•Why am I worried about him?•

113 5 4
                                    

Chifuyu podszedł do ławki Kiyoty.

- Um Kiyota-kun..?- zapytał szturchając go delikatnie w ramię. Chłopak zdjął słuchawki.

- Kiyota-kun, kiedy pasowałoby ci zrobić ten projekt na historię?- zapytał niepewnie.

- Możemy nawet dzisiaj zacząć, jeśli chcesz. I tak mamy na to prawie 3 tygodnie.- odpowiedział.

- Okej. To moglibyśmy się spotkać na którejś przerwie na dachu i byśmy uzgodnili temat oraz parę innych rzeczy.- Kiyota tylko kiwnął głową twierdząco i wrócił do przerwanej czynności. Chifuyu usiadł na swoim miejscu i odetchnął. Dziwne to było, ale stresował się tą rozmową. Spojrzał na Kiyotę, który cały czas był pogrążony w swoich myślach i wydawał się trochę .....przygnębiony. Co prawda nie raz Kiyota kłócił się ze swoim bratem i Chifuyu udawało się ich pogodzić po pewnym czasie, ale teraz.... miał co do tego wątpliwości, że tak szybko to nastąpi.

                           +++++++

Kiyota szedł powoli na dach, gdzie był umówiony z Chifuyu. Chłopak czekał na niego, siedząc na ławce i jedząc swoje śniadanie.

- Smacznego.- Chifuyu wystraszył się, bo nie widział, że Kiyota już jest.

- Dzięki Kiyota-kun. - opowiedział wciąż lekko przestraszony.

- O czym byś chciał zrobić projekt? Mnie jest obojętnie, dostosuje się do ciebie.- powiedział trochę...milszym tonem. Chifuyu wmurowało. Kiyota. Kiyota Baji. TEN Kiyota Baji odezwał się do niego innym tonem niż zwykle.

- Matsuno? - zapytał, gdy nie dostał odpowiedzi po około 10 minutach. Chifuyu wzdrygnął się.

- Um...może o...- Chifuyu chuja umiał z historii. Nie miał żadnego pomysłu.

- Tak szczerze to...nic nie umiem z historii. - przyznał się, śmiejąc się cicho.

- Spoko ja też chuja umiem. - odpowiedział, a Chifuyu zachłysnął się jedzeniem.

- Myślałeś, że co, że ze wszystkiego wszystko umiem? - zapytał ironicznie Kiyota i pokazał Chifuyu swój wynik z testu. Na kartce widniało 67%. Chifuyu mocno się zdziwił. Po chwili wyjął kartkę i pokazał ją Kiyocie.

- Gratuluje 75%. Umiesz na pewno więcej niż ja. - Kiyota uniósł kącik ust w geście ledwo widocznego uśmiechu. Chifuyu....też się uśmiechnął.

- To może skutki II wojny światowej?- zaproponował Chifuyu, pierwsze co mu przyszło na myśl.

- Spoko.- odparł Kiyota. Chłopak już miał otworzyć usta, ale rozmyślił się. Zapanowała między nimi mało komfortowa cisza.

- O co się pokłóciliście? - zapytał po 5 minutach ciszy, Chifuyu udając że nie wie o kłótni.

- Ha? Skąd wiesz? - zapytał zdziwiony.

- Po waszym zachowaniu nie trudno się domyślić. - odpowiedział. Kiyota zdziwił się, że Chifuyu potrafił poznać po nim, że jest coś nie tak.

- To...powiesz mi o co poszło czy nie? - zapytał trochę ironicznym tonem Chifuyu. Kiyota odwrócił wzrok i milczał przez około 3 minuty.

- Nie chce o tym teraz gadać.- Kiyocie nastrój zmienił się o 180° i zabrzmiał jakby go to uraziło. Był znów tym oschłym Kiyotą. Wstał i już chciał odejść, ale Chifuyu zastąpił mu drogę.

- Ja nie chciałem, przepraszam. Nie wiedziałem ze to dla ciebie niekomfortowy temat..- powiedział Chifuyu. Kiyota podniósł wzrok na Chifuyu. Wyraz twarzy nie wyrażał nic, ale w oku było widać furię.

- Zejdź mi z drogi, Matsuno.- Kiyota wyminął Chifuyu i kierował się w stronę wyjścia.

- Zaczekaj Kiyota-kun.- Kiyota odwrócił się w jego stronę.

- Możemy sie jutro spotkać? Zaczekaj na mnie pod szkoła, jak skończysz lekcje, proszę.- Kiyota stał przez chwilę trzymając klamkę, i wyszedł zostawiając Chifuyu samego. Chifuyu poczuł się źle. Nawet bardzo źle. Nie chciał zranić Kiyoty.

                           ++++++

Kiyota szedł szybkim krokiem po schodach. Był wściekły, a zarazem smutny. Znowu z tyłu głowy pojawiły się myśli że to jego wina, ale....miał dziwną ochotę powiedzieć o tym Chifuyu. Powiedzieć co go trapi. Poprosić o pomoc. Jednak natychmiastowo zignorował te myśli.

                          +++++++

Kiyota jako pierwszy wyszedł z sali gdy zadzwonił dzwonek oznaczający koniec lekcji. Od razu gdy wyszedł ze szkoły założył słuchawki i poszedł w przeciwną stronę niż do domu. Postanowił pójść nad rzekę. Był wkurwiony na wszystko. Na swojego brata, na Chifuyu i kurwa na wszystkich. Tak się na wszytko wkurwił że nie zauważył kiedy dotarł nad rzekę. Dźwięk płynącej wody go uspokajał. Często przychodził tu z bratem..
Kiyota zacisnął dłonie w pięści. Dlaczego znowu miał wyrzuty. Chciał od tego odpocząć. Zdjął plecak oraz buty. Podwinął spodnie i wszedł powoli do zimniej rzeki. Poczuł ten przyjemny chłód i natychmiastowo się uspokoił. Kochał wodę. Zaciągnął się morskim powietrzem i delikatnie się uśmiechnął. Nie wiedział ile tak stał ale na pewno więcej niż godzinę. Gdy zaczęło mu się robić zimno to wyszedł z wody. Siedział na piasku słuchając ulubionych piosenek dopóki się nie ściemniło. Znaczy siedziałby jeszcze dłużej ale jego spokój przerwał mu dźwięk powiadomienia w telefonie, w kieszeni. Zdjął słuchawki i nie patrząc kto dzwoni odebrał.

- Halo?- zapytał z niechęcią w głosie.

- Gdzie ty do cholery jesteś?! - była to jego matka.

- Nad rzeką.- odparł.

- Wracaj do domu! Natychmiast, ile możemy czekać na ciebie z kolacją?!- odpowiedziała oburzona i się rozłączyła. Chłopak podniósł się z ziemi niechętnie. Spojrzał ostatni raz na rzekę i odszedł.

                           ++++++

Chifuyu siedział na łóżku i patrzył się w telefon. Chciał zadzwonić do Kiyoty, ale się bał. Bał się, że znowu zjebie. Jednak wciąż nie dawała mu spokoju jedna myśl. Dlaczego on się o niego tak bardzo martwi?


----------------------------------------------

Siema, dziś wsm rozdział jest trochę wcześniej. Płuca mnie bolą po najebaniu się wodą z jeziora. (@actually_gabi to wszystko wina Majkela.)

Alex

//My little sunflower// TOKYO REVENGERS X M!OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz