°•Adele Scott•°
-Pamiętaj skarbie, jeśli nie dasz rady w każdej chwili możemy załatwić ci nauczanie domowe. Już niedługo koniec roku, więc nic się nie stanie. Twoje oceny są całkiem dobre - kolejny raz zaproponowała blondynka.
Pokiwałam w odpowiedzi głową. Nie byłam do końca pewna czy nauczanie domowe to dobry pomysł, bo nigdy na takim nie byłam. Nie chciałam odcinać się od ludzi. Wizja normalnego chodzenia do szkoły też nie była dla mnie jakaś superowa. Teraz wszystko miało wyglądać inaczej. Serce bolało mnie na samą myśl, że będę musiała go widzieć codziennie. Nie chcę na niego patrzeć, bo tak bardzo go nienawidzę, a także jest mi przykro, gdy przypominam sobie jak bardzo go kocham.
-Wszystko już wzieliście? - kobieta zwróciła się teraz do swojego męża i syna.
-Wszystko - potwierdził Andrew, a Connor mu przytaknął.
-To świetnie - rzuciła - Możemy już iść - oznajmiła, po czym zwróciła się do mnie: - Pomogę ci kochana.
Madeline objęła mnie delikatnie i pomogła wstać i podeprzeć się kuli. Oboje z wujkiem woleliby, gdybym jeździła wózkiem jednak ja nie chciałam zgrywać inawlidy. Chodź poruszanie o kulach sprawiało mi wiele kłopotów wolałam się tego nauczyć i przyzwyczaić.
Powoli ruszyłam w stronę wyjścia. Ciocia cały czas szła moim tępem obok mnie niczym anioł stróż. Connor z ojcem taszczyli moje rzeczy idąc na przodzie.
Cały tydzień w szpitalu był taki sobie. Całe dnie przeleżałam w łóżku, czasami tylko szłam, a raczej zostałam pchana na wózku na jakieś badania i czasami usztykałam do toalety, która była w moim pokoju. Nie byłam sama. Wujek albo ciocia odwiedzali mnie z rana, a także czasem pod wieczór. Po południu zazwyczaj przychodził do mnie Connor z jakimś smakołykami. Nie czułam od niego niechęci. Był miły, chociaż i tak czasami lubił mi dokuczyć. Nie sądziłam, że kiedykolwiek z nim noramalnie porozmawiam. Był dziwny i inny. Przez myśl nawet mi przeszło, że być może założył się o coś i ma być dla mnie miły. Już nie wiem do cholery... To wszystko jest takie dziwne. Powinnam na niego uważać. Nie dam się oszukać poraz trzeci. Nie chcę być taką idiotką.
Anastasia i Kagami wpadły do mnie kilka razy. Opowiadały co się dzieje w szkole i w ogóle. Były miłe i troskliwe. Mówiły, że chodzenie do szkoły jest teraz dużo lepsze, gdy nie zadają się z Elitą. Dalej są wyśmiewane przez swoich byłych przyjaciół, ale nie nie przejmują się nimi.
Prawie codziennie też pisałam z Gabrielem. Chyba się trochę martwił. Pytał mnie jak się czuje i co robię. Chciał nawet do mnie wpaść, ale przez ilość nauki jaką miał kazałam mu odpuścić. Pocieszyłam go tym, że spotkamy się w szkole.
Dostałam też wiadomość od Abiagil. Pytała jak się czuję. Zdziwiło mnie to, że do mnie pisze, ale kulturalnie jej odpowiedziałam. Nie chciałam toczyć z nią wojny. Chodź dalej miałam do niej urazę, nie zamierzałam pokazywać tego, że jakoś mnie to obchodzi.
Ku mojemu szczęściu przez cały tydzień go nie widziałam ani nic o nim nie słyszałam. Nikt nie wspominał o Nathanie Moore. Myślę, że dlatego, że oznajmiłam wszystkim, za nie mam ochoty o nim słyszeć. On sam nie pojawił. Może po prostu stwierdził, że ma mnie gdzieś i koniec tego zakładu - to mnie właściwie bolało. Dalej coś do niego czułam. Kiedy zaczynałam za nim tęsknić i on sam wkradał mi się do głowy przypominałam sobie jak bardzo mnie skrzywdził. Nienawiść była do jego osoby malutka, nie to co to drugie i sliniejsze uczucie.
Nathan Moore był moim szczęściem. Sprawiał, że każdy kolejny dzień był piękniejszy. Dał mi nadzieję na lepsze życie. Z nim moje wszystkie problemy znikały.
CZYTASZ
Tylko z Elitą możesz przetrwać - ELITE #1
Roman pour Adolescents*Na wstępie podkreślam, że ta książka nie była pisana po to, żeby ją wydawać tylko z przyjemności. Pisałam ją dla rozrywki i może być tu dużo błędów językowych jak i ortograficznych. Niedługo będę ją poprawiać, a za obecne błędy z góry przepraszam...