~eleven~

241 12 1
                                    

Elektryzujący pełny delikatności pocałunek krążył po mojej głowie przez całą noc. To był chyba najlepszy wieczór dokąd przyjechałam do Barcelony. Hiszpania sama w sobie mi się cholernie podobała i tak naprawdę mogłabym tu zamieszkać na zawsze.
A co do wczorajszego pocałunkuuu...
To nie mogłam spać to było tak cudowne uczucie mimo że "nienawidzę" Gaviry to chyba może "nienawidzę" go trochę mniej.

~•~

Wstałam około 9:00 jak się ogarnełam poszłam zjeść śniadanie. Zimna pizza z wczoraj na śniadanie? Czemu nie.
Nagle usłyszalam kroki miałam nadzieję że to nie Gavira chyba nie byłabym w stanie na niego spojrzeć a szczególnie przy ojcu który właśnie przyszedł.

-Dzieńdoberek córeczko.- powiedział uśmiechnięty rodzic - Mam dla ciebie dobrą wiadomość. - Zaczął a ja nie miałam pojęcia czego się spodziewać.

- Dzieńdoberek - Odpowiedziałam i nie ukrywam byłam ciekawa co to za wiadomość. - To o co chodzi?- powiedziałam wkładając kawałek pizzy do buzi.

- Twój kolega Mattheo i będzie u nas mieszkać przez trzy dni- powiedział spokojnie a na moją tawarz wkradł się ogromny uśmiech.

- O jacie kręce mega lecę do niego zadzwonić- Powiedziałam kończąc i odbiegając od stołu prawie się wywalając.

~•~
-Dobra pa pa buziaki i do zobaczenia Theo - wysłalam mu buziaka w powietrzu i się rozłączyłam.

Przegadaliśmy dobre 3 godziny bo jest 13:09. Po chwili ktoś zalukał do drzwi a ja bez zastanowienia odpowiedziałam szybkie i głośne "proszę"
Moim oczom ukazał się nie kto inny jak Gavira. Super.

- Z kim tak gadałaś? - powiedział chyba zirytowany.

- Z moim przyjacielem - dodałam a mu się ewidentnie szczęka zacisnęła - I przyjeżdża do nas na trzy dni - powiedziałam uśmiechając się i oglądając reakcje Pablo.

- No świetnie - powiedział i dodadał po chwili - No cóż twój kolega będzie musiał znieść moją obecność bo nie octopie cię na krok napewno nie w obecności jakiegoś skurwiela.

Powiedział i poszedł położyć się na moje łóżko moje zdziwienie osiągało level max.
Leżał na moim łóżku jakby nigdy nic przeglądając coś w telefonie tak samo jak ja. Przyszło mi nagle powiadomienie od Pedra czy się dzisiaj spotykamy w kawiarni i żebym przekazała tą informację Pablowi.

Stwierdziłam z Gavim że, tak. Jedziemy do kawiarni z znajomymi. Ja poszłam do mojej toaletki się malować i włosy ogarnąć i jak myślałam że Pablo że pójdzie się ogarniać ten nie ten dalej leżał na moim łóżku.

- A ty się nie ogarniasz to wyjścia? - zagadałam

- Śliczna ja się ogarnę w 10 minut nie w dwie godziny. - powiedział na co ja wystawiłam mu język i dokończyłam malować rzęsy.

Pomalowałam się delikatnie ale bardzo ładnie, przynajmniej mi się podobało. Włosy miały delikatne naturalne falki, a ubrana byłam w białą spódniczkę która była krótka przez co Gavi się na początku sprół ale potem odstąpił mówiąc "że jak coś to potrafi się bić" i do tego miałam delikatną lekko różowawą bluzkę na długim rękawie no i wszystko dopiełniały czerwona torebka i czerwone obcasy. Oczywieście biżuteria musi być więc jest.

