Telefon, który leżał na stole ponownie się rozświetlił dając znać o przychodzącym połączeniu. Louis warknął kilka przekleństw pod nosem, widząc że dzwoni do niego Liam po raz kolejny dzisiejszego dnia. Nacisnął czerwoną słuchawkę i ze zdenerwowaniem wrócił do oglądania serialu.
Minęły dwa dni od momentu kiedy Harry u niego nocował. Czas zdawał się przyspieszyć, a szatyn kompletnie nie wiedział jak temu zapobiec. Wczoraj widział się z Harry'm jedynie na chwilę, ponieważ młodszy miał coś ważnego do załatwienia. Nie chciał się w to zagłębiać, więc bez zbędnych pytań pożegnał się z chłopakiem i wrócił do domu. Od tamtej pory chłopak się do niego nie odezwał, co go niesamowicie stresowało. W końcu tamten obiecał mu, że napisze do niego kiedy wszystko ogarnie, żeby umówić się na kolejne spotkanie, a właśnie mijały dwadzieścia cztery godziny od tamtego momentu. W głowie Tomlinsona pojawiały się najróżniejsze myśli, nad którymi już kompletnie stracił kontrolę. Dlatego też za każdym razem, kiedy jego telefon zaczynał brzęczeć, on spoglądał na niego z nadzieją, że tym razem zielonooki chłopak próbuje się do niego dodzwonić. Jak na złość cała jego "ogromna" rodzina chce się dziś z nim skontaktować. Nawet jego sprzątaczka dzwoniła do niego rano, co uznał za conajmniej dziwne i niespotykane.
To nie tak, że chciał zmusić chłopaka do spotkania. Po prostu czas, który mógł z nim spędzić niesamowicie szybko się kończył, a on chciał nacieszyć się chłopakiem póki mógł. To właśnie dlatego tak bardzo wyczekiwał na chociażby głupią kropkę wysłaną przez Stylesa.
Uczucia, którymi darzył chłopaka zaczęły go przerażać. Po raz pierwszy czuł coś takiego do drugiego człowieka. Wiedział, że nie było to już zauroczenie. Był gotów oddać mu wszystko co miał. Był gotowy zrobić dla niego wszystko. Za każdym razem kiedy spoglądał w jego zielone oczy, widział w nich swoją przyszłość, którą tak bardzo chciał dzielić z dwudziestolatkiem. Myśląc o nim odtwarzał każdą chwilę z nim spędzoną, każde słowo, każdy dotyk, każdy pocałunek. Tak bardzo nie chciał tego zaprzepaścić. Zdawał sobie sprawę z tego, że jest to niemal niemożliwe z powodu tego kim był. Jednak z tyłu głowy miał nadzieję, że to wszystko może jednak wyjść. Wystarczyłoby się odrobinę postarać. Tak bardzo nie chciał niszczyć tego co udało mu się stworzyć z Harry'm, a uważał że stworzyli coś naprawdę pięknego i niepowtarzalnego.
Teraz był pewien, że go kochał.
Wstał z miejsca stwierdzając, że musi to rozchodzić. Miał ochotę wyjść na spacer i zapalić. Nie mógł jednak tego zrobić, ponieważ z tego co dowiedział się ostatnio, paparazzi węszą, a mu się nie widzi, żeby jego zdjęcia krążyły po internecie, a co gorsza aby Harry je zobaczył.
Tak bardzo był zły na siebie, że jednak nie udało mu się powiedzieć prawdy. Gdyby nie ten pieprzony australijczyk już dawno miałby wszystko za sobą. Teraz został mu niecały tydzień, aby puścić parę z ust. Czuł na sobie coraz większą presję, co go bardzo przerażało. W głowie miał już wymyśloną każdą możliwą reakcję Harry'ego na informacje, że spotyka się z księciem Anglii. Niestety więcej było tych negatywnych niż pozytywnych.
Przecież to nie mogło się skończyć dobrze.
Louis wiedział, że prędzej czy później karma go dopadnie. I chyba ten moment powoli się zbliżał.
Kiedy miał już sięgać po paczkę papierosów, jego telefon ponownie dał znać o swoim istnieniu. Ze znudzeniem spojrzał na wyświetlacz, jednak jego serce zdało się zabić kilkukrotnie szybciej na widok tego kto właśnie do niego dzwonił.
— Harry? — zapytał od razu po kliknięciu zielonej słuchawki.
— Tak to ja — rozbrzmiał roześmiany głos po drugiej stronie — Myślałem, że masz zapisany mój numer? — zapytał mimo tego, że odpowiedź była oczywista.
CZYTASZ
Buon appetito, principe 👑 / larry
FanficHarry jest dostawcą pizzy we Włoszech i wcale przez przypadek nie potrąca księcia Anglii na chodniku. 🍕 - perspektywa Harry'ego 👑 - perspektywa Louisa okładka:callmeverka