- Jestem wcieleniem zła - krzyknął próbując schwytać biegającego Taehyuna . Rozbawiając go tym.
- Wujek, jest śmieszny - krzyknął wbiegając do salonu gdzie siedziała pozostała reszta.
- Poczekaj Taehyun, wujek odbierze telefon - odparł młody podszedł do Park'a który wziął go w ramiona.
- Witaj, Jimin. jak się sprawuje maluch?
- Cześć Sumi. on ma się dobrze, biega bawi się coś potrzebujesz ?
- nie, chcę wiedzieć czy spał coś - spojrzał przelotnie na godzinę a następnie mrugnął
- Nic, mam go uśpić.
- tak, ale proszę włącz mu 'Park EunBin - Someday -Somewhere' to jest jego ulubiona piosenka.
- w porządku włączę mu
- to nie wszystko, bo ma takie przyzwyczajenie, że musisz go uspać na rękach i mu śpiewać, przepraszam że cię tym obarczam.
- Spokojnie Sumi, niczym mnie nie obarczasz, miło znów powspominać coś pięknego. - zaśmiał się gdy kobieta już podziękowała i obiecała pyszną kolację, Jimin chwycił pilot a następnie włączył utwór wspomniany przez kobietę. chwycił butelkę a następnie małego. przybliżył smoczek do ust malucha a następnie.
wyśpiewał pierwszą zwrotkę piosenkarki. Jego delikatny głos oraz pewnego siebie seksapilu rozpłynął się po salonie. Lekko chwiejnym krokiem kierował się w tył i przód aby jakoś uśpić malucha. gdy zauważył to że mały zamyka oczy. nie przerywając skierował się na sofę gdzie siedziało czterech zaskoczonych mężczyzn. przegonił ich kiwnięciem głową. gdy już zeszli. Jimin położył malucha na kanapie a sam usiadł na dywanie. przykrył malucha kocem Piosenka się skończyła jakąś minutę temu a Jimin nie przestawał mu śpiewać. Dla Jimin'a ta chwila była cudowna, nie zwracał na nic więcej uwagi, zachowywał się jak by to jego dziecko było. piękne i grzeczne. Był z niego dumny jak z własnego potomka.
Przytulił się do kanapy aby pomiziać główkę śpiącego dziecko.
jedna ręka na brzuchu dziecka a druga na główce, nie przerywał z śpiewaniem. Ziewnął ale i tak kontynuował. dopiero gdy poczuł że zamykają mu się oczy, wypowiedział ostatnią zwrotkę piosenki zanim zasnął na dobre.
- Słyszeliście to ? - Zapytał po cichu NamJoon. - ma niesamowity głos.
- Jimin, jak się na czymś skupia, nie obchodzi go świat, po za tym co on robi. on przywiązał się do tego malucha nie dziwię się ten maluch ciągnie do niego. jego marzeniem było mieć dziecko, jednak mu orientacja nie pozwala - odparł Jungkook podszedł bliżej swojego przyjaciela którego okrył swoją marynarką.
- On jes dobry, tylko życie go ukarało na tyle że stał się specyficzny, i wredny. kocha dzieci. a szczególnie gdy one nazywają go wujkiem którego kochają - dodał tym razem Jin, spojrzał na Hoseok'a który nie było mu do śmiechu gdyż z płaczem wybiegł z salonu.
-Miał kogoś kiedyś? - zapytał Namjoon.
- On? on jest niedostępny dla nikogo. nawet mnie próbuję ochronić, co mu się udaję. nielicznym proponuję to że kogoś pokocham, nie licznym tym których sam kocha i ufa im bezgranicznie - zaśmiał się spojrzał na minę Namjoona który był zaskoczony. - pierdolisz że tobie to zaproponował ?
- Tak, zaproponował. - westchnął.
- ma zajebisty gust do mężczyzn- przyznał - wracając do Jimin'a wątpię że Jungkook pozwoli mu na to aby cierpiał ponownie.
- Jak się poznaliście? - zapytał Taehyung..
- Poznaliśmy się w szkole, przyjechał cały poobijany i we krwi. każdy wytykał go palcem. jednak ja trzymałem jego stronę. Jimin od samego początku wydawał się niesamowity, jednak gdy pokazał w szkole swój malarski talent a później w teatrze gdzie pokazał swój talent muzyczny. pokochała go cała szkoła. był, znaczy do tej pory jest królem wszystkich balów oraz sportu. ma dużo talentów. nawet powiem ci... ja szara myszka stałem się bardziej otwarty i też pokazałem swój talent. dlatego wiec że bez niego nie dał bym rady przeżyć. Dzięki mu.. dałem radę przezwyciężyć to co łaziło za mną od dziecka.
- a ten młody? - zapytał tym razem YoonGi pokazując na Jungkooka który spoglądał z uśmiechem na ustach śpiącego Jimin'a
- Jungkook to jest dziecko wielkiej troski, Jimin mu pomógł gdy chciał popełnić samobójstwo. grożąc mu że pójdzie za nim. miał dość życia z rodzicami którzy spalili się w swoim domu, po paru godzinach od próby samobójstwa Jungkook'a.
- ciężko to przeżyć - odparł Hoseok pojawiając się w salonie mocno opuchnięty.
- poczucie winy przyszło? - zapytał Jungkook wstając.
- karma wraca, wiem zasłużyłem na to.
- Jimin by powiedział że karma nie wróciła, tylko ci serce podpowiada że zrobiłeś coś złego. Że musisz to naprawić zanim będzie za późno. Ale znając życie, on nie wybaczy tak szybko. dużo razy przeżywał ten koszmar od nowa. śniłeś mu się gdy to kopałeś go po głowię i nie dałeś mu nawet złapać powietrza. Teraz. Gdy na to patrzę, on ci odda podwójnie jest silny, bardzo silny uwierz mi. Jungkook ma czarny pas Taekwoondo ale nigdy nie pokonał Jimin'a.
Hoseok powoli spojrzał na śpiącą twarz Jimina którą pogłaskał a następnie tak po prostu się rozpłakał
- Weź go od Jimina bo jak się obudzi będzie wściekły do końca dnia. Nie lubi gdy ktoś go budzi.
- Nie, myślę że to dobry pomysł aby obojga spojrzeli na siebie z bliska.
