•Old friend•

86 5 8
                                    

- Akurat dwóch mi przywaliło. Który to? - zapytał Takemichi.

- Kapitan 1 oddziału...Keisuke Baji. -

- Bajich... jest dwóch tak? - Mikey spojrzał na Takemichiego pytająco.

- W sensie no, że bracia. - poprawił się zmieszany.

- Nom. Kiyota jest młodszy. - odparł Mikey, na co chłopak się zdziwił.

- Młodszy? Myślałem, że jest starszy... Znaczy, wygląda spokojniej i mądrzej...- próbował się wytłumaczyć, na co Mikey się zaśmiał.

- Trochę straszniejszy przez opaskę...- dodał jakby do siebie.

- Ciężko ich ogarnąć co? - powiedział Mikey, udając, że tego nie słyszał.

- No.. Wciąż nie wiem czemu mi przywalił.-

- On już tak ma. Gdy mu się nudzi wpierdala komu popadnie, albo gdy jest głodny to podpala samochody. - zaśmiał się Mikey. 

                             +++++

Kiyota szedł późnym wieczorem ciemniejszymi uliczkami Tokio. Spojrzał jeszcze raz na ekran mały telefonu i go zamknął. Wszedł w wąską uliczkę i zastał tego, do którego przybył.

- Siema, Tygrysie. - powiedział na widok nastoletniego chłopaka.

- Wyrosłeś, Jednooki. - odparł na usłyszenie swojej ,,ksywki'' z ust przyjaciela. Po chwili oboje się zaśmiali.

- Wiesz, że nikt nie chce walczyć, Kazutora? - zapytał spokojnym tonem Kiyota.

- Draken cię przysłał? - odpowiedział zirytowany.

- Oi, już nie można się z przyjacielem, który z pierdla wyszedł się przywitać, ach. Nie, po prostu mówię ci jak jest. - odparł.

- Sam za bardzo nie pragnę tej walki, ale jak poprosisz to spuszczę ci wpierdol. - dodał pokazując mu język. Ten na to się uspokoił i zaśmiał.

- Jak tam z braciszkiem co? - zapytał po chwili.

- Ehh.. Nic nie mów.. -  Pogadali jeszcze dobrą chwilę, w końcu nie widzieli się prawie 2 lata.

- Przyjdź tu jutro rano, w stroju Toman. - powiedział.

- Ha? Po chuj. Rano mam szkołę. - odpowiedział zdziwiony.

- To nie pójdziesz. To moja mała prośba, he he~ - odparł, na co chłopak westchnął.

- Dobra... Niech ci będzie. Daj potem znać co do godziny. Numer wciąż mam ten sam. - westchnął i poszedł w swoją stronę.
 
                               +++++

Nazajutrz Takemichi szedł razem z Kazutorą na spotkanie Walhalli. Był lekko przestraszony. Nie wiedział co go tam czeka. Gdy byli już blisko Takemichi zobaczył znajomą mu sylwetkę. O ścianę budynku stał oparty... Kiyota.

- Ayo Kiyota! Jesteś - zawołał Kazutora na widok kumpla.

- Ta, czego kazałeś mi tu przyjść? O, hej Hanagaki. - powiedział.

- H-hej Kiyota-kun..- odparł, patrząc się na graffiti bezgłowego anioła. W środku panowała napięta(?) atmosfera. W powietrzu było czuć dym papierosowy oraz narkotyki. Ludzie przebywający tam na widok kogoś z Toman zjeżyli się automatycznie. Gdy podeszli bliżej Kiyota i Takemichi zobaczyli.... Bajiego uderzającego w twarz nieprzytomnego Chifuyu. Kiyota przełkną ślinę i zachował spokój, ale Takemichi dał po sobie poznać, że się przestraszył.

- Tyle ci wystarczy Hanma? Pozwolisz mi dołączyć do twojego gangu? - zapytał Baji po zadaniu ostatniego ciosu Chifuyu. Kiyota patrzył na niego morderczym wzrokiem.

//My little sunflower// TOKYO REVENGERS X M!OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz