26

1.5K 45 21
                                    


NICOLE

Podniosłam powieki, do których odrazu dotarło jasne światło dzienne. Pomrugałam kilka razy, żeby się do niego przyzwyczaić.

Momentalnie do mojej głowy zaczęły napływać wspomnienia z wczoraj. Ta noc była... intensywna. Nadal nie mogę uwierzyć w to, że naprawdę aż tak się zbliżyliśmy.

Wyciągnęłam rękę, by owinąć ją w okół torsu bruneta, który jak myślałam będzie leżał obok, ale nie dotknęłam tego, czego oczekiwałam. Zamiast twardej klatki piersiowej, poczułam miękką pościel.

Uniosłam się do siadu i zobaczyłam, że miejsce mnie jest puste. Dziwne.

Co jak się wystraszył powagi sytuacji? Co jak mnie zostawił, bo dostał to, co chciał?

Nie, Nicole. Przestań jak zwykle myśleć pesymistycznie. – powiedziałam sama do siebie w myślach.

Wstałam z miękkiego materaca i skierowałam się do łazienki.

Tam ogarnęłam się i przebrałam, po czym zerknęłam na telefon. Godzina wskazywała 13, czyli śniadanie już dawno się skończyło. Świetnie.

Chwyciłam za klamkę i otworzyłam szeroko drzwi z zamiarem wyjścia, ale pod pokojem dostrzegłam dwie brunetki.

– Co tu robicie? – zmarszczyłam brwi.

– Chciałyśmy sprawdzić, czy żyjesz. Nie byliście na śniadaniu. – rzekła Mar.

Czyli Gavi'ego też tam nie było?

– Widziałyście Pablo? – spytałam.

– Napisał Pedri'emu, że wychodzi na miasto, bo musi coś załatwić. – oznajmiła dziewczyna Gonzaleza.

Załatwić? Czemu nic mi o tym nie mówił?

– Wejdźcie, nie będziemy tak stać w progu. – powiedziałam i wpuściłam je do środka.

Poszłyśmy na balkon i usiadłyśmy przy stole, podziwiając widoki.

– Więc... – zaczęła Sira. – Masz nam coś do powiedzenia? – głupkowato się uśmiechały.

– Chyba nie? – stwierdziłam pytająco.

– Daj spokój. Wszystko słyszeliśmy z Pedrim. Zapomniałaś, że mamy pokój obok. – oznajmiła Martina, a ja wybałuszyłam oczy na jej słowa. Co, proszę?

– Kurwa. Serio? – ukryłam pełna wstydu twarz w dłoniach. – Dobra. – Skoro już wiedzą, to już muszę to potwierdzić. – Przespaliśmy się. – oznajmiłam.

– To już wiemy. – powiedziały podekscytowane. – Ale jak było? – dopytywały.

– Dobrze. Bardzo dobrze. – odpowiedziałam. – Ale szczegóły zostawię dla siebie. – zaśmiałam się.

– Nudziara. – Mar przewróciła oczami.

Jakiś czas spędziłyśmy tak plotkując i się śmiejąc.

– A co z dzisiejszym balem? – zapytała Sira, zmieniając temat.

– Jakim balem? – odparłam zdezorientowana.

– Pablo Ci nie mówił? – spytała. Najwidoczniej nie. Coraz bardziej mi się to nie podoba. – Tutaj w Madrycie jest znów jakiś bal z udziałem piłkarzy z całego świata. Okazało się, że podali im złe informacje i bal ma odbyć się dzisiaj, a nie za miesiąc. Podobno dowiedzieli się o tym wczoraj rano. – oznajmiła. – Ferran zaprosił mnie jako osobę towarzyszącą już wieczorem.

One chance | Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz