Początek...

1.4K 50 1
                                    

*6 lat temu*

Moja uśmiechnięta rodzicielka poprawiając swoje czarne, lekko kręcone włosy w kitkę podniosła tort na tacy, moj tata zapalił  na niej 10 świeczek.

- Sto lat, sto lat... - śpiewała cała moja rodzina wiwatując a ja stałam na środku nie mając pojęcia co robić
- Wszystkiego dobrego skarbie, kończysz 10 lat ! - ucieszyła się moja mama całując mnie w czoło a po niej to samo uczynił tata

Gdy cała zebrana rodzina złożyła mi życzenia, przyszedł czas na krojenie tortu.
Gdy miałam już za pomocą taty ukroić pierwszy kawałek słodkości, rozległ się dźwięk dzwoniącego telefonu.
- Chwilka ! Przepraszam ważny telefon ! - przerwała moja mama a rodzic z którym miałam kroić tort odłożył nóż i ruszył za kobietą

Po około 3 minutach do salonu weszli rodzice.
- Skarbie... musimy jechać - oznajmiła czarnowłosa trzymając mnie za ręce
- A-ale jak to jechać ? Mam urodziny ! Moje 10 urodziny ! Obiecywaliście ! - po moich policzkach zaczęły spływać łzy
- Za miastem był atak, musimy jechać opanować sytuacje, jesteśmy tam bardzo potrzebni - wyjaśniła
No tak, mając dwójkę rodziców którzy są bohaterami numer 3 i 4 to co się dziwić że są tam potrzebni.
- Kochamy cie, wrócimy rano. Ciocia Nemuri z tobą zostanie - przytuliła mnie ścierając łzę na policzku i ruszyli w stronę wyjścia

Ostatni raz tylko przez ramie spojrzeli na mnie i uśmiechając się pocieszająco wyszli...

*Kilka godzin później*
Siedziałam zapłakana w salonie z moją ukochaną ciocią.
Goście pojechali jakiś czas temu, tylko fioletowo-włosa kobieta została.

W środku nocy, podczas której nie mogłam spać. Rozległ się dźwięk telefonu mojej tymczasowej opiekunki.
Starając się być najciszej jak można wychyliłam głowę są drzwi by usłyszeć jak najlepiej rozmowę z kimś kto dzwoni.

- Halo ? - usłyszałam głos kobiety
- J-jak to... co z nimi ? - jej głos zaczął niepokojąco brzmieć
Przez dłuższy czas nie usłyszałam nic, tylko oddech kobiety roznoszący się po cichym domu.
- D-dziękuje za informacje - do moich uszu dotarł szept
Po chwili już upadający telefon i szloch bohaterki. W mojej głowie tworzyły się najgorsze scenariusze...

Po około 30 minutach postanowiłam zejść do niej. Chce wiedzieć o co chodzi.

- Ciociu ? Co się stało ? - weszłam do salonu w którym ta leżała pod kocem z paczką chusteczek
- Bel ? Czemu nie śpisz ? - wystraszyła się lekko pociągając nosem i poprawiając leżący na niej koc
- Usłyszałam że płaczesz... chciałam wiedzieć co się stało - wyjaśniłam
Na jej twarzy widoczne było zmieszanie, ból ze strachem.
- Skarbie... chodź usiądź. Musimy porozmawiać - zaczęła robiąc mi miejsce obok siebie
Grzecznie usiadłam obok na brzegu kanapy.
- Wiesz... dzwonił taki pan który przyjaźni się z twoimi rodzicami. Uratowali dużo osób, bardzo dużo - zaczęła, na słowa że uratowali kogoś na moją twarz wkradł się uśmiech, sama chce kiedyś ratować ludzi
- I twoi rodzice zostali obydwoje poważnie ranni... wylądowali w szpitalu... i skarbie przykro mi. A- ale nie przeżyli... - szepnęła ostatnie słowa po czym znów zaczęła szlochać
Ja patrzyłam na nią z niedowierzaniem.
- Nie... to żart prawda ciociu ? - uśmiechnęłam się sztucznie próbując przekonać samą siebie o nieprawdzie w jej słowach
Ta tylko popatrzyła na mnie zapłakanymi oczami.
Wtedy zrozumiałam... zrozumiałam że to żaden nieśmieszny żart....

***
Jestem Bella. Bella Black.
Córka dwóch zmarłych bohaterów numer 3 i 4 których znał cały świat.
Jestem czystą Amerykanką, jednak po śmierci rodziców przeprowadziłam się wraz z ciocią do Japonii. Od tamtej pory mam nauczanie domowe.
Nauka przedmiotów ścisłych, treningi z prawdziwymi i najlepszymi bohaterami. To wszystko miałam w domu od poniedziałku do piątku. Nie miałam przyjaciół, tym bardziej przyjaciółek.
Tą role zastępowała mi moja ciocia - Midnight, oraz Mt. Lady
Role takich starszych braci grał akurat Present Mic i czasem nawet Aizawa, chociaż oni to bardziej tacy dwaj nadopiekuńczy wujkowie niż bracia.

Mieszkałam w bogatym domu bohaterki Midnight. To ona przyjęła mnie pod swój dach i została moją „matką" za co jestem jej niezmiernie wdzięczna.

Ciekawi was pewnie mój wygląd ? Jestem ciemną brunetką z falowanymi włosami co odziedziczyłam po mamie, błękitne oczy, lekkie piegi na nosie, malinowe pełne usta. Każdy zawsze mówi mi że jestem identyczna jak moja mama. Często patrzę w lustro i próbuje wyobrazić sobie siebie jako tą odważną kobietę która była moją rodzicielką. Jednak nigdy nie widzę dużego podobieństwa, nie potrafię go dostrzec...
Mam 165 cm wzrostu i jak to inni mówią „wymarzoną figurę każdej dziewczyny".

Ciekawi was mój dar ? Otóż mam dwa, po mamie i tacie.
Po kobiecie odziedziczyłam quirk Shadow. Czyli cień, to taka jakby maź którą potrafię kontrolować. Mogę robić z nią co chce, jej ilość jest bardzo duża. Przeważnie fioletowa maź wychodzi mi z klatki piersiowej, wtedy moje oczy świecą się na fioletowo, i potrafię kontrolować każdy ruch płynu, mogę wpuścić to w czyjeś ciało by np. Uleczyć rany poważne jak i draśnięcia. Limitu nigdy nie przekroczyłam więc nie mam pojęcia co się wtedy dzieje, ale przy długim używaniu daru mam okropne problemy z oddychaniem lub podnosi mi się ciśnienie przez co mogę zapaść w każdej chwili. Z cieczy nie da się robić np. Przedmiotów, skrzydeł lub coś. Jedynie mogę kontrolować poruszanie się tego jednak nie nada się do tworzenia czegoś z typu przedmiotów.

Po mężczyźnie za to odziedziczyłam dar Wings czyli skrzydła. To czarne, wielkie i potężne skrzydła. Może i nie działają jak skrzydła Hawksa że mogę kontrolować pióra ze skrzydeł. Jednak przy dobrym opanowaniu ich są bardzo przydatne i pomocne.

Katsuki Bakugo x Oc [Wyjątkowa...] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz