Słaby Łeb

18 4 8
                                    

- Wszystko... dobrze? - spytała ostrożnie Paimon.

- Tsaaaaak - uśmiechnął się tępo, wycierając nos.

- Jesteś pijany? - zdziwił się Aether.

- Nie... to skutek uboczszny...

- Czego? - zainteresowała się Paimon.

- Konsumpcji potraktowanej wysoką temperaturą mąki, jajek, csukru i zmielonego kakao i dodanie do tego sfermentowanego soku z winogron... - spojrzał na Aether'a, który tylko założył ręce na piersi - Tak, najadłem się ciastek i wypiłem pół butelki wina, a mój organizm ma problem ze zmianą csukru w energię. - przyznał, zwieszając głowę.

- Na pół to mi to nie wygląda. - pokazał mu otwartą flaszkę i obrócił ją. Musiał mocno nią potrząsnąć, żeby wydobyć ze środka ostatnie kilka kropel karmazynowego napoju. Galin śledził je wzrokiem, póki nie spadły na podłogę. Aether odstawił butelkę na stół i kucnął - Słuchaj, to nie może się tak ciągnąć.

- A cso innego mam zrobić? - wzruszył ramionami - Stracsiłem wszystkich. Kolejny raz!

- Kolejny? - spytała Paimon, na co Aether zgromił ją wzrokiem.

- Tsaaak... Tak jak zosstawiłem Laurenta na passtwę Ssandrone, a potem zabiłem Mianglang... i po chuj ja się jeszczsze staram, co?

- Jesteś kompletnie pijany i gadasz od rzeczy. - odparł Aether, jednak słysząc jego deklarację nie mógł powstrzymać ukłucia niepokoju.

- Wcsale nie! Powinienem był zdechnąć w tamtym śniegu, ale ta przeklęta Ssandrone mnie znalazła... a potem to cso mi zrobiła... ta pieprzona empatia, na cholerę to komu!

- Eee...

- Wy nie wiećsie jak to wszystko boli. To, że jestem ekssperyentalym typem stworzszonym żeby sprawdzśić czszy da się taniej Segmenty robićś... to że do niczszego się nie nadawaem... boli to, że choćsiaż starałem ssię nje zrobić nikomu kszywdy, to tak czszy ssiak i tak wszzyskich zawodziłem! Pluss to, że te szyskie trzyjeści choler sie ode mnie po prosstu NIE odczepi! - ostentacyjnie machnął ręką tak mocno i niezdarnie, że walnął w ścianę, po czym szybko złapał się za pięść i roztarł ją.

- Czy Paimon się wydaje, czy wcześniej nie gubił tak liter? - spytała niepewnie wróżka.

- Kogo tso obchodzi... śmieszzne, że mam tak ssłaby łeb do alkoholu mimo, że to Snezhnaańska robota...

- Musisz się ogarnąć. Rano będziesz miał takiego kaca że popamiętasz. - westchnął Aether, biorąc go pod ramię i usiłując podnieść na nogi, żeby pomóc mu dostać się do hamaka, jednak Segment okazał się niesamowicie ciężki.

- Nie unieśsiesz... sstal kijowa ale csiężka jak cholera.

- Matko, ale że aż tak? - blondyn odpuścił i spojrzał na niego z góry.

- Aż tak! Tak jak wszystkie odwalone przszeze mnie problemy... Xiao powinien był mnie zarżnąć już kiedy posstawiłem stopę w Wioscse Qingcse... - spojrzał w bok i po kilku próbach udało mu się podnieść dość spory kawałek bursztynu na sznurku, w którym zatopiona była czterolistna koniczyna - O, tyle mi zosstao po niej... a ja gupi chciaem pomócs!

- O czym ty mówisz?! - Paimon położyła sobie ręce na biodrach.

- Powiedśział że jeśli będzsie ze mną csoś nie tak, to urżnie mi łeb... ale ja głupi mu ućsiekłem...

- Nie mów tak, pomyśl o tych ludziach, którym zrobiłeś protezy!

- Paimon, to średnio zadziała... - ostrzegł Aether.

Corvus Cor - Lekarz z Wyżyn (Genshin Impact)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz