Rozdział 4

17.9K 592 559
                                    

Aiden

Promienie słońca wdzierają się do mojego pokoju za każdym razem, gdy mam ochotę dłużej pospać. To jakieś chore przekleństwo. Dlaczego z reguły w ciągu dnia mój pokój jest jak królestwo mroku, ale w ten jeden dzień, kiedy naprawdę potrzebuję odpoczynku, wszystko musi działać na moją niekorzyść?! I dlaczego nie mam żaluzji w oknach? Zawsze tam były, muszę zająć się tym później.

Wstaję leniwie z łóżka, niepewnie się przeciągając. Czuję się tak, jakbym kilka minut temu zamknął oczy, sen zdecydowanie nie przyniósł mi oczekiwanego ukojenia, jest gorzej niż przedtem. Nie wiedziałem, że to w ogóle możliwe. Powolnym krokiem człapie w kierunku kuchni, ponieważ strasznie suszy mnie w gardle, nie wiem, dlaczego nie wpadłem na pomysł, żeby przyszykować sobie wodę wcześniej. Chyba po prostu lubię utrudniać sobie życie. Schodzę po schodach, a im bliżej jestem kuchni, tym wyraźniej słyszę znajome głosy.

Rodzice.

Momentalnie czuję nagły przypływ energii w swoim ciele. Przyspieszam kroku, aby jak najszybciej znaleźć się w docelowym miejscu. Niemal wbiegam do kuchni, a kiedy staje przed dwójką roześmianych ludzi, mam ochotę krzyczeć.

– Aiden, kochanie, nie chcesz jeszcze pospać? – Pyta radośnie mama, kiedy tylko mnie zauważa.

Czy ona sobie kpi? Dlaczego jest taka szczęśliwa?

– Mieliście być przy Rosalie. – Mowie twardo.

– Tak, ale nasza obecność nic tam nie wnosiła, są z nią jej rodzice. – Ojciec patrzy na mnie ze spokojem wymalowanym na twarzy.

Chuj mnie to obchodzi, że ich obecność nic by tam nie dała. Obiecali, że z nią będą, dopóki się nie ogarnę i dopóki nie będę mógł ich zastąpić. Chciałem mieć przy niej kogoś, kto w razie jakichkolwiek powikłań lub innych przeciwności od razu mnie o tym poinformuje. Chciałem, aby był przy niej ktoś, kto od razu mnie poinformuje, jeśli brunetka się obudzi. Rodzice Rose nie będą myśleli o tym, aby do mnie napisać, kiedy ich córka się obudzi. Będą zbyt zajęci jej stanem, żeby chociaż o mnie pomyśleć.

– Widzę tę minę. – Uśmiecha się czule moja rodzicielka. – Przyjechałam tylko po laptopa, bo muszę powysyłać parę maili, ale zaraz wracam do szpitala, żeby wspierać Melissę. Tata zostanie w domu, a ty idź odpocząć, bo drzemka chyba nie dała zamierzonych efektów.

Niepewnie kiwam głową, próbując przeanalizować to, co przed chwilą usłyszałem. Tata powiedział, że ich obecność nic nie daje, jednocześnie mama mówi, że zaraz wraca do szpitala. To nie ma sensu. Zerkam w ich stronę, próbując znaleźć jakikolwiek znak nieszczerości w ich spojrzeniu, jednak niczego takiego nie zauważam.

– Zadzwoń, jeśli się obudzi. Jeszcze chwilę odpocznę, wezmę prysznic, przebiorę się i wrócę do szpitala.

– Jeśli coś się będzie działo, od razu dam ci znać, kochanie. – Kobieta podchodzi do mnie pewnym krokiem i niespodziewanie mnie przytula.

Ten nagły akt czułości z jej strony pozwala mi na chwile zapomnieć o wszystkim, co wydarzyło się w ciągu ostatnich kilku dni. To takie kojące i oczyszczające uczucie.

– Jestem z ciebie dumna, Aiden. – Szepcze tak, abym tylko ja mógł to usłyszeć.

Posyłam kobiecie pytające spojrzenie. Nie wiem, dlaczego tak nagle to powiedziała. Nie zrobiłem nic, przez co mogłaby być ze mnie dumna. W oczekiwaniu patrzę na nią, jednak w odpowiedzi mama posyła mi promienny uśmiech. Niespodziewanie odwraca się na pięcie i idzie w przeciwnym kierunku, pozostawiając mnie w kompletnym osłupieniu. Co tu się właściwie stało?

Shadows. Cienie pomiędzy nami. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz