część 6

19 0 0
                                    

- Jimin, zjesz z nami? - spojrzałem ukradkiem w stronę stojącego za blatem Joon'a

- Joonie, wybacz ale niestety umówiłem się z  przyjaciółmi którzy pojawili się w mieście - przeprosiłem go telepatycznie po czym ubrałem na siebie koszulę którą trzymałem w  dłoniach.

- Cholera, a ja zrobiłem tak pyszny ramen z czarnej fasoli to nic  wyrzucę.  Zrobił minę zbitego psa po czym już miał zamiar wyrzucić gdy w końcu się odezwałem.

- zostaw to ćwoku zadzwonię do nich i zaproszę tutaj - mrugnąłem - o wilku mowa - zaśmiałem się pokazując Namjoon owiec odbiorcę.

- Jeong-guk?

- tak, to mój młodszy przyjaciel. - mrugnąłem - Tak JK?

- oh, odebrałeś jin się pyta czy przyjechać po ciebie cz...

- nie, wpadnijcie tutaj, nie będzie przeszkadzało prawda - pytam obracając się w  stronę Namjoona który zaprzeczył niemalże od razu.

- Okej, to zara będziemy, ah zrób coś do jedzenia bo wiesz jesteśmy głodni - zacmokał na co przewróciłem oczami

- ty niedożywiony gówniarzu, ciągle byś jadł.

- Jimin- Hyung  Jin-Hyung mnie wyzywa powiedz mu coś - krzyknął rozpaczony.

- tak tak pogadam z nim jak przyjedziecie. Ah Jungkook?

- tak mój najukochańszy?

- teraz najukochańszy? To niech ci on gotuje i przynosi bananowe mleczko ty łajzo.

- widzisz, jestem torturowany - zasmarkał

- Nie ważne, czekam na was zrobię wam mój specjał

- widzisz Hyung, Jimin-Hyung mnie bardzo dobrze rozumie i mnie nie torturuje ty padalcu - mrugnął na co parsknąłem śmiechem.

- do zobaczenia!

- wsiadamy już do auta Hyung za niecałe pięć minut będziemy - krzyknął przed tym gdy się rozłączyłem.

- Zawzięli się na mnie kutafony i teraz muszę im obiady robić - mrugnąłem podchodząc do Gotującego NamJoon'a który odsunął się trochę abym mógł dojść do gazówki.

- Nieźle, mnie nawet gdy błagają nie robię - podszedłem do NamJoon'a aby spróbować jego dania. Gdy poczułem smak skrzywiłem się

- Hyung, nie żebym cię śmiał obrazić ale cholera... To jest ohyda.

- a wiesz co? I bardzo dobrze.. Chociaż jeden powiedział mi że nie dobre nie tak jak wy idioty - warknął na kogoś. Uniosłem głowę by spojrzeć na siedzących przy stole grupkę mężczyzn.

- Oh, cześć - podniosłem rękę po czym nią pomachałem.

- witaj Jimin, jestem Min Yoongi - usłyszałem niemalże przy uchu. Uniosłem głowę nieco w górę po czym gdzie ujrzałem dobrze wyglądającego mężczyznę który spoglądał prosto na mnie.

- Eee cześć? Mógłbyś się odsunąć cenie swoją przestrzeń osobistą - chwyciłem jajka po czym  włożyłem na patelnię.

- a jak bym się nie odsunął to co? - zapytał pewny siebie.

- zróbmy tak, widzisz tą patelnię? - pytam pokazując mu na patelnię na ogniu

- widzę

- zrób tak aby z niej nie dostać.- odchrząknąłem po czym spojrzałem się w  stronę NamJoon'a.

- Jimin-Hyung - spojrzałem od razu w stronę wejścia do kuchni gdzie stał Jungkook który szybko podszedł do mnie.

- No nie... Jungkook zostaw go w spokoju. I dlatego nie chciałem przyjeżdżać - Jungkook uniesił mi się na szyi po czym przytulił mnie od tyłu jak to miał w  zwyczaju.

- JM tak bardzo tęskniłem, on się nie nadaje na wychowanie dziecka  nie ma chuja we wsi.

- ja to słyszę debilu -w progu stanął Jin który z uśmiechem i otwartymi ramionami podszedł  do mnie. Wtuliłem się do niego niemalże od razu.

- Jak tam? Wszystko dobrze nie zabiłeś nikogo?

- co? Ja coś ty grzeczny jak palec. Ah zostaw go niech tak już zostanie - przerwałem w momencie gdy pokazał palec na Jungkooka uwieszonego na moich plecach.

- idź się przedstaw i usiądź zaraz podam jedzenie.

- Nie masz pojęcia jak bardzo mi ten idiota szkodził... - zasmarkał

- Nie mów że płaczesz - zapytałem obracając się w jego stronę.

- tęskniłem... Byliśmy nie rozłączni a teraz...

- spokojnie, za niedługo wracam z wami.

- w porządku.. Przy tobie czuje się bezpieczniej.

- Aish ty bachorze.

- co ty się tak na niego uwziąłeś? - pytam. Kończąc ich sprzeczkę.

- nie ma powodów, ale są czyny. Idiota zaprosił sobie dziwkę do chaty która nas okradła - mrugnął.

- to jeszcze dziecko on się uczy swoich błędów - wybroniłem go na co poczułem mocniejszy ścisk.

- no tak, teraz przy sobie ma swojego ukochanego Hyunga więc czuje się bezpieczny...  Cóż jestem przegrany

- Hyung, nie jesteś przegrany. My też popełniamy błędy, pamiętasz swój błąd? Więc co miał bym ci wtedy zrobić? Zabić ?

- a powinieneś, ale nie zrobiłeś tego.

- właśnie a kradzież  przez dziwkę którą i tak  złapie w swoje ręce  nie jest niczym tak ważnym.

- a jak ci powiem że okradła ciebie? - zapytał spoglądając na mnie.

- Nie ważne, Jungkook się uczy możesz mu wybaczyć.

- miękka klucha się z ciebie zrobiła nie ma co...

- tak tylko w waszej obecności, i nie drąż tematu bo będę kazał ci go przeprosić. - podałem każdemu po śniadaniu które zrobiłem po czym usiadłem.

- okej, wybacz.. Nie powinienem

Bad BoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz