•Hope for change•

94 7 5
                                    


               ++++++

Nazajutrz Kiyota poszedł do Chifuyu, zacząć robić (w końcu) szkolny projekt. Chłopak wziął głęboki oddech, i zapukał do drzwi. Po mniej niż minucie pojawił się w nich Chifuyu.

- Cześć Kiyota! - przywitał go.

- Hej. Mieliśmy robić dziś ten projekt chyba, że- nie dokończył, bo Chifuyu od razu zaprosił go do środka. Gdy wszedł przy jego nogach od razu znalazł się Peke-J. Kot zaczął miauczeć i ocierać się o nogi chłopaka. Kiyota stanął sztywno na ten gest. Gdy Chifuyu to zauważył, wziął kota na ręce i zaprowadził chłopaka do swojego pokoju.

- Jak się czujesz...? - zapytał nieśmiało Kiyota, przypominając sobie wczorajszą sytuację.

- Dobrze, prawie już mnie nic nie boli. - uśmiechnął się Chifuyu. Chłopak postawił kota na łóżku i usiadł koło niego.

- Chifuyu... Mogę się ciebie o coś spytać? - zapytał Kiyota po chwili.

- Jasne, Kiyota. -

- Czy jesteś zły na Keisuke? - zapytał niepewnie.

- N-nie.. - odpowiedział zdezorientowany Chifuyu. Kiyota był widocznie przygnębiony tym co zrobił Chifuyu jego brat.

- Wiesz.... Jakbyś chciał o czymś pogadać to ja jestem Kiyota...- powiedział niepewnie chłopak, na co drugi zaskoczył się. Tylko że bardziej pozytywnie. Po chwili zasiedli do projektu, a około 16 mieli pół projektu gotowe. Postanowili go skończyć kiedy indziej.

                      ++++++

Następnego dnia Chifuyu i jego świeżo upieczony partner szli na spotkanie z Kiyotą o, które poprosił Takemichi.

- Co chcecie? - zapytał zrezygnowany Kiyota gdy zobaczył Takemichiego przed nim, ale gdy zobaczył Chifuyu przypomniała mu się wczorajsza rozmowa.

- Możemy pogadać Kiyota? - zapytał Chifuyu.

- Ta. -

- Kiyota-kun, mamy plan jak pomóc twojemu bratu w rozszyfrowaniu Kisakiego. On chce zrobić to sam, ale to jest zbyt niebezpieczne! - powiedział Takemichi. Kiyota podrapał się po ramieniu i zaczął się zastanawiać.

- Nie pomogę wam Takemichi. Nie potrzebujecie mnie.- powiedział po chwili Kiyota. Takemichi już miał coś powiedzieć, ale Kiyota mu przerwał.

- Ty też widzisz we mnie Keisuke, prawda? - Takemichi i Chifuyu nie wiedzieli co powiedzieć. Kiyota przybrał... milszy wyraz twarzy. Myślał, że wtedy odpuszczą.

- K-kiyota-kun...-

- Wy potrzebujecie Keisuke nie mnie, Hanagaki. - przerwał mu chłopak i... uśmiechnął się przyjaźnie. Takemichi zaniemówił. Nie wiedział, że Kiyota kiedy kolwiek się uśmiechnie. Bynajmniej do niego. W Takemichim zaczęła powoli zbierać się złość. Nie potrzebowali jego brata tylko Kiyoty. Czego on nie rozumie?

- Więc prze- Kiyota nie dokończył bo Takemichi mu przerwał.

- ZAMKNIJ SIĘ! NIE POTRZEBUJEMY TWOJEGO BRATA TYLKO CIEBIE KIYOTA-KUN!! - Takemichi chwycił chłopaka za kołnierz bluzki. Kiyota trochę się wkurzył i już miał coś powiedzieć, ale Takemichi nie dał mu dojść do słowa.

- Musimy pomóc twojemu bratu Kiyota-kun! On chce sam rozszyfrować Kisakeigo! To jest zbyt niebezpieczne dla jednej osoby!! Baji-kun może zginąć!! - Takiemichiemu zaczęły spływać łzy po policzkach a Kiyota...Kiyota nie wiedział co powiedzieć.

//My little sunflower// TOKYO REVENGERS X M!OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz