Rozdział 1

28.9K 769 248
                                    

Rosalie

Chyba umieram. Czuję promieniujący ból w każdej najmniejszej komórce mojego ciała. Nie wiem, co się stało. Słyszę odgłos syren, krzyki ludzi, chyba ktoś coś do mnie mówi, ale nie jestem w stanie zrozumieć ani jednego słowa. Jedyne, o czym teraz myślę to Wes. Czy tak właśnie się czuł, kiedy umierał? Czy myślał o bólu? Czy myślał wtedy o mnie albo o rodzicach? Czy się bał? Ostatkami sił próbuję skoncentrować się na głosie dochodzącym z zewnątrz. Zastanawia mnie, czy rodzice o wszystkim już wiedzą. Pewnie tak, oni zawsze o wszystkim dowiadują się niemal od razu, nic nie umknie ich uwadze, zdążyłam się do tego przyzwyczaić.

Po raz kolejny odczuwa, paraliżujący ból, tym razem w okolicach lewego nadgarstka. Próbuję nim lekko poruszyć, jednak ani drgnie. Podobnie jak cała reszta. Nie udało mi się nawet poruszyć stopą. Czy mnie sparaliżowało? Jeśli tak, to wolałabym, żeby zostawili mnie tutaj na pewną śmierć, nie chce do końca życia męczyć się każdą najmniejszą czynnością. Nie chcę być ciężarem.

– Ani drgnie. – Dociera do mnie jakiś krzyk.

Mam wrażenie, że powoli odzyskuję świadomość albo przynajmniej tak mi się wydaje. Lekko uchylam powieki, jednak wokół jest kompletnie ciemno. Próbuję poruszyć głową i o dziwo, wbrew wszelkim przypuszczeniom ona jako jedyna nie odmawia mi posłuszeństwa. Błądzę wzrokiem po samochodzie i dopiero po chwili dociera do mnie, co tak właściwie się dzieje. Impreza, samochód, wypadek, nie mogłam się zatrzymać. Po moim ciele przebiega nieprzyjemny dreszcz. Czuję narastającą panikę, staram się na własną rękę otworzyć drzwi samochodu, jednak po chwili dociera do mnie, że nic z tego. Moja klaustrofobia nie współgra z ciasną przestrzenią, która z każdą kolejną sekundą staje się dla mnie bardziej przytłaczająca. Pospiesznie zerkam w przednią szybę pojazdu, która jest kompletnie roztrzaskana, przede mną widnieje... asfalt. Cholera, jakim cudem... O nie, nie, nie, nie! Unoszę głowę i widzę, że niemal stykam się z górną częścią samochodu. Moje stopy natomiast znajdują się zdecydowanie zbyt daleko podłoża, a to wszystko spowodowane jest tym, że aktualnie moją pozycję można byłoby określić „do góry nogami", chociaż w tym przypadku nie jest to stosowne.

Brak gruntu pod nogami, moja dziwna pozycja i ciągłe krzyki ludzi powodują, że pierwszy raz od dawna czuję strach. Boję się. Mam ograniczony dopływ tlenu, co jeszcze bardziej pogłębia moją panikę. Boję się śmieci, boję się, że więcej nie zobaczę swoich rodziców. Boję się, że nigdy więcej nie spojrzę na zachody słońca, które tak bardzo kocham. Boję się, że nigdy więcej nie pójdę na polanę z moim ukochanym szczeniaczkiem. Boję się, że stracę swoje życie, które w ostatnim czasie i tak było tylko bezsensowną i pustą egzystencją. Dopiero teraz dociera do mnie to, co robiłam. Pierwszy raz od ponad dwóch lat czuję prawdziwe wyrzuty sumienia i właśnie to sprawia, że po moim policzku spływa pojedyncza łza. Nie jestem gotowa na to, żeby teraz umrzeć. Muszę naprawić wszystko to, co tak usilnie psułam przez ostatnie miesiące.

– Zaraz uda nam się pozbyć tych drzwi. Jeszcze chwila. – Mówi nerwowo jakiś mężczyzna.

– W dupie mam wasze zaraz, nawet nie wiem, czy ona żyje! Kurwa! – Odzywa się drugi głos, który jest mi dobrze znany.

Nie wiem, jak długo próbują mnie stąd wyciągnąć, ale mam dziwne przeczucie, że jestem tu całkiem sporo czasu. Pulsujący ból w mojej głowie nasila się z każdą sekundą, marzę tylko o tym, aby wreszcie się stąd wydostać. Próbuję jeszcze raz dokładnie przeanalizować to, co się wydarzyło. Jechałam dość wolno, nawet nie próbowałam wymijać innych samochodów. Słuchałam w radiu jakiejś piosenki, ale teraz nie jestem w stanie przypomnieć sobie tytułu, zamyśliłam się, a potem... Potem zobaczyłam, że na pasy wszedł jakiś człowiek. Byłam dość daleko, próbowałam wyhamować, ale samochód nie chciał się zatrzymać. Na tym kończą się moje wspomnienia sprzed wypadku. Cholera, czy ja zabiłam tę osobę na pasach? Przecież ten ktoś mógł wracać do domu po nocnej zmianie w pracy, mógł mieć dzieci, rodzinę, przyjaciół... Nigdy nie pozbędę się wyrzutów sumienia, jeśli okaże się, że faktycznie kogoś potrąciłam. Tyle że ja naprawdę nie mogłam zahamować, chciałam, ale samochód odmówił mi jakiegokolwiek posłuszeństwa.

Shadows. Cienie pomiędzy nami. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz