Kolejny dzień. Wstałam wyspana i od razu zaczęłam przygotowywać się do szkoły. Zrobiłam identyczny makijaż jak wczoraj, a włosy związałam w wysoką kitkę.
Spakowałam potrzebne książki, a potem zeszłam na dół, żeby zjeść jakieś śniadanie.
Tak strasznie nie chciałam iść do tej cholernej szkoły. Wiedziałam co mnie czeka. Ale nie mogę tak po prostu nie iść. Drugi dzień w nowej szkole, więc nie powinnam go opuścić i tak cudem zaliczyłam pierwsze półrocze w starej szkole, przez moją frekwencję.
Pani Madeline, gosposia podała mi na śniadanie przepyszne naleśniki z nutellą, bitą śmietaną i truskawkami. Zjadłam je ze smakiem.
Pijąc kawę w jadalni usłyszałam huk, zbitego szkła. Od razu zerwałam się z krzesła. Pomyślałam, że Pani Madeline mogło coś się stać.
Wbiegłam do kuchni, ale zamiast kobiety zauważyłam swojego kuzyna. Connor stał nad rozbitym szkłem i klnął coś pod nosem. Przyjrzałam się mu bardziej i mogłam stwierdzić bez wahania, że wyglądał jak siedem nieszczęść. Cały blady z worami pod oczami i roztrzepanymi włosami po całej twarzy. Wyglądał jakby wogóle nie spał.
Nie dziwię się, że doprowadził się do takiego stanu po wczorajszym. To było kompletnie pojebane. Wiedziałam, że jest zdolny do wszystkiego, ale nigdy wcześniej nawet nie pomyślałam o tym, że ćpa i wyrabia po tym takie rzeczy. Miałam go za idealnego chłopak z idealnej rodziny.
-Co się gapisz!? - zwraca się do mnie wkurwionym głosem - Mogłabyś posprzątać, a nie - dodaje.
Bezczelny idiota. Znalazł sobie sprzątaczkę. Bozia mu rączki dała, więc mógłby w końcu użyć ich do czegoś pożytecznego.
-Po pierwsze idioto nie jestem twoją sprzątaczką, a po drugie wczoraj byłeś milszy - dogryzam mu i cwanie się uśmiecham.
Chłopak wytrzeszcza oczy. Pewnie nic nie pamięta. Nic dziwnego, jak bawił się wczoraj w jakiegoś tancerza. Dziwię się, że w nocy nie miałam koszmarów.
-Spierdalaj - mruczy.
Pokazuję mu fucka i wychodzę z pomieszczenia.
Postanawiam iść do jadalni, żeby wziąć plecak, a potem poczekać w holu na mojego kuzyna, który pewnie dalej modli się przy rozbitej szklance.
Po kilku minutach wreszcie przychodzi. Ubrany już w mundurek od razu wychodzi na dwór nie czekając na mnie. Biegnę za nim, a potem wsiadam do samochodu.
Dzięki Bogu nikt z nas nie odzywa się przez całą drogę. Jak wczoraj wysiadam pod sklepem, a mój kuzyn z pieskiem opon odjeżdża i zostawia mnie samą.
Ruszam spacerkiem do szkoły.
Na dziedzińcu szkoły pewnie jak zawsze jest dużo uczniów. Nigdzie nie dostrzegam jednak grupki tej "słynnej elity".
Wchodzę do szkoły i od razu widzę uśmiechniętą twarz Abigail, która wygląda jakby na mnie czekała.
Podchodzę do niej i witam się z nią uśmiechem. Brunetka ma dwa warkocze przez co wygląda jak słodka dziewczynka.
-Przygotowana na pierwszy dzień prześladowania? - śmieje się dziewczyna.
Jest nie jej trochę szkoda, ale też jestem z niej dumna. Ona przyzwyczaiła się już do tego, że jej niegdyś najbliżsi przyjaciele i ukochany chłopak teraz ją dręczą i naśmiewają się z niej. To straszne i smutne. Ale dziewczyna jest silna i nie przejmuje się tym. Nawet sobie z tego żartuje.
-Oczywiście, że tak - śmieję się.
-To dobrze.
-Chodźmy już, bo muszę wypakować książki do mojej szafki, a niedługo dzwonek - oznajmiam dziewczynie, na co kiwa głową, a potem obie kierujemy się do szafek.
![](https://img.wattpad.com/cover/334932761-288-k359692.jpg)
CZYTASZ
Tylko z Elitą możesz przetrwać - ELITE #1
Ficção Adolescente*Na wstępie podkreślam, że ta książka nie była pisana po to, żeby ją wydawać tylko z przyjemności. Pisałam ją dla rozrywki i może być tu dużo błędów językowych jak i ortograficznych. Niedługo będę ją poprawiać, a za obecne błędy z góry przepraszam...