rozdział 4

38 4 0
                                    

„Zostaw mnie."

Thomas

Mimo wszystko nadal chciałem widywać Islę. Po raz kolejny więc udałem się do przytulnej, popularnej kawiarni. Zająłem miejsce przy oknie, a blondynka robiła wszystko byleby do mnie nie podejść. W pewnym momencie do lokalu wszedł mój znajomy - Jacob Williams. Pomachałem do niego, a on podszedł i zasiadł naprzeciwko mnie. Dopiero w tamtym momencie kobieta zacisnęła zęby i poprawiając fartuszek zagościła przy moim stoliku.

-Dzień dobry, co dla panów? - zapytała przyklejając uśmiech na twarz.

-Ja poproszę czarną kawę - oznajmiłem, a Jacob poprosił o to samo.

-Co cię sprowadza do Glasgow? - odezwałem się, gdy Isla udała się do lady.

-Właściwie praca.

-Jaka?

-Jestem krytykiem kulinarnym. I przy okazji szukam nowych pracowników do mojej restauracji.

-Czyli kradniesz innym personel - spytałem z uśmiechem na ustach.

-Jesteś ostatnią osobą, która powinna się wypowiadać „kradzieży ludzi" - zadrwił i na mnie spojrzał. - A propos. Co u Amandy?

-Dobrze wiesz, że to nie było nic trwałego. Nie utrzymujemy kontaktu - pokiwał wolno głową.

- A masz kogoś?

-Nie. Narazie nie szukam związku. Ani na chwilę, ani na stałe - i gdy wypowiedziałem to zdanie, mój wzrok przeniósł się na kobietę niosącą tacę.

-Często tu bywasz? - zapytał splatając ze sobą ręce na stole. Widać, że bardzo lubił stresować ludzi.

-Właściwie dopiero co odkryłem ten lokal, ale już kilka razy tu zawitałem.

-I jak obsługa? - gdy to pytanie padło, Isla już podawała nam filiżanki z kawą.

-Właściwie... - zacząłem a wzrok kelnerki skierował się ku mnie. Kątem oka widziałem, że zaciska szczękę i patrzy na mnie z prośbą w oczach. Tych cholernych, brązowych oczach, którym nigdy nie potrafiłem odmówić. - Moim zdaniem jest doskonała, ale to ty jesteś specjalistą - dokończyłem, a uśmiech zagościł na ustach obojga.

-W zasadzie to opinia klientów jest bardzo ważna. Jeśli nie najważniejsza.

***
Isla

Myślałam, że szlag mnie trafi, gdy zauważyłam, że podchodzi do mnie Tom.

-Co taka miła się zrobiłaś? Spotkałaś jednorożca czy może znanego krytyka, który ma cenioną restaurację? - zapytał z rozbawieniem unosząc brew. Siedział tu o wiele dłużej niż drugi mężczyzna.

-Czego chcesz? - warknęłam wycierając stolik.

-Chyba coś mi się należy za pochwalenie ciebie przy kimś dla ciebie ważnym? - tym razem uniósł obie brwi.

-Czego tylko zapragniesz wielmożny panie - przerzuciłam oczy, a następnie skierowałam je w stronę mężczyzny. Musiałam unieść podbródek iż był wyższy. Dopiero wtedy miałam okazję się mu przyjrzeć. Miał przydługawe włosy, przeszywające, niemal czarne oczy i ledwo zauważalny zarost.

-Wyjdź gdzieś ze mną - zdecydował nadal patrząc mi w oczy.

-Nie. Mam chłopaka - okej, a więc moja podświadomość dalej brnie w kłamstwo.

-Nie mówię o randce. Mówię o zwykłym, koleżeńskim wyjściu, ale cenię lojalność. Ciekawe czy jest tyle warta co twoje obietnice czy może trochę więcej? - zapytał mrużąc oczy, zdecydowanie chcąc mi dopiec.

-Rozumiem, że ciebie ta obietnica nie dotyczyła? - odpowiedziałam zastygając w miejscu.

-Nie wiem czy dokładnie pamiętasz na czym miała polegać - oczywiście, że wiedziałam. Miałam ją wyrytą w pamięci i zapisaną kolorowym długopisem w notatniku. Powtórzyłam ją sobie w głowie.

Nigdy nie wejdziesz w związek z innym mężczyzną.

I wtedy zrozumiałam. Chodziło tylko o mnie. O sobie nic nie wspominał. Moje oczy lekko zapiekły, a usta rozchyliły.

-Nigdzie nie pójdziemy - oznajmiłam stanowczym głosem, a on podniósł ku mnie rękę zapewne chcąc złapać mnie za ramię. - Zostaw mnie - powiedziałam kręcąc głową.

-Isla... - ponowił swój ruch.

-Zostaw ją. Nie słyszysz co mówi? - usłyszałam głos Finna za sobą i po raz kolejny w swojej głowie dziękowałam babci, że go mam.

Odwróciłam powoli głowę, a mój wzrok od razu powędrował na twarz przyjaciela, która została owiana złością. Jego brwi ściągały się ku sobie, a na ustach zagościł widoczny grymas. - Wyjdź stąd, już zamykamy - zauważyłam, że - o ile się dało - zacisnął mocniej pięści. - I jeśli jeszcze raz zobaczę, że dotykasz jakąkolwiek kobietę - a szczególnie Islę - bez jej zgody, obiecuję, że twoja twarz będzie przypominała bliżej zgniłe jabłko niż ciebie - syknął, a ja się cofnęłam i stanęłam u jego boku.

Objął mnie ręką w talii i przyciągnął do siebie, składając pocałunek na moim czole. Tym razem to dłonie Toma wyglądały jak gotowe do walki, jednak opuścił budynek.

-Nic ci nie jest? - spytał z troską Finn schylając się lekko. Jego mimika szybko się zmieniła.

-Odwieziesz mnie do domu? - spytałam i sama byłam w szoku jak bardzo drżący był mój głos.

-A czy wczoraj nie umawialiśmy się przypadkiem na spa? - upomniał się. - Idealne na poprawę humoru.

-Niech ci będzie - przewróciłam oczami, ale mimo wszystko się uśmiechałam.

— • —

I co sądzicie o Tomie?
do następnego
xx

childhood mistakes [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz