- Tak się zastanawiam, Ji-min Hyung, wprowadziliśmy się do tego domu co kiedyś o nim mówiłeś. Może wrócisz z nami - Jungkook nie przestawił rozmawiać z Jiminem za którym można powiedzieć tęsknił bardziej niż bananowym mlekiem które było dla niego jak król.
- Oh, nawet to dobry pomysł...ale Ji-min niestety musi tutaj zostać. Wiesz dlaczego? - Seokjin podniósł brew spoglądając na dwójkę swoich młodszych przyjaciół.
- Nie chcesz go?
- co? Co ty bredzisz oczywiście że go chcę. Ale niestety musi zatrzymać się w tym. Miejscu. - Seokjin rozejrzał się by pokazać mu miejsce w którym to Jimin musi przybywać.
- Jimin, jakieś dziecko do ciebie - Jimin spojrzał za siebie. A gdy dostrzegł Taehyuna wbiegnącego do niego. Rozłożył ręce aby wpuścić do w swoje ramiona do których chwile później wpadł.
- Taehyun co ty tutaj robisz... Gdzie mama?
Chłopczyk mocno wtulił się w klatkę piersiową Jimin'a. Po czym rączką pokazał na wejście do salonu.
- przepraszam cię Jimin ale Taehyun chciał przyjść do ciebie..
- o cześć wejdźcie. Chcecie coś do picia.?
- nie kochany, my będziemy się zbierać ja muszę iść do pracy a mały do żłobka ale nie chce tam iść dlatego muszę zrobić to siłą.
- niech zostanie ze mną. Zaopiekuje się nim.
- Nie trzeba, wiesz że Mały ma zespół Downa i potrzebuje dwadzieścia cztery na siedem - westchnęła kobieta.
- to nic. Mogę się nim zająć nic nie robię i tak cały dzień.
- na pewno? Nie będzie ci robił problemu?
- gdyby robił, nie zaproponował bym aby ze mną został.
- odwdzięczę ci się. Jesteś zbyt miły dla nas.
- nie szkodzi zmykaj do pracy ja się nim zajmę.
- tu masz klucze od domu a teraz zmykam. Będę po dwudziestej drugiej.
- do zobaczenia. Jutro
- mąż odbierze go gdy wróci z pracy.
- w porządku nie śpieszcie się.
Kobieta podeszła do malucha po czym u całowała go w czoło.
- okej, w takim bądź razie co to za dziecko i kobieta? - zapytał Jungkook
- to dziecko sąsiadki tej która tutaj była. Pomogłem im na lotnisku oraz przywiozłem ich tutaj. Nic wielkiego.
- robi, bo dla nich pewnie dużo to znaczyło. - odpowiada Jin próbując zabrać dziecko rąk Jimin'a.
- nie, wujek. - krzyknął coraz to mocniej wtulając się w ciało Jimin'a.
