[Tom 2] Rozdział 9

97 15 0
                                    

23 Września 2022

Obserwował uważnie jak kolejny robot zostaje powalony, a potem następny i następny. Powoli kalkulował w głowie ile każde dostanie punktów. Pokazali niesamowity potencjał i umiejętności, o których mogli pomarzyć rówieśnicy. Drgnął, gdy obok twarzy pojawiła się puszka herbaty. Cicho podziękował, otwierając ją, ale ani na chwilę nie zdejmował oczu z ekranu monitora. Nie chciał stracić choćby chwili z tego, co działo się na arenie.


- Wiem, że chciałbyś być tam z nimi, ale nie możemy sobie na to pozwolić.


- Nie mógłbym być bohaterem, będąc lojalnym Yakuzie. - Izuku zaśmiał się gorzko, upijając duży łyk herbaty z puszki. - Tu jest mi bardzo dobrze, ale nie mogłem sobie odmówić obejrzenia jak moim sprzymierzeńcom i przyjaciołom idzie podczas egzaminu.


- I dlatego zhackowałeś system kamer U.A.?


- Mówisz to takim tonem, jakbym zrobił coś bardzo, bardzo złego, Kurono. - Uśmiechnął się uroczo, ale zaraz jego humor nieco spadł. Był zawiedziony, że nikt z pionków ani figur nie ruszył na zero. - Trochę szkoda, że nie próbowali nawet, ale i tak się dostaną. Obliczyłem wszystkie punkty, jakie zdobyli podczas egzaminu pisemnego oraz tego tu w terenie. Wszyscy mają szansę sporą na dostanie się dokładnie tam, gdzie ich potrzebuje.


- Czasami zadziwia mnie jak bardzo dużo masz w tak małej głowie. - Mężczyzna tknął Izuku delikatnie palcem w tył głowy, na co chłopak lekko drgnął, ale nie odsunął się i nie zrobił nic, cierpliwie czekając na dalszy tok słów. - Eri pytała, czy poczytasz jej dziś bajkę na dobranoc.


Izuku ściągnął brwi, jakby rozważając następne słowa, które chciał powiedzieć, ale ostatecznie skinął tylko głową i upił spory łyk herbaty, znów zwracając oczy na monitor. Zamarł z puszką przy wargach, gdy dostrzegł blondwłosego chłopaka o wściekłym spojrzeniu barwy krwi. Fala emocji przemknęła gwałtownie przez jego umysł, których nie umiał zrozumieć w żaden sposób. Ulga, strach, niepewność, duma...


Dlaczego ulżyło mu na widok tego chłopaka?


Czemu czuł dziwną nutę strachu w sercu?


Dlaczego ogarnął go strach?


Czemu poczuł się niezmiernie niepewny?


Dlaczego zaznał nieograniczoną dumę, że się jemu udało przejść egzamin?


Kim u diabła był ten chłopak?


- Izuku, oddychaj!


Nabrał gwałtownie powietrza, patrząc w zmartwione złote oczy. Zamrugał kilkakrotnie i dopiero zrozumiał, że łzy ciekły po jego policzkach, a on był na skraju ataku paniki. Monitor był dawno wyłączony, a Kurono nie znajdował się w pokoju. Jak długo trwała jego pętla myśli i skrajnej paniki, że nie zauważył tego wszystkiego? Czemu zareagował w ten sposób na nieznanego chłopaka z egzaminu? Dopiero po chwili zauważył nadtopioną klawiaturę, brzeg biurka i usmoloną puszkę po herbacie. Opuścił głowę całkowicie zakłopotany sytuacją, w której został przyłapany.


Płacz to okazywanie pokory.


Strach to okazywanie słabości.


Słabości i pokora, to coś, czego nie powinien okazywać, bo świat go zniszczy. Izuku nie był słaby, nie mógł być słabym. Kai przygarnął go mocno do siebie, otulając mocno ramionami. Zamknął oczy, pozwalając sobie na utonięcie w błogiej bliskości swojego starszego brata. Nie pamiętał, co miało miejsce później, bo gdy znów otworzył oczy, leżał w swoim łóżku w pokoju, a obok wtulona w jego prawy bok była mała dziewczynka, na oko pięcioletnia o burzy jasnych włosów i niewielkim rogiem na boku czoła, ubrana w dwuczęściową piżamę w zajączki. Pamiętał doskonale, gdy kupił ją dla niej rok temu i była trochę za duża, ale teraz idealnie leżała.


Westchnął ciężko, pocierając oczy palcami dłoni. Bolała go głowa, czuł suchość w gardle, a myśli krążyły wokół chłopaka o blond włosach i oczach barwy krwi. Wiedział, że kojarzył go skądś, ale nie umiał wymyślić nic konstruktywnego. Czemu widok jego twarzy był tak dziwnie znajomy i wywołał lawinę emocji, a w następstwie przerodziło się w atak paniki, których nie miewał od przeszło trzech lat.


- Długo tak przy nas siedzisz? - Mruknął cicho, obracając głowę w bok.


- Niekoniecznie.


Chisaki patrzył na niego przenikliwymi żółtymi oczami, które w mroku nabrały delikatnego odcienia miodu, a wszelkie światło w nich zniknęło. Patrzyli sobie w oczy dłuższą chwilę, milcząc. Izuku pierwszy przerwał kontakt wzrokowy, gdy zamknął oczy z powodu ostrego ukłucia w sercu. Zacisnął mocno wargi, ale nie pisnął słowa skargi. Odetchnął.


- Długo spałem?


- Wystarczająco, żeby przestraszyć Eri i przerwać moje badania. - Odparł chłodno, choć w jego tonie głosu nie można było wyczuć skargi czy żalu. - Wystraszyłeś wszystkim. Co się stało?


- Nie jestem pewien... - Wymamrotał, patrząc tępo w jasny sufit. - Chyba zobaczyłem kogoś z mojej przeszłości i spanikowałem jak sierota, nawet nie wiem czemu...


Oczami wyobraźni widział jak Kai kiwa powoli głową, ale wciąż go bacznie obserwuje, jakby to miało pomóc w rozwiązaniu zagadki nagłego ataku paniki. Cisza trwała dłużej niż zazwyczaj, aż w końcu przerwało ją skrzypnięcie krzesła, a Chisaki podszedł i sprawdził temperaturę Izuku. Nawet nie zwrócił uwagi, że miał plaster z termometrem na czole.


- Miałeś też napad gorączki. - Odparł na nieme pytanie. - Nie miałeś ich od ponad trzech lat, gdy nauczyłeś się kontroli swojego Quirk na tyle, żeby nie zrobić sobie ani nikomu innemu krzywdy, więc rozumiesz, że...


- Tak, wiem. - Wywrócił oczami. - To bardzo dziwne i będą mnie badać przez kolejne kilka dni, żeby upewnić się, czy nic się nie popsuło w moim stanie. Znam procedury, Kai. To, że ich nie miałem przez ostatnie trzy lata, nie oznacza, że o nich zapomniałem. - Burknął. - Mam amnezje tylko sprzed czasu jak mnie znalazłeś w kanałach, a nie stałe problemy z pamięcią.


- Zajrzę jeszcze do ciebie rano.


Chisaki ruszył w stronę drzwi, a kiedy miał wyjść, zatrzymał go cichy głos Izuku.


- Kai, przepraszam, ja nie chciałem cię martwić...


- Wiem, Izuku.


Wyszedł zamykając cicho drzwi.

Zdradliwy jak OgieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz