rozdział 11

15 0 0
                                    

Thomas

Okrążyłem samochód i otworzyłem jej drzwi. Złapała mnie pod ramię, a moje serce dostało jakiś popieprzonych palpitacji.

-Byłaś kiedyś na filmie „Zanim się pojawiłeś"? - spytałem, a Isla pokręciła przecząco głową. - Chyba sobie żartujesz! - niemal wykrzyczałem ze śmiechem.

-W zasadzie to nie - wzruszyła ramionami i opuściła głowę.

-Hej, przecież nic się nie dzieje. Żartowałem.

-Tom... W zasadzie to... Spotkałam się z tobą tylko, aby się czegoś dowiedzieć. Źle się czuję z tym, że robię ci nadzieję i z tym, że jesteś dla mnie taki miły, a ja tak się wyszykowałam, aby wyciągnąć od ciebie informacje - wybuchła, a jej ręce zaczęły się trząść. Złapałem je w swoje dłonie i mocno ją przytuliłem.

-Co chcesz wiedzieć? - spytałem, bo napewno by tak nie postąpiła, gdyby odpowiedź nie była dla niej ważna. Chwilę walczyła ze sobą, jakby nie wiedziała jak to sformułować. - Spokojnie, nie będę zły. Obiecuję - wypowiedziałem i wyciągnąłem do niej mojego małego palca.

-Dlaczego nasłałeś swojego kuzyna na Finna? - zadała pytanie smutnym głosem, a ja zmarszczyłem brwi.

-Nasłałem kogo?

-Jake'a. Po co? - poczułem, że oplatające mnie ramiona słabną, więc również rozluźniłem mięśnie chociaż wcale nie miałem na to ochoty.

-Nikomu nie kazałem się zadawać ani z tobą, ani z Finnem.

-Dlaczego miałabym ci uwierzyć? - znów spytała, a ja zacisnąłem usta w wąską linię. Właściwie to nie miałem argumentów. - Bardzo chciałabym to zrobić, ale Tom jakie jest prawdopodobieństwo, że to akurat twojego kuzyna poznał mój przyjaciel? I to właściwie wtedy, gdy cię odrzuciłam. Wszystko mówi samo za siebie, wszystko do siebie pasuje.

-Isla... - rzuciłem, bo czułem się jak cholerny idiota. Zacisnąłem pięści i powieki. - Musisz wiedzieć jeszcze coś... To przez Jake'a się przeprowadziliśmy - w tym momencie spowrotem otworzyłem oczy, aby dostrzec reakcję kobiety.

-Nie rozumiem...

-Widział nas, gdy był u mnie na wakacjach. Powiedział o tym moim rodzicom, a oni w obawie przed twoimi zdecydowali o przeprowadzce. Oboje bardzo mnie wspierali, ale dla naszego dobra zrobili to co należało.

-Jaki był w tym cel?

-Nie wiem. Nie miałem ochoty na utrzymywanie z nim kontaktu. Czy Finn wie, że się znacie?

-Nie. O tym, że dzisiaj z tobą wyszłam też nie.

-Czemu?

-Bo cię nie lubi.

-Oh... Szczere.

-Czyli najlepsze - mrugnęłam jednym okiem.

-Co ty na to, żeby się spotykać i rozwiązywać tę zagadkę?

-Jesteś pewien, że chodzi ci tylko o rozgryzienie Jake'a?

-Tak w pięciu procentach.

-A co z pozostałymi dziewiędziesiątymi piątymi?

-Chodzi mi też o utarcie mu nosa - powiedziałem, a na jej twarzy zagościł zawód. - Ale to tylko w jakiś dwudziestu.

-Czyli pozostaje nam siedemdziesiąt pięć.

-Dziękuję za te szybkie obliczenia kłamczuszko.

-Nie ma za co. Kontynuuj.

-Hm... Resztę procent wykorzystam na uwodzenie niewinnej kobiety.

childhood mistakes [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz