Grupa chłopaków ruszyła spokojnym krokiem w stronę nieświadomego najdziwniejszych i niewyjaśnionych wydarzeń w Korei Felixa. Mimo, że widział wszystkie ogłoszenia o zaginionych młodych osobach, nie miał zielonego pojęcia, kim się oni stali.
Ci zaginieni stali się inni, jakby co najmniej zmienili osobowość. Kiedy nastał czas do wykonania jakichś przestępstw i rzeczy podobnych do tego, przychodziło im to z wielką przyjemnością i łatwością. Lecz w poprzednim wcieleniu nigdy nie posunęliby się do takich kroków.
Takimi czynami prezentuje się cała zgraja Jokera. Rzucił swoim kolegom zadanie, a oni wykonywali je na zwykłe pstryknięcie palcami. Tak było tym razem.
Szli w stronę chłopaka, jakby miało się nic nie stać. Jakby zaraz miał do nich częściowo nie dołączyć.
— Gdy się do niego zbliżymy, nie rzucajcie się od razu na niego. Chcę coś sprawdzić. — zaczął. — Bo jakim cudem ten gnojek wszedł do wieży, skoro nikt inny oprócz tej bandy zjebów nie może jej zobaczyć? — prowadził monolog, ale reszta uważnie mu się przysłuchiwała. — Obejrzę go dokładnie i dopiero, jak dam wam znak, możecie z nim zrobić, co wam się tylko podoba. — objaśnił i kontynuowali swoją powolną wędrówkę.
Natomiast Felix zaczął już się pożądnie trząść ze strachu.
Ale w momencie, kiedy zbliżał się do grupy Jokera, emocje z niego uchodziły. Czuł zimną pustkę.
W końcu Joker i Felix spotkali się w cztery oczy. Stali naprzeciwko siebie, z kamiennymi twarzami i bez jakichkolwiek uczuć.
W pewnym momencie Minho spojrzał się głęboko w oczy Felixowi i dostrzegł ten charakterystyczny, zielony błysk w jednym oku. To dało mu naprawdę dużo informacji.
— Zostawcie go, jest z naszych. Hyunjin, pilnuj go. Wracamy. — rzucił, a Hyunjin od razu się go posłuchał. Felix nadal stał jak wryty, kompletnie bez emocji. Jednak zaczął słuchać rozkazów Jokera.
Tego popołudnia Felix stał się częściowo dziwny. Tak jak reszta zaginionych osób, a wcale do nich nie należał, bo prowadził życie zwykłego studenta. Nawet nie wie, że jakaś dziwna siła wyższa steruje jego umysłem kiedy jej się tylko podoba.
***
Gdy dotarli do bazy, Minho kazał zostawić jego i Felixa samych. Chciał spróbować wydusić z niego jakiekolwiek słowo.
— Jak się czujesz? — zapytał, ale Felix patrzył się pusto w jeden punkt przed sobą. Nawet próby pstrykania palcami przed jego twarzą mało co dawały. — Halo, mamy kontakt?
— Gdzie ja jestem? — odezwał się w końcu młodszy, tak samo pustym głosem, jak jego spojrzenie.
— Byłeś tu już kiedyś, ale nie byłeś tego świadomy. Chcieliśmy cię za to dopaść, ale stwierdziłem, że potraktujemy cię łagodnie, bo jesteś jednym z nas. Jak to nazywają, jesteś po prostu dziwny. — wyjaśnił Joker, spokojnym i niepodobnym do niego tonem głosu.
— Dziwny? Czyli? — Felix powoli odzyskiwał pełną świadomość wydarzeń.
— Czyli po prostu kieruje tobą jakaś dziwna siła wyższa, która czasem nie daje ci normalnie funkcjonować, bo przysłowiowo zżera ci mózg. Sam nie potrafię tego wytłumaczyć, ale tak to mniej więcej działa.
— Widziałem wasze twarze na plakatach...
— Nie zwracaj na nie uwagi. Nikt z nas nie ma rodzin od momentu pojawienia się naszych twarzy na tych plakatach. Więc nikt się o nas nie martwi. — Minho powoli zaczynał chcieć, żeby ta rozmowa się już skończyła.
— Wyjdę z tego kiedyś? — Felix powoli rozumiał, co się tu dzieje.
— Nie. Musisz z tym żyć. Czasem jest tu przyjemnie, zobaczysz. Lepiej ci już? — zapytał Joker z udawaną troską.
— Tak, dziękuję. Gdzie mogę iść? — spytał blondyn, wstając od stołu.
— Wyjdź stąd i skręć w lewo, na końcu korytarza jest pokój, zapoznaj się z ludźmi. Nie jestem pewien, czy będzie tam cała grupa, czy tylko jeden osobnik. Przekonasz się. — poinstruował i Minho i podszedł do okna. Felix tylko skinął głową, że rozumie.
Stał pod drzwiami tego pokoju i nasłuchiwał, ile może być tam osób. Jednak słyszał tylko cicho grającą muzykę. Stwierdził, że otworzy drzwi i wejdzie.
Jego oczom ukazał się czerwonowłosy chłopak.
Hyunjin.
— Hyune? To ty? — spytał Felix z niedowierzaniem. Kiedy Hyunjin się do niego obrócił, przemknął im obu zielony błysk przez oko.
— Tak, to ja. Tego się spodziewałem. Przykro mi, że tu trafiłeś. — odpowiedział z zakłopotaniem.
— Cóż, najwidoczniej tak się musiało już stać. Czuję się jak w złym śnie. O co tu właściwie chodzi? — rozmawiali na bezpieczną dla siebie odległość.
— Nie pytaj się mnie, bo sam nie wiem. A chciałbym wiedzieć, uwierz mi.
— Kiedyś się może okaże. Gdzie reszta? Mogę ich poznać?
— Hej, młody, spokojnie. Nie jesteś gotowy na ten burdel, który oni sobą prezentują. Aktualnie piją na dole. Ale uwierz, nie chcesz ich widzieć. — Hyunjin podszedł do młodszego kilka kroków.
— No dobrze. Dzięki. — odpowiedział nieśmiało. — Jest gdzieś miejsce, gdzie mogę odpocząć? — zapytał.
— Możesz spokojnie wrócić do swojego mieszkania. — odpowiedział, a Felix po prostu wyszedł. Bardzo przygnębiła go ta cała sytuacja.
Wychodząc z bazy, natknął się na resztę chłopaków, przed którymi Hyunjin go ostrzegał. Tylko krzywo na niego spojrzeli. Po kolei, jak Felix leciał po nich wzrokiem, aby przeskanować nowe twarze, tak każdemu świeciły się oczy w ten charakterystyczny zielony sposób. Dziwne.
Nie miał pojęcia, co będzie się z nim działo. Na co został narażony i jak będzie traktowany. Starał się żyć spokojnie, lecz na marne.