Rozdział 8

38 11 5
                                    


         – Czym są noksy? – pytam, patrząc w ogień. Okrywam się kocem, bo mam na sobie tylko cienką koszulkę.

Zayden najwyraźniej to zauważa, gdyż bez słowa podaje mi długą, czarną tunikę. Ma delikatny materiał, niemalże jak jedwab. Zachwycam się, gdy dotyka mojej skóry – ręce wsuwam ostrożnie w rękawy, by nie zahaczyć o ranę.

– Zamieszkują wysoko w górach. Zdziwiłem się, kiedy przekazano mi wiadomość, że znajdują się w pobliżu chaty.

Przyciągam kolana do klatki piersiowej i obejmuję je ramionami. Po szyciu rozmowa to ostatnie, na co mam ochotę, ale pytania nie dają mi spokoju. Jest ich tak wiele, że nie wiem nawet, od czego zacząć.

– Dlatego wyszedłeś?

– Tak. Od lat nie zapuszczały się tak daleko od gór.

Do pomieszczenia wchodzi Duna – o długich nogach i smukłej tali – niosąc dwa kufle. Jeden podaje Zaydenowi, drugi – mnie. Do moich nozdrzy dochodzi zapach przypraw.

– Napar z ziół złagodzi ból ramienia – mówi.

Biorę sporej wielkości łyk. Od lat nie czułam ich na języku. Owszem, mamy w ogrodzie różne uprawy przypraw, ale tylko w lecie. Zimą najbardziej mi ich brakuje, bo szybko się kończą, mimo zasuszenia.

Unoszę wzrok znad kubka, by spojrzeć na Zaydena.

– Czemu noksy wyglądają jak ludzie odziani w niedźwiedzie skóry?

– Kiedy zostały stworzone, wyglądały bardziej jak syreny. – Opiera się ramieniem o kominek. – Żyły w jeziorach.

– Syreny?

– Miały błoniaste palce, a zamiast nóg – ogony. Mogły poruszać się po ziemi jak węże. Gdy w ich jeziorze zaczęło brakować pożywienia, jeden z przedstawicieli noks wyruszył na ludzkie ziemie. Znalazł to, czego szukał. Ogromne jezioro, w którym żyło wiele płodnych ryb. Tego dnia poznał kobietę, którą narzeczony usiłował zabić. Pobił ją na pomoście i wrzucił do jeziora. Noks ją uratował, a ona bezgranicznie się w nim zakochała. Zabrał ryby i kobietę, a ich krew się połączyła. Tak powstały noksy, które widziałaś.

Drżę na samo ich wspomnienie.

– A co ze skórami niedźwiedzi?

Zayden upija łyk napoju.

– Tylko takie futro jest w stanie ogrzać ich ciała.

Odwracam głowę w stronę kominka, a do moich myśli powraca walka z noksem. Mógł mnie zabić jednym chapnięciem.

– Muszę odnaleźć siostrę – mówię. – Jak najszybciej.

– Wyruszymy, jak tylko śnieżyca minie – odpowiada.

Marszczę brwi. Nie podoba mi się, że będzie mi towarzyszył, ale jeśli faktycznie w tych lasach zamieszkują takie potwory, lepiej przystać na jego pomoc.

Już ma wyjść, kiedy przypominam sobie o jednej osobie.

– Attie?

Nic więcej nie dodaję, ale Zayden widocznie rozumie, co mam na myśli.

– Jest ci niezmiernie wdzięczny za uratowanie życia – odpowiada, po czym wychodzi.

***

Kolejne trzy dni spędzam w pokoju, siedząc przy kominku. Wychodzę z niego tylko, by się posilić. Korytarz został wysprzątany i nie ma w nim śladu po noksach. Żeby nie umrzeć z nudów,ćwiczę sztuki walki – choć nie do końca można tak to nazwać, ponieważ ból ramienia ogranicza moje ruchy. Nie oddali mi sztyletów ani łuku, przez co jestem zdana na siłę własnych mięśni.

Tajemniczy LasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz