8.

476 26 15
                                    

Znowu przepraszam ze nie pisałam ale szkole itp wiec dzisiaj może wstawię dwa rozdziały, jak nie dzisiaj to na pewno jutro. Miłego czytania!
                                     ***

Rano obudziłam się z wielkim bólem głowy wręcz od razu skrzywilam się na rażące światło w pokoju. Oparłam się plecami o ścianę i wzięłam leki przeciwbólowe. Średnio pamiętałam co się wczoraj stało, wiem tylko ze siedziałam z Vaggie w barze i wypiłam za DUŻO. Leżałam dalej w łóżku widząc ze jest dopiero 9 ale mój odpoczynek nie trwał długo ponieważ przez moje drzwi wparowała Charlie w biletami w dłoni.
- WSTAJEMYYY!- wykrzyczała radośnie blondynka podbiegajac do mnie i ściągając ze mnie kołdrę która porbowalam się zakryć.
-No weź... łep mi rozsadza..- wymruczalam leżąc na łóżku.
-(T/I) mam bilety do Zoo!- Charlie wskoczyła na mnie jednocześnie zrzucając mnie z łóżka. Po chwili wstałam i otrzepała się z kurzu.
- Czekaj.. Chcesz mi powiedziec ze w PIEKLE JEST ZOO?!- Wykrzyczalam, piekło zawsze kojarzyło się wszystkim z wieczna męką a tu prosze jest nawet lepiej niż w świecie żywych.
-A tak niedawno otworzyli, Bądź na dole za 30 minut bo przyjedzie po nas limuzyna mojego ojca, do zobaczenia!- Powiedziała wszystko na jednym wdechu i pospiesznie wyszła z pokoju. Jakim cudem zoo jest w piekle? Jakie tam są w ogóle zwierzęta? Dobra za jakaś godzinę się pewnie przekonam wiec lepiej jak już zacznę się szykować. Ubrałam jakieś pierwsze lepsze czarne spodnie, glany i czarna koszule której 3 pierwsze guziki rozpięłam. Oczywiście wcześniej wzięłam szybki prysznic i umylam zęby, zrobiłam tez makijaż bo w końcu wychodzę do na zewnątrz. Podeszlam jeszcze szybko do mojej gablotki gdzie trzymałam biżuterię, założyłam naszyjnik z czerwona czaszka oraz kilka pierścionków. Patrząc na zegarek który pokazywał 9:23 wyjęłam z szafki mały plecak w kształcie trumienki i spakowalam tam wodę oraz pare cukierków, pieniądze miałam w obudowie na telefon który schowałem zwinnie do kieszeni spodni. Złapałam z szafki klucze i wyszłam z mojego pokoju zamykając go a klucze chowający do plecaczka i zakładając go szybkim krokiem zbieglam po schodach.
-Hejcia mamusiu ( ͡° ͜ʖ ͡°)- Angel powiedział podchodząc do mnie na co ja skrzywilam się na przezwisko
-Po pierwsze dzień dobry a po drugie nie mów tak do mnie więcej weź..- skrzywilam się jeszcze bardziej jak znowu pomyslalam o przezwisku. Usiadłam z Angelem na kanapie i czekaliśmy aż przyjdą inni. Od razu po nasz przyszła Charlie i Vaggie, później Niffty i Alastor a na samym końcu uchlany Husker. Wszyscy wyszliśmy z budynku wsiadając do limuzyny.
Angel siedział na miejscy pasażera próbując uwieść kierowcę gdy wszyscy inni siedzieli normalnie z tylu pojazdu. Miał on mini barek na co od razu rzucił się Husker, usiadł na podłogę i oparł się o ścianę pijąc piwo. Nigffty próbowała wysprzątać limuzynę, Vaggie i Charlie rozmawiały na końcu limuzyny gdy ja i Alastor siedzieliśmy i rozmawialiśmy na różne tematy.
- Moja droga jeżeli oczywiście mogę spytać, to w którym roku zmarłas?
-Możesz możesz spokojnie, A wracając do twojego pytania to zmarlam pod koniec 22 roku.
- Ojojoj, no to zupełnie nie moje lata, aż 89 lat różnicy
- Zmarles w 33?
- Dokładnie..to co są w końcu te latające samoloty?
Alastor zapytał się na co ja wybuchłam śmiechem.
- Nie nie ale za to mamy wzrost cen i następnego śmiertelnego wirusa.
- Aaa tego akurat się nie spodziewałem. - Zaśmiał się lekko na moja odpowiedz
- A powiedz mi gdzie pracowałaś?- Dopowiedzial patrząc mi prosto w oczy
- Byłam kelnerka, ale to długa historia..- powiedziałam przypominając sobie ten okres z życia
- Jak nie masz nic przeciwko to kochana mamy czas- Uśmiechnął się szerzej patrząc na mnie
- No dobrze.. Jak miałam 16 lat musiałam zacząć pracować bo moja matka Piła po śmierci ojca, wszystko wydawała na alkohol, niestety po roku zmarła również moja matka. Opieka społeczna chciała mnie przekazać do rodziny zastępczej lecz ja uciekłam, zatrzymałam się u mojego chłopaka który okazał się tylko manipulatorem i zależało mu tylko na seksie. Kiedyś doszło do sytuacji ze tak się pokłóciliśmy ze zaczął mnie bić.. wtedy na jego biorcy leżały nożyczki ja..ja on po prostu już nie żył gdy wyszłam oknem. zamieszkałam w jakim opuszczonym domku w środku lasu od tamtego czasu byłam morderca, nie zabiłam tylko jego lecz wielu innych ludzi którzy byli podobni do niego.. potem policja mnie dopadła, strzelanina i te zasrane psy...- Wkurwilam się na myśl o moim życiu, patrząc na Alastora był zdziwiony.
- Muszę przyznać nie spodziewałem sie ze bylas morderca ale- Charlie przerwała mu w połowie zdania żeby krzyknąć ze już jesteśmy na miejscu.
Wysiadając z samochodu Alastor podał mi rękę  na co zarumieniłam się lekko mając nadzieje ze nikt tego nie zauważy.

Old Radio // Alastor x Reader//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz