Nie mogłam tak siedzieć wiecznie. Chociaż chciałam. Słowa pana, o tym co mi zrobi jeśli zobaczy mnie powinie pobudziły mnie do działania. Nie wiedziałam gdzie poszedł, ale nie mogłam pozwolić aby znowu mnie zobaczył gdy wróci.
Już samo wstanie było trudne. Otwarcie oczu było czymś co przekroczyło moje siły. Musiałam oprzeć się o ścianę, aby wykonać kroki do przodu. Korytarz po raz kolejny wydawał się ciągnąć w nieskończoność.
Wiedziałam że powinnam skierować się do łazienki. Umyć się, spróbować doprowadzić swoje ciuchy do ładu i wrócić do pracy. Ale nie byłam w stanie. Nie potrafiłam poradzić sobie z tym co mnie spotkało.
Schowałam się w swoim pokoju. Zwinęłam się w kulkę jak najdalej od drzwi. Próbowałam być dzielna. Była przecież do tego przeznaczona. Do gwałtu, zaspokojenia potrzeb mężczyzn. Tego uczyli mnie w ośrodku, że nie jestem warta niczego.
Moje łzy nie były nic warte. Nikogo nie obchodziło, że siedzę w ciemnym pokoju, bez żadnego mebla. Nikt nie chciał mnie pocieszyć, ani opatrzeć moich ran. Nie powinnam była się nad sobą użalać, ale wzięcie się w garść było takie trudne.
W ośrodku nie udało im się mnie złamać. Sprawić, bym myślała jedynie o zaspokajaniu swojego właściciela. Ale mojemu panu się to udało. Złamał mnie, ale w zupełnie inny sposób. Nigdy dotąd nie myślałam o śmierci, ale teraz nie chciałam już tu być. Nie obchodziło mnie już co się ze mną stanie. Do tej pory liczyłam, że pan mnie ochroni, ale już wiedziałam że to nie nastąpi.
Nie zostawili mnie w spokoju. Liczyłam, że chociaż w swoim pokoju będę mogła się skryć i cierpieć w samotności.
Jednak drzwi otworzyły się z hukiem. Usłyszałam cichy pomruk, kiedy mój pan nacisnął kilkukrotnie włącznik światła. Nie działo od miesiąca, więc jego próby były bezsensowne.
Ulżyło mi, że to on. Bałam się, że w drzwiach pojawi się kolejna osoba, chcąca mnie zgwałcić. Wiedziałam, że pan tego nie zrobi. On jedynie mnie ukara.
Zobaczył mnie dzisiaj dwukrotnie. A przecież ostrzegł co zrobi jeśli to się stanie. Kara, a potem sprzedaż. Nie wiedziałam, gdzie trafię, ale wiedziałam, że za tym miejscem też nie będę tęsknić.
Uspokoiłam się już, jednak kiedy słyszałam jego kroki w głąb pomieszczenia znowu zaczęłam drżeć. Zacisnęłam mocniej powieki, żeby chociaż przypadkiem na niego nie spojrzeć. Aby nie złamać kolejnego rozkazu.
Przerażało mnie to, co mógł mi zrobić. Bałam się bólu, który mi zada.
Kiedy mnie podniósł był delikatny. Owinął moje nogi wokoło swoich bioder, a ręce zarzucił na swoją szyję. Jedną męska dłoń podtrzymywała moje pośladki, a druga zaczęła poruszać się na moich plecach.
Szedł szybko, a ja z każdym kolejnym krokiem zastanawiałam się gdzie mnie niesie. Miejsce mojej kary mogło mi dużo o niej powiedzieć.
Zaniósł mnie do łazienki i gdy ściągał że mnie resztki ubrań które na mnie wisiały powiedział coś, co zupełnie nie pasowało do sytuacji:
- Już dobrze, skarbie.
Wszedł ze mną w ramionach pod prysznic i odkręcił wodę. Próbowałam zrozumieć co robi, ale nie potrafiłam. Złamałam rozkaz i stanowczo stwierdził jak mnie ukarze gdy to zrobię. Więc czemu tego nie robił? Pocieszał mnie, chociaż sam przyzwoił na gwałt. Nie uratował mnie, kiedy prosiłam o pomoc, teraz już było za późno aby to zrobił.
Poczułam ulgę kiedy woda zmoczyła moje ciało. Dopiero teraz zrozumiałam jak bardzo chciałam pozbyć się dotyku mężczyzny z mojego ciała.
Pan masował delikatnie moje plecy i mówił. Obiecywał mi, że wszytko będzie dobrze, że już po wszystkim i nie muszę się niczym martwić. Jednak wiedziałam że to nie prawda.
