- Kurwa, zrozum to, że nie jestem taki jak ty! - wykrzyczał mu Kiyota w twarz. Baji stał z kamienną twarzą jakby go to nie obchodziło.
- Martwię się o ciebie, Kiyota. - powtórzył Baji do brata. W tym momencie w Kiyocie coś pękło.
- SKORO TAK BARDZO SIĘ O MNIE KURWA MARTWISZ, TO GDZIE BYŁEŚ, WTEDY KIEDY PRÓBOWALI MI OKO ROZJEBAĆ ?! - Kiyota chwycił brata za kołnierz munduru ze wściekłości.
A Baji.......
Baji uderzył go z całej siły w twarz. Kiyota zachwiał się, ale utrzymał równowagę. Na ziemię zaczęły powoli skapywać kropelki krwi. Kiyota spojrzał na swojego brata z obojętną miną, ale w jego oczach była furia. Przetarł rękawem nos, z którego ciekła krew, obrócił się tyłem do brata i odszedł. Baji stał jeszcze sam przez chwilę i poszedł.+++++
Chifuyu długo nie mógł zasnąć. Cały czas myślał o tym co podsłuchał. Było mu....przykro? Dziwnie się czuł, z tym że na jego oczach jego najlepszy przyjaciel pokłócił się z bratem. Kłócili się często, ale...tym razem pokłócili się na poważnie. Tak właściwie zastanawiał się dlaczego Kiyota zaczyna go coraz bardziej ciekawić...
+++++
Baji po tym, jak wszedł do mieszkania, ruszył do swojego pokoju i trzasnął drzwiami. Po chwili zaczął uderzać w ścianę z całej siły, a tynk pomieszany z jego krwią zaczął spadać na ziemię. Gdy już poczuł, że dłoń go boli to przestał. Spojrzał się na szafkę gdzie stało zdjęcie. Zdjęcie jego i Kiyoty. Wziął je zakrwawioną dłonią i patrzył na nie przez okrągłe 10 minut, bez przerwy. Na szkoło zaczęły skapywać..... łzy.
- Przepraszam...Kiyota.... - powiedział cicho jakby, do mówił chłopca ze zdjęcia. Na zdjęciu było dwóch chłopców w wieku około 8-9 lat. Oboje byli uśmiechnięci i trzymali się za ręce. Kiyota nie miał jeszcze wtedy opaski. Widział jeszcze normalnie.
- To moja wina... - powiedział tak cicho, że sam siebie ledwo usłyszał. Po jego głowie cały czas krążyły słowa brata:
,,Skoro tak bardzo się o mnie kurwa martwisz, to gdzie, byłeś wtedy kiedy próbowali mi oko rozjebać ?!''
Baji wciąż się o to cały czas obwiniał. Myślał, że to była jego wina. Gdyby go wtedy nie zostawił samego to nic by się nie stało. Przejechał rękawem po szkle, żeby zmyć kropelki łez. Nie pamiętał już, kiedy widział Kiyote szczerze czy jakkolwiek uśmiechniętego.
+++++
Kiyota pierwsze co zrobił po powrocie do domu to rzucił się na łóżko. Cały czas bolała go twarz od uderzenia. Leżał tak przez około 20 minut i wstał. Wyszedł z pokoju i udał się do łazienki, opatrzyć wargę i nos. Po chwili opatrywania twarzy usłyszał otwieranie drzwi. Spiął się.
Był to Keisuke. Kiyota wyszedł z łazienki i poszedł szybkim krokiem do kuchni z obojętną miną. Keisuke poszedł do łazienki i zaczął bandażować rękę, którą pokaleczył uderzając w ścianę. Był trochę zły, a jednocześnie zawiedziony i smutny. Kiyota tylko wyminął jakby nic się nie stało.- Skoro tak bardzo ci kurwa zależy to dostaniesz to czego chcesz. - pomyślał Keisuke. Postanowił, że będzie zachowywał się tak samo jak jego brat w stosunku do niego i poszedł do pokoju.
Kiyota odetchnął, gdy usłyszał dźwięk zamykanych drzwi. Nie czuł się jakkolwiek winny. Ale....coś z tyłu głowy szeptało mu że to jego wina. Że powinien go przeprosić. Że ostro przegiął z tym tekstem. Lecz zignorował to. Bynajmniej na teraz.
+++++
Chifuyu obudził dźwięk budzika, czyli jego kota. Peke-J był niezawodnym budzikiem. Zawsze o tej samej porze budził Chifuyu lub jego mamę. Chłopak podniósł się z pozycji leżącej do pozycji siedzącej przeciągając się przy tym. Był zaspany jak nigdy. Spał jakieś 3 godziny. Ogarnął się i zaczął pakować plecak do szkoły. Pakując się przypomniał sobie o projekcie który miał robić z Kiyotą...no właśnie... Z Kiyotą. Chifuyu chciał mieć do niego taki są stosunek jak zawsze czyli, tylko zwykłe ,,Hej" na korytarzu, jednak po wczorajszym dniu blondyna coraz bardziej zaczynał obchodzić brat jego najlepszego przyjaciela. Wstał, wziął torbę i wyszedł z domu. Po drodze myślał jak zagadać do Kiyoty, no nie powie:
,,Hej, Kiyota-kun pamiętasz mamy robić jakiś projekt.''
W sumie jak już dłużej się zastanowić to zagadałby tak. Więc postanowione, ale zrobi to na następnej przerwie. Bo najpierw musi iść do Bajiego. Wszedł do klasy przyjaciela i pierwsze co zobaczył to on śpiący na ławce.
- Baji-san? - nie dostał odpowiedzi.
- Baji-san! - spróbował po raz drugi, ale wciąż zero odzewu. Chifuyu chciał dotknąć przyjaciela ale ten w końcu się obudził.
- Czego chcesz Chifuyu.- ziewnął i przeciągnął się.
- Spałeś w ogule Baji-san? - zapytał.
- Taa...chyba jakieś z 4 godziny. - odparł. Pogadali jeszcze chwilę i Chifuyu poszedł na lekcje. Gdy wszedł do sali pierwsze co zrobił to spojrzał na Kiyote. Chłopak miał wciąż na sobie słuchawki, mimo iż zadzwonił dzwonek. Kiyota zdjął słuchawki, dopiero gdy nauczycielka weszła do klasy. Chłopak na lekcji był jakoś dziwnie rozkojarzony, znaczy nie dziwił mu się po tym co się wczoraj stało.
------------------------------------------------------------
Mam nadzieje że się podobało. Wsm jest trochę krótki, ale postaram się żeby reszta była trochę dłuższa. W piątek pojawi się rozdział 3.
Alex
CZYTASZ
//My little sunflower// TOKYO REVENGERS X M!OC
Ação⚠postacie z Tokyo Revengers nie należą do mnie tylko do Kena Wakui'ego. Mój jest tylko OC⚠