Przegrzanie Rdzenia - Punkt Krytyczny

13 4 10
                                    

- Odsuńcie się! - wrzasnął Galin, kiedy zostali otoczeni. W jego lewym kolanie raz po raz eksplodowała mikro bomba, czuł gorąc w piersi, co najmniej jego cztery palce były porozcinane od zbyt szybkiego naciągania strzał, a wnętrze lewego ramienia paliło go od częstego złego ustawienia rąk, przez co dostawał cięciwą. Cholera powinien był przyłożyć się do używania łuku przy walce w zwarciu, a nie tylko celować zatrutymi strzałami na odległość!

Nie miał wyboru.

Wyczuł ziemię pod swoimi nogami, wciskając w nią obcas. Powietrze, woda, rośliny, ziemia... był tym otoczony. I dobrze.

Ostatni raz zerknął na temperaturę rdzenia: jeszcze poniżej krytycznej. Jeszcze...

Przepustnica; więcej tlenu - jest. Przepływ energii - jest. Konwertowanie żywiołów w jednolitą, nienacechowaną niczym energię - jest.

- Paimon się boi... - usłyszał za sobą.

- Zakryjcie uszy to wam nie wybuchną! - nakazał, po czym uniósł świecącą bielą rękę w górę. Gorąc w piersi przerodził się w pożar szalejący mu pod skórą, jednak wszystkie jego zmysły skupione były tylko i wyłącznie na bieli, ogarniającej wszystko i wszystkich.

***

W pokoju było całkiem ciepło, ale i tak miał na sobie koc. Na dworze było jasno i zapewne znów padał śnieg, lecz jego zasłony były dalej zaciągnięte. Powoli stukał palcem w blat niskiego stolika do kawy, tępo patrząc się przez blat.

- Słuchasz mnie w ogóle?

- Nie. - odparł szczerze, po czym oparł policzek na ramieniu i kontynuował wpatrywanie się w nicość.

- Kretynie, pofatygowałem się do ciebie po tych wszystkich schodach, okaż trochę szacunku!

Dostał papierami po głowie. Zmrużył oczy i rzucił spojrzenie na mężczyznę siedzącego po drugiej stronie stolika. Ciemny garnitur - jeden z wielu do siebie podobnych, tak samo pedantycznie wyprasowany - doprawiony był srebrnymi i fioletowymi wstawkami, ładnie podkreślającymi zimnofioletowe oczy znajdujące się za cienkimi szkłami okularów.

- Chłopie, nie wypłacisz tych długów, jeśli nie będziesz miał planu, a wiesz, że ja nie odpuszczę ani monety. - odgarnął z oczu pasemko kruczoczarnych włosów, szeleszcząc papierami w ręce - Wiem, że dla ciebie strata wszystkich Segmentów jednego dnia to dno kryzysu egzystencjalnego, ale to było miesiące temu. Świat chwilę na ciebie czekał, ale to już koniec okresu ulgowego, także i u-

- Czekaj, czekaj, czekaj! - poderwał się szybko, poprawił koc na ramionach i podbiegł do konsoli zasypanej zwojami papieru. Odgarnął je i z iskrami w oczach spojrzał na jarzącą się jasno, pojedynczą diodę, nad którą znajdowała się jedna bardziej nikła. Panel miał takich zestawów jeszcze dziewięć.

- Co, o co chodzi? - tamten wstał z fotela i spojrzał koledze przez ramię.

- Piątka żyje...

- Szto?

- On żyje!

Bankierowi włosy zjeżyły się na głowie, kiedy został złapany za ramiona. Miło było jednak zobaczyć, jak czarne, położone w tył zwierzęce uszy Doktora zmieniają się w ich ludzki odpowiednik, kiedy z czystą radością trząsł kolegą.

- On żyje i ma na tyle siły, żeby używać ostatecznego ataku, rozumiesz to?!

- Tak, super, a teraz mnie puść... nadal masz pazury, ał. Ał, ał, ał, no już, weź, już- Dottore, cholera!

***

- O... oeee... - Paimon spadła w ramiona Aether'a, który na miękkich nogach wpatrywał się w postać pośród pobojowiska.

Corvus Cor - Lekarz z Wyżyn (Genshin Impact)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz