𝙱𝚊𝚍 𝚖𝚎𝚖𝚘𝚛𝚒𝚎𝚜? 𝚈𝚘𝚞 𝚑𝚊𝚟𝚎 𝚝𝚑𝚎𝚖 𝚝𝚘𝚘, 𝚛𝚒𝚐𝚑𝚝?

331 16 13
                                    

TW!

Jego ręce oplatały moje ciało, ale nie w przyjemny sposób, były jak macki, które dusiły i dotykały. Jedna dłoń mocno przyciskająca moje ciało do ściany, za szyję. Druga zjechała w dół, w okolice, których nie chciałam, aby były dotykane. Gorące łzy spływały po moich policzkach, wierzgałam się, próbowałam się wyrwać. Jego oddech także był gorący, palący, taki bolesny na mojej skórze. Jego usta wędrowały po nagiej klatce piersiowej od góry do dołu. Mój oddech przyspieszał z każdym kolejnym dotknięciem, nie chciałam tego.

- Proszę, zostaw mnie. – Z moich ust wydobyło się żałosne łkanie.

Mężczyzna przede mną tylko spojrzał na mnie i uśmiechnął się w obrzydliwy sposób, nie zatrzymał się mimo moich błagań i łkań. Jego doń nagle zmieniła swoje położenie, zaczął jeździć nią po moim udzie. Złapał za mój pasek i odpiął go.

- Tylko na początku będzie boleć, nie martw się.

Zerwał moje spodnie.

___

Otworzyłam oczy i niemal natychmiast spojrzałam na swoje ciało. Było przykryte kocem, miałam na sobie ubrania. Zimna kropla potu zjechała po moim kręgosłupie, zadrżałam na ten gest ciała. Westchnęłam głęboko czując małą ulgę.

„To był tylko koszmar..." – Pomyślałam i przetarłam dłonią skronie, w krótkim czasie udało mi się uspokoić, takie sytuacje zdarzały się coraz częściej w mojej głowie, przez co większość moich nocy przeleżałam patrząc w sufit lub wychodząc na spacery. W większości czasu podczas spacerów moje nogi kierowały mnie do najbliższego sklepu po paczkę papierosów, zawsze pomagało, jednak musiałam z nich zrezygnować. Było ciężko.

Otworzyłam oczy, które okazały się zamknięte na czas moich przemyśleń. Ściągnęłam z siebie koc i stanęłam na równe nogi przy okazji rozciągając się. Nawet nie spojrzałam czy przypadkiem ktoś mnie nie porwał, po prostu podeszłam do okna balkonowego. Odsłoniłam zasłony i wyszłam. Najprawdopodobniej przespałam pół dnia, słońce chyliło się ku zachodowi w szybkim tempie. Oparłam się o ścianę budynku i zjechałam ciałem w dół. W dole widziałam biegających ludzie, nie wyglądali na najstarszych, dałabym im może dwadzieścia lat. Śmiali się i gonili jakby to był ich ostatni dzień na ziemi. Choć kto wie, może jest to ich ostatni dzień?

Szybko wstałam ze swojego miejsca i weszłam z powrotem do pokoju, otworzyłam szafę i wyciągnęłam z jej dołu małą paczkę razem z zapalniczką. Udało mi się je ukraść od jakiegoś mężczyzny. Tak samo szybko wróciłam na swoje miejsce chcąc móc dalej podziwiać ludzi.

Wyciągnęłam jednego z papierosów z pudełka, chwilę przyglądałam mu się i zastanawiałam, czy to, aby na pewno dobra decyzja.

„Cóż, najwyżej uzależnię się." – Pomyślałam spoglądając ostatni raz na białą rzecz w moich palcach.

Podpaliłam go i zaciągnęłam się dymem, poczułam ulgę, gdy toksyna wypełniła moje płuca. Powoli wypuściłam ustami szary gaz.

Powtórzyłam całą czynność jeszcze raz.

I kolejny.

I kolejny.

Aż w końcu skończył się papieros.

Później wyciągnęłam kolejnego.

I kolejnego.

Zamknęłam oczy czując jak całe moje ciało rozluźnia się.

- I ty niby jesteś sportowcem? Jeśli sięgniesz po kolejnego to albo zaczadzisz pokój i tam umrzesz albo przy najmniejszym biegu płuca przestaną ci działać. – Odezwał się ktoś blisko mnie, najprawdopodobniej stal w oknie balkonowym.

- Wszyscy umrzemy po pewnym czasie, prędzej czy późnej. Daj mi święty spokój chociaż na chwilę, próbuje się rozluźnisz, a ty przeszkadzasz. – Powiedziałam zirytowanym tonem i wyciągnęłam jeszcze jednego.

- Dałem spać ci cały dzień, idiotko. – Powiedział Niragi stojąc nade mną. Ja w tym czasie podpaliłam papierosa. – Nie słuchasz mnie, czy robisz mi na złość?

Gdy miałam włożyć mój nowy nawyk do ust ten nagle został mi wyrwany z ręki. Czarnowłosy wziął go i oparł się o barierkę, włożył papierosa do ust.

- Hej! Sam mówiłeś, że to takie złe. Oddawaj. – Powiedziałam wstając na nogi.

- To mój pierwszy, więc nie uzależnię się od razu, ty lepiej siedź, gdzie siedziałaś, jeszcze się przewrócisz od tytoniu. – Odpowiedział nic nie robiąc sobie z moich słów.

- Powiedziałam, żebyś oddał mi go. Umrę prędzej czy później. – Powiedziałam i spróbowałam wyrwać mu z jego dłoni papierosa.

Dym opuścił jego usta prosto na moją twarz. Kaszlnęłam od nagłego gazu.

- Myślałem, że jesteś interesująca. Myliłem się. Zapamiętaj sobie, że nie tylko ty miałaś ciężką przeszłość. – Mówił. Upuścił papierosa i przydepnął go ostatni raz wypuszczając dym. Odwrócił się do mnie twarzą i podszedł bliżej. Stykaliśmy się klatkami piersiowymi, lekko nachylił się, aby spojrzeć mi prosto w oczy. – Tutaj nikt z przeszłości nie skrzywdzi cię, jesteś bezpieczna, więc spróbuj o tym zapomnieć.

Ostatni raz rzucił mi spojrzenie i wyszedł. Wyszedł z balkonu i z pokoju zostawiając mnie samą na świeżym powietrzu. A ja nadal stałam jak wryta zastanawiając się nad sensem jego słów.

„Próbował mnie pocieszyć? Ale po co, przecież jedyne co robiłam to irytowanie go i przeszkadzanie, nawet gdy pomógł mi." – Myślałam. – „Co miał na myśli, mówiąc, że nie tylko ja miałam ciężką przeszłość? Mu także coś przytrafiło się? Cholera... Zachowałam się jak ostatni bachor."

Przeklęłam się kilka razy w myślach. Wyszłam szybkim krokiem z balkonu, a później pokoju. Prawie biegiem skierowałam się pod jego drzwi, w uszach wciąż słyszałam słowa mężczyzny. „Jesteś bezpieczna.". Przez to czułam ciarki na całym ciele.

Zapukałam głośno w drewnianą powierzchnię drzwi i czekałam. Sekundy dłużyły się, później i minuty, a nikt nie otwierał. Zapukałam kolejny raz i ostatni przed końcem mojej cierpliwości. W końcu nie wytrzymałam i weszłam. Zamknęłam głośno za sobą drzwi.

Zobaczyłam go, siedział na łóżku pochłonięty własnymi myślami. Otworzył zamknięte oczy mając zamiar na mnie krzyczeć przez moje nagłe wejście bez pozwolenia.

Nawiązałam z nim kontakt wzrokowy.

Podeszłam do niego zanim mógł wypowiedzieć jakiekolwiek słowa i przytuliłam go. Przytuliłam tak aby czuł ciepło mojego ciała. Aby czuł się bezpiecznie, tak jak powinnam ja.

- Ty także jesteś bezpieczny, to nie ten sam świat, nikt tutaj nie zrobi ci krzywdy. – Wyszeptałam.

Poczułam jedynie jak jego ramiona lekko oplatają moje ciało. 

____________

Witam wszystkich! Bardzo późny rozdział jak na mnie, ale wróciłam dopiero do domu...

I tak, zrobiłam angst połączonego z fluffem... Jak wam się podoba? Dajcie znać, z chęcią poczytam!

Do następnego, pozdrawia was cieplutko Kizziee_Chan!<3

Słów: 1000

𝙟𝚗𝚕𝚢 𝚈𝚘𝚞 | 𝚂𝚞𝚐𝚞𝚛𝚞 𝙜𝚒𝚛𝚊𝚐𝚒Opowieści tętniące ÅŒyciem. Odkryj je teraz