Ułożenie moich włosów czasem stwarza wiele problemów. Niby nie interesował mnie ich wygląd, ale dzisiaj chciałem się poczuć w końcu ładnie. Na uczelnię chodziłem bez ich układania, ogólnie nie wyglądałem jakoś super. I nie, nie układam włosów na żel. Wyglądałbym jak... po prostu źle.
Wyszedłem z łazienki po raz drugi dzisiaj i stwierdziłem, że skoro mam jeszcze trochę czasu do wyjścia, obejrzę coś.
Włączyłem dramę, którą aktualnie oglądam i zanurzyłem się znów w fabułę. Nie pomyślałem nawet, że ta drama mi się tak spodoba.
Kilka odcinków wystarczyło, abym mógł wyjść z domu i zdążyć na spotkanie.
Tylko gdzie my mamy się spotkać?Do: Hyunjin
Hej, gdzie się widzimy dzisiaj?Od: Hyunjin
poczekaj pod domem, przyjadę po ciebieTego się nie spodziewałem...
Do: Hyunjin
Skąd mam mieć pewność, że mnie nie porwiesz?Od: Hyunjin
aż taki zły nie jestem na jakiego wyglądam młody ;)
czekaj o 14 pod blokiem
do zobaczenia ;*Nie wiem co on knuje, ale zaufam mu.
Nie mam nic innego do roboty, więc włożyłem słuchawki w uszy i wyszedłem z domu. Do spotkania mam jeszcze jakieś dwadzieścia minut, w tym czasie mogę się przejść.
Włączyłem jakąś randomową playlistę. Zaczęło lecieć "i love you" od Billie Eilish. Można rzec, że to moja ulubiona piosenka ostatnio...
Wyszedłem z domu, poprzednio zamykając drzwi za sobą. Zszedłem z piętra i szedłszy w stronę parku, zauważyłem znajomą twarz w jadącym obok mnie aucie.
Hyunjin?
Tak, to on. Jednak mnie nie zauważył, więc mogłem pójść kawałek dalej do parku.
Chodząc i rozglądając się po parku, zauważyłem nieco podejrzaną grupkę chłopaków. Wszyscy mieli chyba tyle samo lat co ja. Może nieco starsi. I młodsi.
Byli ustawieni w kółku i rozmawiali o czymś, co jakiś czas rozglądając się, czy nie ma nikogo w ich pobliżu. "Nie chcę do nich podchodzić" pomyślałem. Jak pomyślałem, tak zrobiłem. Skierowałem się do wyjścia z parku.
Dziwne miejsce.
Spojrzałem na godzinę — trzynasta pięćdziesiąt pięć — pójdę pod blok. Może będzie już czekał.
Mam nadzieję, że nic się nie stanie.
Idąc pod blok, piosenka w słuchawkach zmieniła się na "Blue & Grey" od BTS. Legendy. Uwielbiam ich.
Dotarłem pod blok. Hyunjin już czekał. Wystarczy teraz tylko, aby mnie zauważył. Nie chcę wsiąść do auta tak znienacka.
Przemieściłem się przed maskę auta, aby chłopak mógł mnie zobaczyć.
Podniósł na mnie wzrok znad telefonu i uśmiechnął się. Jego uśmiech był... piękny.
Czerwonowłosy kiwnął ręką, abym wsiadł do pojazdu. Tak też uczyniłem, poprzednio wyciągając słuchawki z uszu.
— Cześć Hyunjin. — odezwałem się pierwszy. — Masz plan, gdzie mamy jechać?
— Jak najbardziej. Myślę, że ci się spodoba. Tylko powiedz mi, lubisz zwierzęta? Takie domowe, wiesz, psy, koty i tak dalej...
— Jasne! Czemu pytasz? — czyżby chciał pojechać do tej kawiarni?
— Wiesz, niedaleko jest taka kawiarnia, w której można spędzić miło czas ze zwierzakami. Wydawało mi się, że trafię w twój gust i chyba mi się udało. — zaśmiał się cicho.
— Trafiłeś idealnie. — uśmiechnąłem się. Nastąpiła między nami krótka i niezręczna cisza, po czym odezwałem się — Jedziemy?
— Tak, już. — odpalił silnik auta. — Miło cię widzieć. Twoje spodnie przeżyły wczorajszy incydent?
— Nie wiem. Piorą się jeszcze. Mam nadzieję, że plamy się sprały...
— Trzymam kciuki za nie. Jak mam na ciebie mówić?
— Felix, Lix, jak chcesz. Nie przeszkadza mi to.
— Okej, Lixie.Dojechaliśmy na miejsce. Wysiedliśmy z auta i skierowaliśmy się do kawiarni. Wyglądała bardzo przytulnie.
Już na samym wejściu przywitały nas urocze pieski. Zastanawiałem się, czy nie wziąć kiedyś jakiegoś do siebie do mieszkania. Ale siedziałby całe dnie sam. To nie ma sensu i odrzuciłem tę myśl.
Usiedliśmy przy pierwszym wolnym stole. Przy oknie wygrzewały się koty. Nie dziwię się, na ich miejscu tak samo korzystałbym ze słońca.
Podeszła do nas kelnerka i złożyliśmy zamówienia.
Do czasu, aż nasze zamówienia nie zostały zrealizowane, bardzo przyjemnie nam się rozmawiało.
Lubię go.
— A więc, co sprowadziło cię do Korei? — spytał, biorąc łyk kawy.
— Chciałem się tutaj uczyć. — zacząłem. — Już wcześniej interesowałem się tym krajem, po prostu zakochałem się w nim. Ma to coś w sobie. — upiłem łyk gorącej czekolady. — Urodziłeś się tutaj?
— Tak. Mam dość tego miejsca. Wyjechałbym gdzieś za granicę. — schował twarz w dłonie.
— Zapraszam do Australii. Równie piękny kraj co Korea. Mogę cię kiedyś tam zabrać. — uśmiechnąłem się.
— Chętnie. Ale te pająki... fuj. — zrobił zdegustowaną minę. Wyglądał uroczo, jak tak robił.
— Nie zjedzą cię...
— Skąd wiesz?! Są ogromne!
— Może są, ale nie dałyby rady cię zjeść... Nie dramatyzuj tak...
— Lubię dramatyzować. Taka moja natura. — zamachnął teatralnie włosami.
— Rozumiem... ale i tak zapraszam do mnie kiedyś.
— Skorzystam na pewno. — puścił oczko. Znowu...W takiej atmosferze czas zleciał nam miło do wieczora. Późnego wieczora. Już mieliśmy się zbierać do domów, gdy nagle do Hyunjina zadzwonił telefon. Jego mina od razu spoważniała.
— Przepraszam, muszę odebrać. — cała miła atmosfera poszła w pizdu. Super. — Halo? — odezwał się do słuchawki. Bez krzty jakichkolwiek emocji w głosie. — Będę zaraz. Schowajcie go dobrze. — odwrócił się, a później szepnął coś, czego już nie usłyszałem. Dziwna sytuacja.
— Przepraszam, Lix, muszę jechać. Poradzisz sobie?
— Tak, jasne. Dziękuję za miło spędzony czas.
— Też dzięki. Miło było. Do zobaczenia, Lixie.
— Na razie. — chłopak prawie wybiegł z kawiarni.
Szedłem powoli w stronę mieszkania, słuchając muzyki. Leciało "skinz" wykonana przez OnlyOneOf. Cudowna piosenka.
Po cichu otworzyłem drzwi mojego mieszkania i wszedłem do środka. Ściągnąłem buty i pognałem do łazienki. Byłem tak zmęczony jak nigdy. Przynajmniej nie musiałem się dziś uczyć.Będąc w łóżku, włączyłem dramę, którą oglądałem przed wyjściem z domu. Nawet nie wiem kiedy, ale moje oczy samoistnie się zamknęły i odleciałem w objęcia Morfeusza. Jeszcze niedziela i zaczynamy piekło. Cudownie.