Rodział 23

9.4K 194 7
                                    


Pozwolił mi uspokoić się w swoich ramionach, a później zaczął zachowywać się jakby ta sytuacja nie miała miejsca.
Przecież był moim panem. Musiałam go tak traktować. Stosować wszystkie zasady których nauczyli mnie w ośrodku. Ostatnip przymykał oko na moje niedociągnięcia, ale nie sądziłam, że ta sytuacja potrwa długo.
Rozważałam w myślach jego słowa cały ranek kiedy wyszedł. Wrócił ze śniadaniem i zmusił mnie, abym zjadła zanim znowu opuścił pokój.
Stałam znowu przy oknie obserwując tego samego szczeniaka. Serce biło mi mocniej kiedy ludzie odpychali go ze swojej drogi. Jakby nie był nic wart, nie zasługiwał aby żyć.
Pan pojawił się szybko i żałowałam że muszę opuścić to miejsce. Wyprowadził mnie na zewnątrz i zaczęłam od razu szukać pieska wzrokiem. Chciałam być pewna, że nic mu nie grozi, że będzie bezpieczny.
Dostrzegłam go dopiero kiedy wsiadłam do samochodu. Starszy mężczyzna kopnął go, kiedy zwierzę znalazło się na jego drodze. Skrzywiłam się, patrząc jak pies otrząsa się po ciosie.
Kiedy pan wsiadł do samochodu i odpalił silnik przeniosłam na niego spojrzenie. Kiedy znowu spojrzałam na szczeniaka otrzymał właśnie kolejne kopnięcie. Musiałam zdecydować szybko i zrobiłam to, zanim stchórzyłam.
  - Panie. Ten piesek. Wiem, że nie mogę go zatrzymać, ale czy możemy zabrać go i zwieźć gdzieś z dala stąd, gdzie będzie bezpieczny?
  Pan był zaskoczony i to mało powiedziane. Nie zwrócił jednak swojej uwagi na pieska. Wpatrywał się we mnie, kiedy wyrzucałam szybkie słowa, chcąc mieć prośbę jak najszybciej za sobą.
  - Nie odzywałaś się do mnie przez tydzień i teraz zrobiłaś to tylko po to, abym ukradł głupiego kundla?
  Jego oczy ściemniały, a głos był niski. Pochyliłam głowę, zamykając oczy. Nie zgodził się, ale przynajmniej próbowałam. Chciałam jedynie uratować szczeniaka, ale nawet tego nie potrafiłam zrobić. Te wszystkie słowa które słyszałam były prawdą byłam beznadziejną niewolnicą. Przekroczyłam granicę i byłam pewna, że za to już otrzymam karę. Pan był wyrozumiały, ale nakłanianie do kradzieży na pewno nie było na liście zachowań które akceptował.
Samochód powoli ruszył. Zacisnęłam ręce, wbijając paznokcie prawie do krwi w dłonie. Popełniłam błąd i teraz będę musiała za to zapłacić.
Auto zatrzymało się gwałtownie. Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi po stronie kierowcy, cichy pisk i ponowne stuknięcie drzwi. Ciężar wylądował na moich kolanach kiedy samochód przyspieszył.
Otworzyłam oczy patrząc w mały, czarny pyszczek z wywalonym językiem. Piesek był leciutki i chudy. Sprawiał wrażenie szerokiego przez puchatą, czarną sierść. Sięgał mi zaledwie do połowy łydki. Był brudny i zaniedbany. Na jego małym ciałku widniało kilkanaście mniej lub bardziej zagojonych ran. Jednak w tym momencie był dla mnie najpiękniejszym zwierzakiem jakiego w życiu widziałam.
Objełam go rękoma i uniosłam, przytulając dla klatki piersiowej. Mój wzrok przeniósł się na pana. Zaciskał ręce na kierownicy mocniej niż było potrzeba i patrzył wprost przed siebie.
  - Dziękuję.
  Powiedziałam to cicho i musiałam ochrząknąc zanim to zrobiłam. Czułam jak łzy wzbierają mi w oczach, kiedy szczeniak poruszył się przy moim ciele.
  - Nie licz na to, że to wystarczy. Już mam pomysł jak mi podziękujesz.
  Nieważne co wymyślił byłam pewna, że będzie warto. Uratował dla mnie zwierzaka i mimo że za moment miał wyrzucić go gdzieś na ulicy to za ten gest mogłam zrobić dla niego wszystko.



Przez godzinę podróży próbowałam się do niego nie przywiązać. Byłam nim zafascynowana. Tym jak na mnie patrzył i machał ogonkiem gdy go drapałam. Wiedzizlam, że to chwilowe i zaraz będę musiała oddać zwierzaka. Jednak skoro mogłam spędzić z nim godzinę wykorzystałam ją najlepiej umiałam. Moje oczy nie opuściły czarnej sierści ani na moment, a ręce nie przestały głaskać małego ciała.
Nie spojrzałam ani razu na drogę, więc kiedy samochód zatrzymał się z zaskoczeniem zauważyłam, że znaleźliśmy się pod domem pana. A ja dalej trzymałam na rękach pieska.
Spojrzałam zaskoczona na pana. Coś błysnęło w jego oczach, kiedy uniósł ręce, wyciągając ją w kierunku mojej twarzy. Zatrzymał ją jednak w połowie, kiedy zwierzak zaczął gwałtownie na niego szczekać. 
Mina mężczyzny natychmiast spochmuriała. Przycisnełam mocniej psa do mojego ciała. Nie chciałam, aby zdenerwował pana. Tym bardziej, że chyba zgodzi się, aby został. Inaczej wyrzuciłby go gdzieś po drodze.
  - Weź tego szczura do kuchni. Niech gospodyni da mu jeść. A ty przyjdź do mnie do gabinetu.
  Mina kobiety gdy wniosłam pieska do domu była podobna do mojej. Była zachwycona. Mała kulka natychmiast znalazła się w drugich rękach, a ja mogłam spełnić drugi z rozkazów.
Tylko, że drzwi do gabinetu były zamknięte. Pan zabronił mi do nich pukać, niby mogłam tam wejść, ale nie wiedziałam czy powinnam.
Jednak nie mogłam stać na korytarzu wiecznie. Serce biło mi mocniej, kiedy chwyciłam klamkę. Mimo że tego się obawiałam siedzący za biurkiem pan nic nie powiedział. Uniósł wzrok znad dokumentów na tyle długo, żeby pokazać mi, że mam usiąść na jego kolanach.
Zamknęłam starannie drzwi zanim przeszłam przez długość pokoju. Nie żałowałam podjętej decyzji, ale nie wiedziałam czego oczekiwał w zamian za uratowanie psa.
Zwykle mi pomagałam. Tym razem jednak musiałam usiąść mu sama na kolanach. Przekręcił mnie jedynie, abym siedziała przodem do niego. Czekałam, z nosem wciśniętym w jego koszule. Zajęło mu kilka minut, aby skończył czytać. Wyprostował się i zmusił mnie abym zrobiła to samo.
  - Może zostać, ale...
  Te słowa wystarczyły, ale uśmiech pojawił się na moje twarzy. Jako niewolnica nie powinnam tego robić. Pokazywanie, że się cieszę źle o mnie świadczyło. Jednak spojrzenie pana, które utkwił w mojej twarzy podpowiedziało mi, że on myśli inaczej.
Cicha trwała długo. Poczułam się tak niepewnie gdy przerwał zdanie, że uśmiech po chwili zamarł mi na ustach.
  - Masz go trzymać z dala od mojej sypialni i gabinetu. Może spać w twoim pokoju, albo salonie. Jeśli gospodyni wyrazi zgodę może siedzieć w kuchni, to samo dotyczy Oskara jeśli chodzi o jego część domu. Jesteś za niego odpowiedzialna, więc za każde zniszczenie które wykona odpowiadasz. Chce abyś przyszła do mnie i powiedziała co nabroił od razu jak to zauważysz. Psa nie uderzę, ale licz się z tym, że ciebie ukarze za niego.
  Przynajmniej zwierzak był bezpieczny, ale trochę niepokoiło mnie to, co mógł zrobić mi pan w ramach kary.
  - Naucz go załatwiać się na zewnątrz. Możesz skorzystać z drzwi przy kuchni. Wypuścisz go tam, ale ty nie masz prawa wyjść za próg. Nawet chciałbym abyś nie stała w otwartych drzwiach. Na zewnątrz jest ochrona, więc mimo, że zostawiam drzwi otwarte i tak nie masz po co wychodzić.
  Mówił o ucieczce, ale ja nie chciałam je próbować. Dla mnie nie miało to sensu. Moje życie było za krótkie żeby ryzykować karą za takie przewinienie.
  - A teraz podziękowanie. Masz pomysł czego od ciebie chcę?
  Seksu. Czego innego mógł chcieć pan od swojej niewolnicy. Ciągle nie odebrał mi analnego dziewictwa i spodziewałam się, że zażąda właśnie tego.
  - Chce abyś wypowiedziałam moje imię.
  Musiałam zamrugać kilkukrotnie. Nie byłam pewna, czy dobrze usłyszałam. Ukradł dla mnie psa. Popełnił przestępstwo, a jedyne czego oczekiwał w zamian to wypowiedzenie jednego słowa.
Jego dłoń zaplątała się w moje włosy, kiedy czujnie patrzył mi w oczy. Widziałam, że czekał, ja jednak potrzebowałam chwili, aby zrozumieć prośbę.
  - Przecież wiesz jak mam na imię.
  To skłoniło mnie do szybkiej odpowiedzi.
  - Leo.
  - Leonard.
  Posłusznie powtórzyłam, patrząc jak wzrok mężczyzny ciemnieje. Kiedy się odezwał jego głos był niski i ochrypły.
  - Jeszcze raz.
  - Leonard.
  Jego usta znalazły się na moich. Język wsunął się w moje gardło, kiedy zachłannie mnie całował. Kiedy w końcu się odsunął czułam, że moje wargi nabrzmiały od nacisku.
  - Możesz iść. Takie podziękowanie mi wystarczy.
  Przecież nie zrobiłam nic. Wypowiedziałam jego imię i niezbyt umiejętnie próbowałam odpowiedzieć na pocałunek.
Wstałam z jego kolan i gdy oblizywalam wargi po pocałunku dobiegł mnie cichy pomruk. Nie chciałam na niego spojrzeć. Obawiałam się tego, jak może się to skończyć. Czułam jak odprowadza mnie wzrokiem do drzwi, ale odezwał się dopiero gdy je otworzyłam.
  - Wykąp tego kundla.

 

Julia [+18]-  Zabawka cz.IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz