Prolog

88 15 3
                                    

Cicha, spokojna noc nad sennym miasteczkiem. Świerszcze cykały w pobliskim parku, usypiając mieszkańców swoją muzyką.

Gwałtowny wybuch pożaru przerwał nocny koncert, pożerając kilkupiętrowy biurowiec. Płomienie zachłannie lizały szklane panele jak łasuch kończący żywot wielkiego, pysznego lizaka. Szyby trzaskały pod wpływem temperatury, a ich odłamki spadały na ziemię z hukiem, rozbryzgując się na wszystkie strony.

"Zrób to, Kyōi. Niech spłonie" - człowiek uwięziony w płomieniach uśmiechnął się do siebie, przypominając sobie ten rozkaz.

Westchnął radośnie, stojąc nagimi stopami na palących wściekle skórę gruzach, pokrytych stopionym szkłem. Rozpostarł płonące ramiona, jakby chciał objąć pożerający resztki jego ubrań i włosów ogień jak kochankę, na której punkcie oszalał. Pozwalał, by płomienie scałowały z niego skórę, niemal doprowadzając go do szału przyjemności.

- Z największą rozkoszą - powtórzył swoje słowa w ekstazie.

Klucz do UmysłuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz