10.

18.8K 507 224
                                    

Jechaliśmy w ciszy. Nathan nawet na mnie nie patrzył. Od czasu do czasu zerkałam na niego dyskretnie. Ręce mocno zaciśnięte na kierownicy, a oczy skupione na drodze. Jechał dość szybko. Można powiedzieć, że jak rajdowiec. Z pewnością mogłabym powiedzieć, że złamał większość zakazów drogowych.

Moje ciało trzęsło się całe, gdy tylko Moore gwałtownie hamował. Byłam bliska śmierci.

W końcu chyba dojechaliśmy na miejsce, bo samochód zwolnił, a Moore delikatnie skręcił i zaparkował przed metalową bramą. Silnik samochodu zgasł, a brunet po chwili opuścił samochód. Zrobiłam to samo.

Ciepłe wiosenne powietrze uderzyło we mnie od razu. Zapach kwiatów dotarł do moich nozdrzy. Rozejrzałam się dookoła. Byliśmy na jakiejś mało ruchliwej drodze, którą dookoła otaczały wysokie bramy, jednak tylko odgrodzona część przed którą staliśmy była zadbana.

-Chodźmy - cichy głos Nathana przerwał moje rozglądanie się.

Brunet wskazał ręką na bramę, a po chwili otworzył furtkę i czekał aż wejdę pierwsza.

Co za dżentelmen.

Powoli przeszłam przez furtkę i zaczekałam na Nathan, który zamknął na klucz bramkę.

Ignorując mnie ruszył w przód w ogóle na mnie nie patrząc.

Głupi idota, co on sobie myśli!?

Nie poszłam za nim. Stałam tak gdzie wcześniej i patrzyłam jak sobie odchodzi. Idiota sobie myśli, że będę za nim latać. Nawet z własnej woli tu nie przyszłam.

Kiedy dzieliło nas już kilka metrów Nathan odwrócił głowę. Wyczuł, że za nim nie idę. Jego oczy w końcu raczyły na mnie spojrzeć.

-Idziesz czy będziesz tak stać? - głos miał znudzony i zirytowany.

Prychnęłam. Nie odpowiedziałam mu nic, a tylko patrzyłam na niego obojętnym wzrokiem. Moore zirytowany przewrócił oczami i odwrócił swoje całe ciało w moją stronę.

Odwróciłam od niego wzrok, bo z każdą sekundą patrzenia na niego miałam ochotę wykrzyczeć jakim to on idiotą nie jest. Wkurzał mnie od początku "naszej znajomości". Arogancki, bogaty, rozpieszczony dupek i nikt więcej.

Słyszałam jak Moore westchnął, po czym moim uszom obił się dźwięk jego powolnych kroków. Dalej na niego nie patrzyłam. Głowę miałam obruconą gdzieś tam daleko. A to daleko to było po prostu niebo.

Brunet stanął przede mną. Nie reagowałam. Zmrużyłam oczy. Teraz to ja będę go ignorować.

Chłopak widząc to znowu westchnął. Nagle poczułam jak jego jedna łapie mnie za talię, a druga pod nogi. Podniósł mnie bez żadnego trudu i trzymał w stylu panny młodej.

-Co ty robisz!? Zostaw mnie - oburzyłam się i próbowałam wydostać się z jego ramion. Jednak to było na nic, bo trzymał mnie na tyle mocno, że nie miałam żadnych szans.

-Nie chcę ci się za mną iść to sam cię zaniosę - mruknął.

-Super, ale ja wolę iść sama - powiedziałam obrażona.

Brunet nic sobie z tego nie robił, a tylko przewrócił oczami.

-Nie ględź tyle - upomniał i zaczął iść.

Czułam się dziwnie niesiona przez niego. Chyba nikt nigdy w taki sposób mnie nie niósł. Nie czułam się za komfortowo. Czułam, że jestem dla niego za ciężka i pewnie teraz sobie myśli ile taki słoń może ważyć. Nie należałam do najlepszych dziewczyn. Miałam wielki kompleks co do swojej figury. Czasami miałam wrażenie i czułam się jak małe słoniątko. Mój brzuch nie był za płaski, a uda napewno nie były szczupłe. Nienawidziłam swoich fałdek. Ile ja bym dała, żeby mieć figurę jak inne dziewczyny.

Tylko z Elitą możesz przetrwać - ELITE #1 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz