Nastał dzień walki. Na terenie złomowiska było pełno ludzi, ale nie z Walhalli ani Toman.
- Co to w ogóle za ludzie? - zapytał Takemichi Chifuyu.
- Przyszli na przedstawienie. - odparł. Opowiedział mu o tych, których znał.
- Czas zacząć imprezkę! - usłyszeli, a z tłumu wyłonił się chłopak w białym gangsterskim mundurze.
- Będę nadzorował tę walkę. Jestem Hansen z Czarnych Szumowin z Ikebukuro. - dodał.
- Wszyscy gotowi? W takim razie zapraszam na ring, skurwysyny!!! - krzyknął. Bramy się otworzył i reprezentanci gangów ruszyli na ring. Draken i Kazutora.
- Pięć na pięciu z najlepszymi chłopakami czy wielka bitka ze wszystkimi? Co preferujecie? - zapytał Hansen.
- To Walhalla rzuciła nam wyzwanie. Wy zdecydujcie Kazutora.- powiedział Draken.
- Ale mamy tylko jeden warunek. Domagamy się zwrotu Keisuke Bajiego. Jeśli wygramy Baji, wraca do nas.- dodał.
- Co kurwa? Baji sam do nas przylazł. Nie mamy kogo zwracać. - odparł Kazutora.
- Zabierzemy Bajiego. To tyle. - powiedział oschle Draken.
- O wy chuje.... proszę bardzo. - odpowiedział wściekły Kazutora i zacisnął pięść.
- Ej, nie zaczynamy walki przed..- Hansen nie dokończył, bo dostał wpierdol od Kazutory.
- A pierdolcie się. -
- Sędzia? Warunki z dupy? Co to kurwa mecz jakiś? -
- Jesteśmy tu tylko po to, żeby zajebać was wszystkich!! - zawołał.
- Zaczynamy czy już się obsrałeś, Mikey?! - krzyknął Hanma.
- Do boju, Toman!! - krzyknął Mikey i bitwa rozpętała się na dobre.
++++++
Kazutora ruszył na Mikeya.
- Zdychaj, do kurwy Mikey!!! - krzyknął, jednak po chwili jego cios został zablokowany przez Drakena.
- Taka płotka jak ty nigdy nie będzie na poziomie Mikeya!- powiedział.
- Hyhy~ Ja się z tobą zabawie, Drakenku! - powiedział Hanma, odpychając Drakena od Mikeya i Kazutory.
- No to dajesz, Hanma. -
- Mikey jest cały twój, Kazutora - Hanma zajął się walką z Drakenem pozostawiając Kazutore z Mikeyem.
- Całe życie czekałem na to, Mikey!!! - zaśmiał się szyderczo.
- Nie dam ci forów, Kazutora.-
+++++++
Takemichi szukał pośród tłumu Bajiego. Po chwili jednak został odepchnięty przez jednego z członków Walhalli. Został powalony na ziemię i zakrył rękoma twarz w akcie obrony przed uderzeniem, ale.... nie został uderzony. Obronił go Mitsuya.
- Wstawaj, Takemisiu.- powiedział, podając mu rękę.
- Ratujesz mi życie, Mitsuya-kun! - ucieszył się Takemichi i chwycił rękę chłopaka.
- Ty debilu!! - Mitsuya wziął Takemichiego za kołnierz.
- Myślisz, że to jakaś pokazówka?! Jesteśmy w środku walki, idioto! Pamiętaj, że należysz do mojego oddziału!!- wydarł się na niego Mitsuya. Takemichi zacisnął pięści. Gdy zobaczył nad sobą dwóch typów, to od razu jego odwaga wyparowała.
CZYTASZ
//My little sunflower// TOKYO REVENGERS X M!OC
Acción⚠postacie z Tokyo Revengers nie należą do mnie tylko do Kena Wakui'ego. Mój jest tylko OC⚠