~•~

Wsiedliśmy do auta Pabla i rószylismy do wyznaczonej kawiarni. Gavi dał swoje rzeczy do mojej torebki a to że ona jest mała to obecnie prawie pęka. Przysięgam. I jak na tak małą torebkę była naprawdę ciężka.
Siedziała cała nasza szóstka w uroczej kawiarni która dawała straszny klimat Harrego Pottera przysięgam i nawet było tam piwo kremowe. Normalnie byłam w raju.
Oczywiście zamówiłam te piwo kremowe i było obłędne.
Śmialośmy się i rozmawialiśmy na najróżniejsze tematy w tym towarzystwie nigdy nie brakuje tematów.

- Jak tam Kate mieszka się z tym przystojniakiem - powiedział rozbawiony Pedri a ja wiedziałam że chodzi o Gaviego

- Masakra jest głupi - powiedziałam zgodnie z prawdą na co cała paczka wybuchła śmiechem.

- Nie zaprzeczyła że jestem przystojny więc uznam to za komplement. - powiedział brunet widocznie zadowolony z siebie a ja tylko przewróciłam oczami.

Gdy wybiła 19:30 wszyscy zaczeliśmy się zbierać do domu. Pożegnałam się z wszystkimi ale Pablo zawsze coś musi zrobić.

- Kate daj mi mój telefon z torebki - powiedział i ja wykonałam polecenie ale

- O proszę proszę tutaj już jego żeczy nosisz - odezwał się González - Myślę że tutaj może być coś więcej niż tylko "nienawiść" - zaakcętował ostatnie słowo pokazując z palców cudzysłów a ja tylko przewróciłam oczami z irytacji.

- Nie po prostu ten kretyn nie potrafi sam nosić swoich żeczy - oznajmiłam z widoczną irytacją po co jak co al3 już w tamtym momencie byłam super zirytowana.

       Nagle przypomniało mi się że jutro przyjeżdża mój przyjaciel i muszę ogarnąć mu pokój gościnny więc czas najwyższy zbierać się do domu.

- Pablo musimy jechać - oznajmiłam ale on wiedział że to bardziej rozkaz

- Czekaj no jeszcze 15 minut - teraz to on przewrócił oczami

- Nie albo jedziemy albo idę sama

- Nigdzie sama nie idziesz jest ciemno może ci się coś stać - powiedział z lekką troską i lekkim wkurwieniem

- Idę muszę pokój przygotować dla Mattheo - no Jezu nie wytrzymam - i nie mam czasu bo on już jutro przyjeżdża.

- Niech ten zjeb spierdala jak dla mnie on może nawet spać w budzie dla psa. - Kate oddychaj spokojnie

- Czemu go tak bardzo nie lubisz nawet go nie znasz - powiedział z lekki albo i mocnym obużeniem

     Nie odpowiedział tylko stał i zaczął grzebać coś w telefonie ja już nie wiedząc co mam zrobić przewróciłam oczami. Popatrzyłam na Ansu i pedriego a oni tylko się nam przyglądali szczerząc się jak głupi do sera. Nie. Ja już nie wytrzymam idę z buta.

- Pa chłopcy - powiedziałam i podeszłam do nich i porzegnałam się buziakiem w policzek - Pa kretynie kopnelam Pabla w piszczel na co on lekko syknął z bólu.

       Zaczełam się oddalać w kierunku domu. Droga ma mi zająć około 30 minut więc nie tak dużo bo idę dość szybkim tempie więc mi zamie z 20 minut.
       Idąc w kierunku domu mojego taty póścilam domek Arctic Monkeys na słuchawkach które miałam w torebce. Powiem wam mimo że jest ciemno i trochę strasznie nie powiem to Barcelona jest przpięknym miastem serio jest prześliczna a muzyka na słuchawkach dodaje wszystkiemu klimat. Szłam już z 10 minut więc zostało jeszcze tyle samo myślałam że będzie gorzej z powodu szpilek które mam na sobie ale myliłam się jest dobrze.
        Nagle usłyszałam za moich pleców zwalniające auto od razu czerwona Lampka mi się zapaliłam i przyśpieszyłam znacząco kroku. Gdy się odwróciłam ujrzałam nikogo innego jak palanta z którym mieszkam...


friends or something more / Pablo Gavi Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz