rozdział 2

56 3 0
                                    

„Karmelowe latte"

Isla

Wchodząc do lokalu uśmiechnęłam się do mojego szefa, który starał się dopiąć wszystko na ostatni guzik przed kontrolą. Weszłam na zaplecze i odprawiłam moją rutynę. W międzyczasie dostałam od Finna krótkiego sms'a.

Od: Finn
Dziękuję, też cię kocham, ale ewidentnie musisz zrobić zapasy ;)

Uśmiechnęłam się do siebie i podeszłam do lady. Gdy kątem oka zauważyłam mężczyznę ze znajomymi rysami twarzy wręcz stanęłam jak wryta. Otrzepałam mój fartuch z pyłku i postanowiłam podejść do stolika.

-Dzień dobry, poproszę kawę. Czarną - powiedział ochrypłym głosem i spojrzał na plakietkę, która była przywieszona na mojej piersi. - Isla? Ładne imię - dodał i przyjrzał się mojej twarzy dokładniej.

-Thomas też nie jest najgorsze - zagaiłam przygryzając wargę w nieśmiałości.

-Isla? To ty?

-Właśnie takie noszę miano - uśmiech rozpromienił moją twarz, jednak nie na długo. Momentalnie zrzędł on, gdy naprzeciwko dawnego przyjaciela usiadła kobieta, uwcześnie całując go w policzek.

-Hej Tom.

-To jest Kiara, moja... - zaczął Tom jednak szybko mu przerwałam, bo nie chciałam, żeby z czegokolwiek mi się tłumaczył. Bo dlaczego miałby to robić? Już od dawna się nie przyjaźnimy.

-Co dla ciebie Kiaro? - przełożyłam wzrok z mężczyzny na śliczną ciemnowłosą.
-Poproszę karmelowe latte.

-Świetny wybór - mrugnęłam do niej okiem i z notesem w dłoni spowrotem udałam się do lady.

Wlewając syrop karmelowy do szklanki wręcz topiłam się w myślach.
Właściwe w jakim celu kazał mi składać tę durną obietnicę, skoro sam miał zamiar się spotykać z innymi kobietami? Pięknymi kobietami... Temu nie można było zaprzeczyć. Miał niezły gust.

Wyrwałam się z zamyślenia i układając napoje na tacy, zaniosłam je do stolika i nie chcąc dłużej wpatrywać się w dobrze zbudowane ramiona bruneta, podeszłam do kolejnego stolika. To, że ostatecznie nie obudziłam Finna, wiązało się z jego nieobecnością, a co za tym szło - więcej pracy dla mnie. Z jednej strony byłam zdenerwowana, że oszczędziłam przyjaciela, ale z drugiej pogratulowałam sobie w duchu, bo dzięki tej ilości zajęć mogłam czymś zająć głowę. Gdyby nie to prawdopodobnie mój overthinking pożarłby mnie. Jednak było to nieuniknione. Wiedziałam, że i tak prędzej czy później nadmierne myśli mnie przytłoczą.

***

Wychodząc z pracy, włożyłam słuchawki i idąc za radą Finna udałam się do sklepu. Przemierzając alejki zastanawiałam się co jeszcze powinnam kupić. Na moje nieszczęście fatum postanowiło zagrać ze mną w jakąś cholerną gierkę. Postanowiłam szybko się wycofać na widok Kiary, jednak nim zdążyłam się odwrócić ta już stała przy mnie. Zaczęła gadkę o tym jak wspaniała była kawa, a ja tylko wysiliłam się na nieszczery uśmiech.
-Wiesz... mam do ciebie pytanie - zagaiła.

-W takim razie słucham - brzmiałam w miarę przyjaźnie, ale tak naprawdę chciałam jak najszybciej wybiec z tego przeklętego sklepu.

-Łączy cię coś z Thomasem? - zapytała nieśmiało.

-Nie, nie masz o co się martwić - wypchnęłam z siebie i czując zbierające się lzy pod powiekami pospiesznie się pożegnałam i ruszyłam z wózkiem do kasy. Wiedziałam, że zapewne z jej perspektywy wyglądało to komicznie, jednak to było ostatnie czym się przejmowałam w tamtym momencie.

Czułam się jak rozwydrzone dziecko, które obraża się o byle co. Jednak dobijał mnie fakt, że ja faktycznie trzymałam się naszej obietnicy, podczas gdy on bawił się w najlepsze. Wtedy narodziła się we mnie chęć zemsty i zalążek żalu. Nie tylko do niego. Do mnie samej również.

childhood mistakes [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz