•Sleeping pills•

95 6 7
                                    

Kiyota wziął głęboki oddech i pociągnął za klamkę od mieszkania. Zdjął buty j skierował się w stronę kuchni. Przy stole siedziała już jego matka i brat. Keisuke patrzył się na niego wzrokiem
,,Po chuj ty przylazłeś?", jednak chłopak to zignorował. Usiadł na swoim miejscu i przygotował się na opierdol od matki.

- Ile razy mam ci powtarzać..- Kiyota nie słuchał i gdy jego matka umilkła powiedział tylko ,,Sory". Po chwili ciszy zaczęli jeść wspólnie kolację jednak... było dziwnie cicho. Kiyota i Keisuke nawet ani razu nie spojrzeli na siebie.

- O co znowu żeście się pożarli? - zapytała kobieta.

- O nic. - odpowiedzieli równo. I co najbardziej zdziwiło kobietę? To, że Keisuke nie wkurzył się, że Kiyota odpowiedział równo z nim. Musieli naprawdę ostro się pokłócić.

- Eh....I tak wam w końcu przejdzie. Zawsze wam przechodziło. - kobieta wstała od stołu i na odchodne rzuciła im, że oni RAZEM mają zmyć naczynia.
Żaden z nich nie był tym pomysłem zachwycony. Kiyota wstał i zaczął zbierać naczynia ze stołu. Po chwili Keisuke do niego dołączył. Kiyota mył naczynia, a Keisuke wycierał w ręcznik. Gdy Kiyota mył nóż zaciął się, a Keisuke zaczął go drażnić, że nawet noża nie umie umyć. I to wystarczyło, aby rozpocząć kolejną wojnę. Zaczęli nawzajem się wyzywać od najgorszych.

- Ty serio jesteś kurwa bezużyteczny! Mogłeś wogule nie wracać do chuja! - palnął Keisuke pod wpływem emocji do brata.

- Ty jebany...- nie dokończył, bo do kuchni weszła ich matka.

- Japier....Czy wy kiedykolwiek nie będziecie się jakkolwiek żreć?!- krzyknęła wściekła.

- Macie się pogodzić. TERAZ.- powiedziała ostrym tonem do synów.

- Wole kurwa umrzeć niż się z nim pogodzić! - krzyknął Keisuke i poszedł szybkim krokiem do pokoju zatrzaskując za sobą drzwi z hukiem.
Kiyota wciąż był wkurwiony. Miał ochotę tak przyjebać bratu że, by się nie pozbierał z ziemi. Słyszał jeszcze tylko jak jego matka woła za Keisuke i poszedł do swojego pokoju. Gdy Kiyota wszedł do siebie od razu zakluczył drzwi. Usiadł na łóżku i westchnął. Zrobiło mu się...smutno. Było mu przykro że jego brat tak do niego się odezwał, ale... on sam chyba wcześniej przesadził. Wciąż jakaś mała część jego chciała zwalić całą winę na chłopaka. Cały czas słyszał te słowa. Ten ton głosu przyprawiał go o delikatnie dreszcze. Kiyota położył się na miękkim materacu wpatrując się w biały sufit. Najróżniejsze myśli, wspomnienia oraz wyobrażenia krążyły po jego myślach. Miał ochotę zasnąć. Zasnąć i się nie obudzić. Spojrzał na biurko stojące obok łóżka. Podniósł się powoli do siadu i zaczął czegoś szukać w jednej z szuflad. Delikatnie uniósł kącik ust, gdy w jego ręce wpadło to na czym mu zależało. Tabletki nasenne. Wysypał trochę zawartości na dłoń, dopiero po chwili włożył do ust i popił wodą stojącą na podłodze obok łóżka. Położył się spać z nadzieją, że sie nie obudzi, ale jednak miał wątpliwości czy dobrze robi.

                            ++++++

Kiyota otworzył leniwie oczy. Co prawda widział tylko na jedno a na drugie prawie wcale. Prawie nic nie pamiętał. Dopiero po chwili zaczął sobie przypominać co się działo wczoraj. Wczorajsze kłótnie z Keisuke tak samo jak z Chifuyu, pamiętał jak przez mgłę. Jedyne co zapamiętał to to. że Chifuyu go prosił o spotkanie po lekcjach a Keisuke coś palnął durnego tylko nie pamiętał co. Podniósł się do pozycji siedzącej, spojrzał na zegar i się przeraził. Była 10. Ominęły go jakieś z 3 lekcje, ale...się wyspał. W końcu się wyspał. Zapomniał jakie to uczucie wyspania się. Wstał i zaczął się szykować na resztę 5 lekcji. Po około 10 minutach był już w drodze do budynku z słuchawkami na uszach.

                            ++++++

- Kiyota-kun?! - Chifuyu zdziwił się że zobaczył Kiyotę wchodzącego do szkoły dopiero na przerwie o 10. Kiyota nie zwrócił uwagi na dziwne spojrzenia kierowane w jego kierunku tylko wszedł do sali. Kiyota spędził resztę lekcji rozkojarzony i do nikogo się nie odzywał.

                            +++++++

Kiyota czekał na Chifuyu przed szkołą. Szczerze nie chciał się z nikim widzieć, ale nie miał nic lepszego do roboty, oraz miał.... wyjątkowo dobry humor. 

- Kiyota-kun!! Przyszedłeś. - odezwał się chłopak gdy zobaczył Kiyotę. Chifuyu ucieszył się na widok chłopaka, co jednak go trochę zdziwiło, że cieszy się na widok Kiyoty. Nie przejął się tym za bardzo, bo to oznaczało że Kiyota chyba mu wybaczył.

- Gdzie byś chciał iść, Matsuno?- zapytał Kiyota.

- Wystarczy Chifuyu - chłopak się uśmiechnął delikatnie tak jakby to miało przekonać chłopaka do niego. Kiyota pokiwał głową że rozumie. Po chwili Chifuyu i Kiyota szli w ciszy w stronę, którą wskazał Chifuyu.

- Oi Chifuyu! - usłyszeli za sobą.  Kiyota i Chifuyu obrócili się w stronę wołających w tym samym momencie. Stała za nimi czwórka chłopaków z ich rocznika. Chifuyu natychmiastowo popsuł się humor, gdy zobaczył ich twarze.

- To kolejne Tomańskie ścierwo? - wskazał ich ,,przewodniczący'' na Kiyote.

- Ha?! - odparł wkurzony chłopak.

- Luzuj dupę jednooki, my- tego było już za wiele do Kiyoty. W ułamku sekundy ,,przewodniczący'' leżał na ziemi z krwawiącym nosem. Chifuyu, jak i reszta bandy ,,przewodniczącego''stali zdziwieni zaistniałą sytuacją.

- Idziemy, Chifuyu? - zapytał po chwili Kiyota.

---------------------------------------------------------

No siema, witam. Jako iż mam w tym tygodniu egzaminy próbne, to następny rozdział prawdopodobnie pojawi się w sobotę zamiast w piątek. (100% nie dostanę więcej niż 50% z matmy, jak nie mniej )

Alex

//My little sunflower// TOKYO REVENGERS X M!OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz