Pov. Hyunjin
Nadszedł czas tego całego napadu. Dawno nic ciekawego się u nas nie działo, a to całe wydarzenie może dodać nam długo wyczekiwanej adrenaliny.Czekaliśmy wszyscy w bazie na pojawienie się Minho. Spóźniał się już dobre pół godziny, ale to standard. Potrzebował wieków na pojawienie się wyglądając idealnie. Pobyt w psychiatryku mu to uniemożliwiał, przez co stracił wprawę w szybkim szykowaniu się. I wygląda to, jak wygląda. Czekamy na niego, prawie śpiąc na stojąco. Cały Minho.
***
Pojawił się, a my zaczęliśmy bić mu brawo. Całkiem nieironicznie.
— Dziękuję za tak miłe przywitanie, ale musimy się zbierać. Spójrzcie, która jest godzina?
— Druga w nocy. Po co tak wcześnie? — ziewnął Chan.
— Pan zapomniał, że tutaj, w bazie, czas płynie inaczej? Hm? - uniósł brew Joker.
— Sorki, no tak, zapomniałem. Będę pamiętał. — uśmiechnął się sarkastycznie Bang.
Wyszliśmy jakimś tajnym wyjściem, o którym, szczerze mówiąc, nie miałem pojęcia, że istnieje. Chyba, że już nim szedłem, ale nieświadomie (no, alkohol robi swoje), albo go nie pamiętam, przez taki długi czas bez żadnych ciekawych akcji. No trudno, kiedyś musiałem sobie o nim przypomnieć.
Gdy dotarliśmy pod tą całą uczelnię, było koło dwunastej. Czyli zostały nam dobre dwie godziny czekania.
— Nie lepiej było nam wyjść o czwartej? Po co nas tu ściągałeś tak wcześnie... — ziewnął Han. Chyba się zapomniał...
— Nie dostaniesz dziś kolacji. — rzucił Minho. — I bez dyskusji.
— NO NIE! — wiewiór się rozbudził i przestał narzekać.
— Idźcie sobie na kawę czy czy coś. Dziesięć minut przed zaczęciem macie tu być. Nie pozabijajcie się tam.
— Dobrze tato, papa! — krzyknął Changbin na odchodne. Serio, kocham tego typa.
Poszedłem do najbliższej kawiarni. To właściwie było to miejsce, w którym byłem pierwszy raz z Felixem. Fajne wspomnienia. W sumie, jestem ciekawy co u niego. Tylko teraz pytanie, czy jego telefon przeżył incydent w podłogą? No nic, zaraz się okaże.
Do: lixie
hej, wszystko okej?Na odpowiedź nie czekałem długo.
Od: lixie
Tak, jasne. Co tam?Do: lixie
a nic, tak pytam. byłem ciekawy, czy twój telefon działa. co robisz?Od: lixie
Przeżył! Na szczęście...
Za niecałe dwie godzinki kończę zajęcia, co powiedziałbyś na kawę?O cholera. Za dwie godziny mamy pobić jakiegoś chłopaka. A za dwie godziny Felix kończy zajęcia.
Do: lixie
bardzo chętnie, tylko miałbym prośbę. jak wyjdziesz z uczelni, od razu kieruj się do domu. nie patrz nigdzie, a jeśli podejrzani ludzie będą się koło ciebie kręcić, staraj się ominąć ich szerokim łukiem. proszę cię, nie chciałbym, żeby ci się coś stało.Od: lixie
Ookej... co się dzieje?Do: lixie
nieważne, rób co mówię. do zobaczenia późniejDo: lixie
Do zobaczenia...To nie może być on. Widziałem jego podobiznę wtedy, w wieży, ale nie dopuszczam do siebie myśli, że to rzeczywiście mógł być on. To nie może być prawda. Nie zgadzam się.
Poczekam do tej czternastej. Jeśli nie pojawi się ten chłopak, któremu mamy zrobić krzywdę, będę miał spokojną głowę. Jeśli go złapią i okaże się, że to nie Felix tylko ktoś inny, też będę spokojny. Gorzej, jeśli go znajdą i rzeczywiście to będzie Felix. Wtedy chyba ucieknę stamtąd. Nie mogę pokazać, że go znam.
Po przemyśleniach zamówiłem kawę i coś słodkiego. A na moich kolanach wygrzewał się kot. Uroczo
Pov. Felix
Ciekawe, o co mu chodziło. Zwykle nic niebezpiecznego nie działo się w tym miejscu. Ale, skąd on wiedział, że coś takiego ma się stać? Może to jego zaczepiono?A może ci ludzie to była tylko przykrywka? Może jakaś wymówka? Może szykuje jakąś niespodziankę? Nie wiem. Powinienem się skupić na wykładzie. Chociaż teraz będzie ciężej.
Siedziałem tak i robiłem notatki. Wykładowca mówił bardzo szybko, jakby jakiś powalony, ale co nieco zdążyłem zapisać.
Po skończeniu wyszedłem jak najszybciej mogłem. Gdy opuściłem budynek, poczułem natychmiastowy niepokój, że coś rzeczywiście może mi się stać. Założyłem więc słuchawki i starałem się odgonić te straszne myśli z głowy.
Na moje nieszczęście, musiałem wracać troche ponurą uliczką. Znajdowała się ona dosłownie kawałek od uczelni. A na jej końcu, stała grupka ludzi.
— Cholera. — szepnąłem do siebie i wyciągnąłem telefon z kieszeni lekko drżącymi rękami.
Do: Hyunjin
Hyune? Ktoś tu jest...Pov. Hyunjin
Wyszedłem z kawiarni chwilę przed ustalonym czasem. I wtedy poczułem przemianę. I tą buzującą adrenalinę w ciele. Nie obchodziło mnie, komu zrobimy krzywdę. Ważne, żeby naprawdę ją zrobić. Poczułem wibrację telefonu w kieszeni. Wyciągnąłem go i całkowicie wyłączyłem.— Idziemy tam. — Minho wskazał palcem koniec porunej ścieżki prowadzącej do jednego osiedla. — Poczekamy tam na tego chłopaczka. Mam nadzieję, że popamięta sobie, że nie wolno się panoszyć w naszych okolicach.
I poszliśmy. Widziałem ten błysk w oku innych chłopaków. To będzie ciekawa zabawa.