Musiałam być w szoku, bo te słowa nie robiły na mnie żadnego wrażenia. Trzymał mnie, a ja po prostu mu na to pozwoliłam. Słyszałam jak pan szuka żelu pod prysznic i wydało mi się to tak absurdalne, że aż przestałam płakać. W mojej łazience nigdy nie było żelu pod prysznic. Przecież pan nigdy mi go nie kupił. Tak samo jak ręcznika, którego nie znalazł gdy zakręcił wodę.
Wyniósł mnie z łazienki nagą, ociekającą wodą. Nie przejmował się tym, że jego dżinsy i koszula były mokre. Zaniósł mnie do drugiej łazienki, tym razem swojej. Tam był w stanie mnie umyć. Użył własnego żelu pod prysznic, a jego ręce przesuwały się do moim ciele. Kiedy dotarł pomiędzy moje nogi zawachał się.
- Chcesz sama to zrobić?
Zabronił mi mówić, więc nie wiedziałam dlaczego zadaje pytania. Byłam mu wdzięczna kiedy ręką pełną żelu pod prysznic umył wargi sromowe. Do cipki wsunął jeden palec i gdy zaczął myć mnie od środka, usuwając spermę gwałciciela musiałam znowu zagryźć wargę. Ból opanował mnie z nową siłą.
Pan zmył że mnie żel pod prysznic. Szczególną uwagę skupił na cipce, do której przyłożył dyszę prysznica. Poskoczyłam, próbując uciec od tego uczucia, ale był bezwzględny. Zrobił to szybko i przycisnął mnie do siebie.
- Już dobrze skarbie. Jesteś czysta i nie pozwolę, aby ktokolwiek cię dotknąć.
Raz już mi to obiecywał. Nie przywiązywałam się więc do jego słów, kiedy wytarł mnie i zaniósł do swojej sypialni. Posadził mnie na komodzie, nie wypuszczając z objęć. Założył na mnie swoją, zbyt dużą koszulkę. Podtoczył rękawy, aby odsłonić moje ręce.
A później posadził na swoich kolanach, w łóżku i przytulił. Otulił mnie kołdrą, kiedy znowu się rozpłakałam. Starałam się nie wydać dźwięku, nie zrobić nic co go denerwuje. Jednak nie potrafiłam powstrzymać łez, które moczyły jego klatkę piersiową.
Nie mogłam dojść do ładu z moimi emocjami. Wiedziałam, że powinnam się opanować, jednak nie potrafiłam. Wtuliłam się w mojego pana, mimo że nie pozwolił. Czułam się lepiej, czując ciepło jego ramion i cichy, uspokajający głos.
Łzy przestawały płynąć, by po chwili pojawić się ponownie. Co jakiś czas moje ciało zaczynało się znowu trząść i to nie z zimna. Wargi krwawiły od ciągłego ich przygryzania i czułam jak pan zbiera z nich palcem krew. Nie komentował tego jak się zachowuje, jedynie pocieszał i przytulał.
Wiedziałam, że ta sytuacja nie będzie trwać wiecznie. Czekała mnie przecież kara, a później zmiana właściciela. Nie chciałam żyć w nieświadomości, ale nie mogłam spytać kiedy to nastąpi. Wolałam aby zrobił to od razu, zamiast czekać na kolejny ból.
Trzymał mnie tak długo. On w końcu zasnął, ciągle obejmując mnie dłońmi, a ja otworzyłam oczy by patrzeć w mały zegarek przy łóżku.
Z każdą kolejną minutą było trochę lepiej. Uspokoiłam się i byłam w już w stanie logicznie myśleć. Kiedy zegar pokazywał dwie minuty do trzeciej zamknęłam ponownie oczy. Ale tylko po to, aby wydostać się z męskich objęć, nie patrząc przy tym na pana.
Nie odwołał żadnego z wydanych rozkazów. Miałam swój dyżur w kuchni, a dom ciągle powinien być pełen gości. Bardzo nie chciałam tam wracać, ale musiałam pójść w miejsce, gdzie znowu byłam narażona na gwałt. Wiedziałam, że jeśli ktoś będzie chciał to po prostu to zrobi.
Obiecałam sobie nie wychodzić z kuchni, a jeśli będę musiała rozglądać się przedtem i robić to najszybciej jak będę mogła. Chciałam uniknąć kolejnego gwałtu, a nie było nikogo kto by mnie przed nim ochronił. Nie sądziłam, żeby zrobił to pan. Zwykle gdy był miły, jak wieczorem to po kilku godzinach znowu mnie karał. A kilka godzin już upłynęło.
Zaczęłam pracę i próbowałam nie myśleć w jej trakcie. Gospodyni przywitała mnie dzisiaj z o wiele lepszym nastawieniem. Nawet przeprosiła mnie za wczorajsze zachowanie.
Kiedy znikła, aby zanieść tacę ze śniadaniem dla pana mojego pana zabrałam się za krojenie warzyw. Nie chciałam tego, ale nóż spadł na mój kciuk. Skaleczyłam się, ledwo drasnełam, ale te kilka kropel krwi, które pociekły sprawiły, że coś poczułam.
Nie myślałam długo. Przejechałam nożem po ręce jeszcze raz. Tym razem wyżej, nad nadgarstkiem. Tu cięcie było już głębsze. Czułam ból, ale patrzenie na krew było jakieś dziwne. Nie potrafiłam stwierdzić co w tym jest, ale fascynowało mnie.
Chciałam to zrobić jeszcze raz. Ale gdy opuszczałam nóż powstrzymała mnie dłoń mojego pana. Natychmiast zesztywniałam, uświadamiając sobie co zrobiłam. Skaleczyłam się celowo. Uszkodziłam jego własność. Jego rzecz.
Zmusił mnie, abym się obróciła, opierając mnie o blat. Natychmiast zamknęłam oczy i spuściłam wzrok. Nie byłam godna na niego patrzeć.
Czekałam aż wymierzy mi karę.
Chwycił moją zranioną dłoń i czułam jak jeszcze wyżej podwija rękaw koszuli. Poprosił kogoś o apteczkę, a po chwili czułam jak dezynfekuje i opatrza ranę.
Kiedy skończył puścił dłoń i zadrżałam. Czyli teraz. Jednak on chywcił mój podróbek i zmusił abym uniosła głowę do góry.
- Otwórz oczy.
Jego wzrok był dziwny. Zdecydowanie nie był zły. W jego oczach błyszczało coś, czego nie potrafiłam zinterpretować.
Przygryzłam wargi, próbując ocenić jego za zachowanie, a jego wzrok natychmiast do nich opadł. Przesunął dłoń z podbródka i kciukiem przejechał po ustach. Natychmiast je uchyliłam, otworzyłam się na jego dotyk.
Ręka znikła tak szybko, jak się pojawiła, a dłonie pana chwyciły mnie w talii. Podniósł mnie bez wysiłku, oplatając moje nogi wokół swoich bioder.
- Zjemy w jadalni- zakomunikował gospodyni.
Nie rozkazał tego, ale moje oczy znowu się zamknęły. Przynajmniej do czasu, kiedy posadził mnie przy jadalnym stole.
Na razie byliśmy tu tylko we dwoje, jednak przeczuwałam że to szybko się zmieni. Wbiłam wzrok w drzwi, kiedy przedemną pojawił się talerz z omletem. Czekałam, aż pojawią się goście. Osoby których nie chciałam widzieć.
Nawet nie chwyciłam widelca, ale słyszałam, że pan zaczął jeść. Skupiałam się na usłyszeniu wszelkich kroków, zmierzających do jadalni.
- Nikt nie przyjdzie.
Chciałam na niego spojrzeć. Móc spytać o szczegóły, ale nie mogłam zrobić żadnej z tych rzeczy. Spojrzałam na talerz przed sobą. Powinnam być głodna. Przegapiłam wczorajszą kolację, ale nie chciałam jeść.
- Wyrzuciłem wczoraj wszystkich z tego domu. Został jedynie Oskar, ale nie sądzę żeby się pojawił.
Zakończył imprezę brata. Nic dziwnego, że gospodyni była w dobrym humorze. Jej ilość pracy zdecydowanie się zmniejszyła.
Ja też mogłam odetchnąć spokojniej. Przynajmniej czasowo nikt nie mógł mnie zgwałcić. Ale wiedziałam, że goście pojawiają się w tym domu często. A mnie czekała jeszcze kara i to podwójna. Chociaż pan znajdzie pewnie jeszcze kolejne rzeczy, za które mnie ukarze.
- Jedz.
Kolejny rozkaz i teraz już musiałam podnieść widelec do ust. Zrobiłam to zaledwie dwa razy, po czym zaczęłam bawić się jedzeniem na talerzu. Czekałam, aż pan wstanie, obwieszczając koniec posiłku.
Kątem oka widziałam, że zjadł. Ale nie wstawał. Zaczęłam ziewać. Nieprzespana noc zaczęła dawać mi się we znaki.
- Julio, musisz jeść.
Zadrżałam słysząc swoje imię padające z jego ust. Wypowiadał je bardzo rzadko. Zrobił to dosłownie kilka razy w ciągu mojego pobytu tutaj.
Wiedziałam, że powinnam, ale nie chciałam jeść. Od ponad tygodnia zjadłam głodowe wręcz porcje, powodujące, że mocno schudłam. Teraz mój żołądek przyzwyczaił się już do takich porcji i wymuszenie w siebie więcej niż kilka łyżek było trudne.
Nie rozkazał żeby podniosła znowu widelec do ust, więc tego nie zrobiłam. Ziewnełam znowu sprawiając, że pan westchnął i wstał.
- Idź spać. Obudzę cię na obiad.
To była jeden z najlepszych rozkazów jaki od niego dostałam. Dał mi kilka godzin wolnego. Mogłam się wyspać. I mimo że musiałam zrobić to na twardej podłodze cieszyłam się, kiedy moje plecy dotknęły twardego betonu.
Sen nie trwał długo. Mimo, że byłam zmęczona budziłam się kilkukrotnie. Założyłam swoje drugie legginsy, aby było mi cieplej, ale zimno ciągle dawało się we znaki. Poza tym ciągle śnił się się ten sam koszmar. Ten potworny śmiech, który zakończył gwałt.
Pan rzeczywiście mnie obudził, ale zrobił to tak agresywnie, że aż usiadłam na podłodze. Wręcz uderzył drzwiami w ścianę. Opuściłam wzrok natychmiast jak zorientowałam się co robię. Patrzyłam na niego.
Moje wcześniejsze obliczenia musiały być błędne. Dopiero teraz był zły i wymierzy mi karę. Zacisnęłam ręce na pościeli próbując się na to przygotować. Ale ciężko było przygotować się na ból, który miał mnie opanować.
Zesztywniałam kiedy podszedł, ale ręce które podłożył pod moje ciało były delikatne. Wyrwał kołdrę z moich dłoni i żałowałam że muszę ją puścić, kiedy wziął mnie na ręce.
Otworzył swoje biodra moimi nogami i nacisnął jedną z dłoni na moje plecy, zmuszając abym się do niego przytuliła. Wciągnęłam głęboko powietrze, próbując nie panikować. I tak nie mogłam nic poradzić na to co mnie czeka.
Wykonał kilka kroków i oparł mnie o ścianę w korytarzu. Odsunął mnie od siebie wystarczająco aby chwycić mój podbródek i podnieść go, aby móc wpatrywać się w moją twarz.
- Otwórz- zażądał cicho.
Przebywanie w jego ramionach, kiedy nie musiałam na niego patrzeć było jakieś prostsze. Zwlekałam chwilę, ale w końcu musiałam otworzyć oczy.
Znowu miał ten sam wyraz twarzy. Którego nie potrafiłam zinterpretować. Byłam wręcz prawie pewna, że uśmiechał się, kiedy na mnie patrzył. Przesunął dłoń wyżej i przejechał powoli palcem po moim policzku. Z jego ust wydobył się cichy pomruk, który sprawił, że zadrżałam. Zdawał się skupiać na swoim palcu, błądzącym po mojej twarzy, kiedy zdobył się na wyjaśnienia.
- Chciałem, abyś zajęła moje łóżku.
Ponownie postąpiłam wbrew jego woli. Zagryzłam dolną wargę, a palec pana natychmiast przesunął się do niej. Delikatnie przejechał kciukiem po zaciśniętych ustach. Rozluźniłam wargi, pozwalając aby wniknął do mojego wnętrza, lecz nie zrobił tego.
- Przestań gryźć wargę, daj jej wreszcie się zagoić. Nie kazałem ci spać u mnie, więc nie złamałaś rozkazu. Żadnej kary nie będzie.
Może nie złamałam rozkazu, ale wywołanie jego niezadowolenia wiązało się z tym samym. Każdy zły ruch prędzej czy później prowadził do kary.
- Wyspałaś się?
Zadał pytanie i mając jego oczy kilkanaście centymetrów przed sobą widziałam, że oczekuje odpowiedzi. Chciał prowadzić nic nie znaczącą konwersacje. Teraz mówienie nie miało już sensu. Potrzebowałam zgody na rozmowę gdy niemo prosiłam go o pomoc, o obronę przed gwałtem. Wtedy mi jej nie udzielił. Nie pozwolił powiedzieć co się stało. Więc teraz nie chciałam mówić. Nie zamierzam odpowiedzieć na żadnego jego pytanie.
Na odpowiedź czekał prawie minutę. I kiedy dotarło do niego, że jej nie uzyska głośno westchnął. Przycisnął mnie do siebie ponownie i ruszył w głąb korytarza.
- Będę wyrozumiały i poczekam, aż będziesz gotowa na rozmowę.
Kiedy pan przekroczył próg jadalni znowu zesztywniałam. Jego brat, że swoimi niewolnicami już siedział przy stole i nie oparł się potrzebie skomentowania tego, iż byłam niesiona.
Zostałam posadzona na krześle, które zwykle zajmowałam. Próbowałam ignorować rozmowę która toczyła się obok, kiedy wpatrywałam się w swój talerz. Nawet nie podniosłam widelca. Wiedziałam, że i tak nie jestem w stanie nic przełknąć.
Zwykle pan wstawał od stołu pierwszy, jednak tym razem jego brat i jego niewolnice zrobił to szybciej. Gdy krzesło obok mnie przesunęło się uniosłam nieco wzrok, by ocenić, czy pan wstaje. On jednak jedynie ciągnął się nieco od stołu. Kiedy zauważył, że się na niego patrzę poklepał swoje kolano.
Wiedziałam czego chce, ale podniesienie się z krzesła i zrobienie tych dwóch kroków które nas dzieliło było trudne. Stanęłam między jego rozłożonymi nogami, więc miałam idelaną pozycję na wpatrywanie się w jego krocze. Musiał zauważyć gdzie pada mój wzrok, bo pod spodniami nagle zaczęła rosnąć mu wypukłość.
Zamknęłam oczy natychmiast. Nie mogłam się powstrzymać, żeby nie zadrżeć, kiedy pan zaklnął. Chywcił mnie i posadził na swoich kolanach. Czułam jak przesuwa mnie tak, aby nie siedziała na jego erekcji, jednak czułam jego fiuta na zewnętrznej części swojego uda.
Odetchnął ciężko kilka razy i podejrzewałam, że chce pozbyć się erekcji. Ale twardy nacisk na mojej nodze nie znikał.
Siedziałam sztywno czekając aż zaspokoi swoje potrzeby. Po to przecież byłam. Aby go zaspokajając. Wystarczyło aby mnie podniósł i zsunął moje spodnie, aby mógł się we mnie wbić. Ręka na karku, zmuszająca abym klęknęła między jego nogami i wzięła go w usta była drugą opcją. Oczywiście było ich znacznie więcej, ale te dwie pozycje wymagały od niego najmniej zaangażowania.
Mimowolnie musiałam przygryzć wargę, bo jego kciuk znowu przejechał po niej, nakłaniając mnie do zaprzestania. Po chwili zamiast palca przy moich ustach pojawił się widelec.
Natychmiast otworzyłam oczy patrząc na kawałek mięsa, który mi podaje. Uchylenie warg, pozwalając aby mnie nakarmił było łatwe. Gorzej z pogryzieniem i połknięciem tego co mi podał.
Po tej porcji w moich ustach pojawiła się kolejna, następna i jeszcze jedna. Czułam się pełna już po kilku minutach, a pan nie przestawał mnie karmić.
Samotna łza spłynęła po moim policzku, kiedy po raz kolejny widelec przesunął się w stronę moich ust. Zatrzymał się w powietrzu, a pan drugą dłonią przekręcił moją głowę, zmuszając abym na niego spojrzała.
- Co się stało?
Nie zamierzam mu odpowiadać. Przygryzłam wargę, ale gdy zsunął wzrok na moje usta od razu przestałam to robić.
- Nie chcesz więcej?
Jego głos był łagodny, kiedy odgadł o co chodzi. Kiwnęłam głową, ledwo nią ruszyłam, ale wystarczyło aby to zauważył.
- A nie mogłaś po prostu tego powiedzieć?
Ton od razu się zmienił. Na głębszy i mniej zadowolony. Widelec i tak przesunął się do moich ust.
- Ostatni- zapowiedział pan, czekając aż połknę.
Postawił mnie na podłodze obok siebie i po chwili też wstał.
- Chodź. Musisz mi w czymś pomóc.
Że spuszczoną głową miałam dobry widok na jego ciągle opięte spodnie. Mogłam więc łatwo domyślić w czym potrzebuje pomocy.
CZYTASZ
Julia [+18]- Zabawka cz.II
ChickLitCZĘŚĆ 2 SERII: ,,Zabawka" Julia spędziła trzy miesiące w ośrodku dla szkolenia niewolników, seksualnych zabawek. Czy to czego się nauczyła pomoże je w starciu z panem, który stał się jej nowym właścicielem? KSIĄŻKA +18! ,, - Trzy miesiąc i dwanaśc...