Cichy dźwięk dociera do mojego spokojnego jak nigdy snu. Gdy powoli się przebudzam, słyszę piękny śpiew.
Przecieram dłońmi zmęczoną twarz. Na jednej z nich dostrzegam świeżo założony opatrunek. Przez chwilę nie rozumiem, ale szybko wszystko sobie przypominam. Jestem w swoim domu i leżę w komnacie... izbie sypialnej, mimo że usnęłam na podłodze przy wejściu. Zatem albo nieświadomie tutaj przyszłam, albo Alice mnie tu przytargała.
Wstaję i idę w stronę, z której dobiega melodia. Przystaję w drzwiach i patrzę, jak Alice krząta się po izbie służącej za kuchnię oraz pokój dzienny.
– Keitha? – woła. Gdy nie odpowiadam, dodaje: – Przecież słyszę, jak się kręcisz na łóżku!
Wciąż milczę, przyglądając się, jak gotuje. Alice odwraca się i lekko wzdryga na mój widok, wyraźnie zaskoczona, że tu jestem. Po sekundzie od razu się uśmiecha, jakby zatroskana.
– Nie śpię – mówię zachrypniętym głosem.
Kiedy wypowiadam te słowa, odczuwam suchość w gardle, zupełnie jakbym przez kilka dni nie miała wody w ustach. Z trudem odrywam się od futryny. Nadwyrężone mięśnie odmawiają mi posłuszeństwa. Zostawiam sypialnię za plecami i siadam na mocno wysłużonym krześle.
– Jak się czujesz? – pyta Alice.
Zbywam ją ręką, ale ona i tak dokładnie lustruje moje ciało w poszukiwaniu obrażeń. Wiem doskonale, że się martwi. Okazuje to za każdym razem, kiedy wracam z lasu. Z jednej strony mnie to cieszy – dzięki temu wiem, że jestem dla niej ważna – ale z drugiej nie chcę, żeby tak było. Bo co, jeśli któregoś dnia nie powrócę?
Ostatecznie Alice podchodzi do kominka i przynosi mi ciepły napar z rumianku. Wdycham jego zapach. Nie zostało nam go zbyt dużo.
– Jesteś pewna? – pyta mnie drżącym głosem. – Wczoraj nie wyglądałaś zbyt dobrze.
– Po prostu byłam bardzo zmęczona – zapewniam.
Alice wzdycha, niezadowolona z odpowiedzi. Dobrze wie, że musi się nią zadowolić. Nie chcę jej martwić tym, co robię poza domem.
Wciągam w płuca smakowity zapach jedzenia. Spojrzeniem od razu podążam do kominka, nad którym wisi kociołek. Ślinię się na samą myśl. Już mam iść w jego kierunku, ale Alice powstrzymuje mnie krótkim:
– Jeszcze nie jest gotowe.
Mój wzrok mimowolnie pada na blat roboczy. Na stole starannie ułożone zostało mięso przyciągniętych przeze mnie łań. Część kawałków wisiała, zawieszona pod szafkami, inne zostały starannie obwiązane sznurkami, a reszta czekała na obróbkę. Skóra znajdowała się na krześle przy kominku, rozłożona do wyschnięcia.
– Sama to zrobiłaś? – pytam z niedowierzaniem. Gdy Alice kiwa głową z dumą w oczach, dodaję: – Ale jak?
– Wiele razy widziałam, jak to robisz. Gdy przeciągnęłam cię do łóżka, od razu zabrałam się za pracę. Nie mogłam pozwolić, żeby się zepsuło.
Teraz stało się jasne, jak znalazłam się w łóżku. I jeszcze to obrobienie zwierzyny... Moja młodsza siostra poradziła sobie z tak trudnym zadaniem perfekcyjnie. W dodatku miała rację – jeśli łanie nie zostałyby od razu przygotowane, mięso szybko by się zepsuło, a całe polowanie poszłoby na marne.
Dosłownie brakuje mi słów. Kręcę głową.
– Jestem z ciebie taka dumna.
Rzadko kiedy pozwalałam jej sobie pomóc. Zawsze robię wszystko sama, ale tym razem, gdyby nie ona, wszystko by przepadło.
![](https://img.wattpad.com/cover/330987510-288-k450002.jpg)
CZYTASZ
Tajemniczy Las
FantasyKeitha ma pod swoją opieką młodszą siostrę, która jest jej jedyną rodziną. Pragnie ochronić ją przed każdym złem, jakie je otacza. Zmuszona jest polować za murem, co nie kończy się dla niej dobrze - choroba mocno ją osłabia. Alice chcąc odwzajemnić...