16

1.8K 50 34
                                    


PABLO

Patrzyłem w zielone oczy dziewczyny, które swoją głębią i intensywnym kolorem wręcz hipnotyzowały, a jej mokre, blond włosy świeciły się w blasku księżyca. Wpatrywaliśmy się w swoje tęczówki, kiedy trzymałem ją w objęciach, będąc nadal w wodzie, a w tle było słychać dźwięki Hardest To Love.

Nawet nie zauważyliśmy, kiedy nasze twarze o wiele się do siebie zbliżyły. Blondynka spoglądała raz na moje oczy, a raz na moje usta. Kiedy miałem już ją pocałować, odwróciła głowę, co trochę mnie zdezorientowało.

– Nie możemy... – szepnęła.

– Boisz się, że nas zobaczą? I tak stamtąd nic nie widać. – odpowiedziałem pół szeptem.

– Nie o to chodzi. Chociaż to też. Po prostu... Nie powinnismy. – stwierdziła.

– Kto tak powiedział? – obróciłem jej głowę z powrotem w moją stronę.

– Sam doskonale wiesz, że to prawda. – oznajmiła.

– Może i nie powinnismy, ale ciężko jest mi tego nie zrobić. – powiedziałem, a na twarzy zielonookiej uformowało się zdziwienie. – Poza tym, ostatnio ci to nie przeszkadzało. – uniosłem kąciki ust, na co ona przewróciła oczami.

Przez chwilę się zawahała, ale w końcu puściła mnie, rzucając w moją stronę ostatnie spojrzenie. Odwróciła się, a jej ręka została jeszcze przez chwilę na mojej, jednak po kilku sekundach nie czułem już żadnego dotyku jej ciała. Obserwowałem, jak dziewczyna oddala się i płynie w kierunku brzegu.

⭒ ⭑ ⭒

Siedzieliśmy jeszcze przy ognisku jakiś czas. Żwawa rozmowa toczyła się pomiędzy moimi znajomymi. Jedynie jak zwykle ja oraz blondynka, która wydaje mi się, że w pewnym momencie się wyłączyła i stała jakaś nieobecna, nie odzywaliśmy się. Tylko zdawkowo odpowiadaliśmy, kiedy ktoś zadał nam jakieś pytanie. Tak to obserwowaliśmy i słuchaliśmy, łapiąc ze sobą czasami krótki kontakt wzrokowy, bądź przyłapując się nawzajem na tym, że na siebie patrzymy.

Rozmowa zeszła na tory jutrzejszego meczu, który gramy znowu na naszym stadionie. W sumie śmieszna sprawa, zauważyłem, że od pewnego czasu każdy wieczór przed meczem spędzam z nimi wszystkimi. A co najważniejsze, spędzam go z nią.

– Nic, mam nadzieję, że pojawisz się jutro na meczu. – rzekł w stronę blondynki Ansu. – Podkreślam, że było to stwierdzenie. – wszystkie oczy zwróciły się w kierunku dziewczyny. W tym moje. Wlepiłem w nią ciekawskie spojrzenie, wyczekując odpowiedzi.

– Jak mogłabym się nie pojawić? – uśmiechnęła się.

– No i to rozumiem. – odpowiedział Fati, po czym przybili sobie z blondynką piątkę.

– Dobra, my będziemy się zbierać. – oznajmił Pedri.

– Nic, śpię dzisiaj u Pedri'ego. – powiedziała w stronę Nicole jej przyjaciółka. – Wrócisz z kimś? Czy mamy cię odwieźć? – zapytała.

– Wrócę, z kimś lub sama, spokojnie. – odpowiedziała. Chyba zwariowała, jeśli myśli, że będzie wracać sama. – Tylko grzecznie mi tam. – zaśmiała się, na co inni jej zawtórowali, a brunetka przewróciła oczami i skarciła swoją przyjaciółkę wzrokiem.

Po pożegnaniu się z Martiną i Gonzalezem, większość stwierdziła, żeby też już będzie się zbierać. W końcu była godzina pierwsza w nocy, a jutro, a w zasadzie to już dzisiaj, gramy mecz.

Pozbieraliśmy z piasku wszystkie nasze rzeczy i zaczęliśmy kierować się w stronę wyjścia z plaży. Sira z Ferranem poszli w swoją stronę razem z Fatim, którego odwozili, natomiast ja, Nicole oraz Balde przyszliśmy na nogach, więc tak również musieliśmy wrócić.

One chance | Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz