𝙽𝚎𝚠 𝚙𝚛𝚘𝚋𝚕𝚎𝚖.

294 13 3
                                    

Obudziło mnie dosłowne walenie w drzwi, jakby ktoś miał za chwilę je wyważyć z niesamowitą siłą. Spadłam z łóżka próbując przypomnieć sobie, dlaczego mój strój leży pomięty na podłodze, jednak nie myślałam na tyle trzeźwo, aby teraz przejmować się tym. Szybko ubrałam wcześniej wspomniany materiał i otworzyłam drzwi. Przede mną stała Kuina razem z Chishiyą, a za nimi dwójka innych osób. Patrzyłam na nich z widocznym zdziwieniem, jednak ci nawet nie raczyli wytłumaczyć czegokolwiek, po prostu weszli do mojego pokoju zatrzaskując za sobą drzwi.

- Musisz nam pomóc, inaczej zginiemy zbyt prędko. – Nie owijał w bawełnę Chishiya. – Ufam ci, dlatego powiem ci co musimy zrobić. W zamian pomożesz nam, ale nie możesz pisnąć ani słówka komukolwiek, w szczególności wojskowym, rozumiesz?

Co?

- O czym ty do mnie mówisz, jakie znowu zdechnięcie? I co ty tu tak w ogóle robisz?! Człowieku, daj mi spać... - Mruknęłam zaspanym tonem i przetarłam oczy.

- Wczoraj wieczorem wojskowi odnaleźli ciało Kapelusznika. Zastrzelono go. – Powiedział poważnie Chishiya czekając na moją reakcję.

Spojrzałam na niego w jednej chwili. Żartował? Nie, nie wydaje mi się. Skąd o tym wiedział? Pewnie zna się z góra albo sam do niej pracuje.

- Nie obchodzi mnie on. W czym miałabym wam pomóc, bo dalej nie doszliśmy do tego? – Zapytałam przyglądając się nowym dwóm osobą. Krótko ścięta brunetka i szczupły mężczyzna.

- Musimy wykraść karty, póki wojskowi nie przejęli władzy, a później uciekniemy. – Wytłumaczył w skrócie.

- Żartujesz sobie? Jak masz zamiar ukraść karty, które będą należeć do wojskowych? Rozumiem jakiś randomów, ale ich? Widziałeś Aguniego i jego pachołków? – Zaśmiałam się sucho.

Dopiero teraz naszły mnie obrazy z poprzedniej nocy, wszystko byłoby w porządku, tylko gdzie jest Suguru?

- Właśnie w tej kwestii potrzebujemy ciebie. Jesteś z nimi bliżej niż ja czy oni, każdy z nas nie ma dobrych kontaktów, tylko ty. W szczególności, że Aguni to twoja rodzina, jeśli dobrze wyłapałem informacje. – Usiadł na jednym z krzeseł w pokoju. – Ty dowiesz się, gdzie są karty, a później pomożesz Kuinie pilnować Arisu i Usagi. – Tutaj pokazał dwójkę ludzi za sobą. – A później uciekniemy.

Spojrzałam na niego i zastanowiłam się.

„W końcu mogłabym się odwinąć za rzucanie mną po tamtym budynku, ale co więcej? Po co miałabym to robić? Oczywiście, jeśli wojskowi przejmą władze nie będzie tutaj przyjemnie, w szczególności, jeśli będzie to ktoś taki jak Aguni, jednak nie mam nawet najmniejszego powodu, by to robić. To, że Takeru zginął nic nie powinno znaczyć, jednak w sercu, gdy dowiedziałam się o tym coś ukuło mnie. Ale to nie może być żal, przecież przez całe nasze życie nie był dla mnie przykładem. Ba, nawet się nie starał" – Ciężko myślało mi się, gdy byłam pod presją, ale doszło do mnie jedno pytanie. Po co miałabym im wierzyć, jeśli sama nie widziałam tego?

- Hej, hej, hej. Zatrzymajmy się tutaj, skąd mam wiedzieć, że nie kłamiesz o Takeru? Nikt nic nie mówił o jego śmierci, a ciała nie widziałam.

- Nie powiedzieli ci, bo muszą zadecydować kto będzie przewodzić Plażą, a jeśli chcesz mogę zabrać cię na to spotkanie. – Powiedział bez chwili zawahania.

- Po nim powiem ci czy pomogę wam. – Zadecydowałam nie chcąc przeciągać tego.

- Za pół godziny zaczekaj przy schodach, wezmę cię stamtąd. – Powiedział i cicho podziękował za spędzony czas. Razem z pozostałą trójką wyszli, tylko Kuina pożegnała się ze mną.

Po kliknięciu oznaczającym zamknięcie drzwi westchnęłam głośno mając dość tego świata. Chciałam tylko wrócić do domu, w spokoju poćwiczyć czy nawet pouczyć się, byle uciec z tej dziwnej rzeczywistości.

Ostatni raz wzięłam głębszy wdech i poprawiłam się w lustrze, aby wyglądać jakkolwiek normalnie, później ostatni raz bez powodu rozglądnęłam się po pokoju. Wyszłam zamykając za sobą drzwi, musiałam znaleźć Aguniego albo Niragiego, jeśli rzeczywiście Takeru nie żyje to dlaczego nic o tym nie wiem? Tamta dwójka powiedziałaby mi, prawda?

Szybkim krokiem skierowałam się do pokoju Morizo, omijałam ludzi w tym wojskowych, którzy jakoś inaczej na mnie patrzyli. Nie czułam się tak pewnie jak kiedyś, coś musiało się zmienić, jeśli ściszali mowę, gdy obok mnie przechodzili. Jednak jedyne co nie było zaskakujący był fakt, że mówiły to osoby, które miały większe przywileje, tak zwani ekskluzywni.

W końcu dotarłam pod jego drzwi, pierwsze zapukałam, kilka razy, a podczas ostatniego wręcz waliłam w drzwi, jednak nikt mi nie odpowiedział. Weszłam wahając się na początku, musze przyznać, że trochę boję się go w tym świecie.

Cały pokój zalewała ciemność, jedyne światło dochodziło z korytarza. W samym pokoju nikogo nie było po początkowym rzucie spojrzenia. Rozejrzałam się jeszcze raz, zauważyłam na szafce pistolet, wydawało mi się, że już go gdzieś widziałam, ale gdzie? Teraz nie było to ważne, bardzo możliwe, że właśnie mój czas na spotkanie się z Chishiyą skracał się.

Chwyciłam pistolet i wyszłam z pokoju. Ukryłam go w biustonoszu i skrzyżowałam ramiona, tak aby nie było go widać, albo chociaż części, jeszcze przed pójściem na schody zahaczyłam o mój pokój i uprzednio sprawdzając ilość naboi ukryłam broń w poduszce. Dopiero wtedy czułam, że mogę iść.

Biegiem udało mi się szybko dotrzeć na miejsce, kilka osób patrzyło na mnie podejrzanie, ale nie przejmowałam się tym, musiałam dowiedzieć się czy to była prawda. Czy Takeru rzeczywiście umarł. Zacisnęłam mocniej dłonie na samą myśl, stresowałam się.

Nie musiałam czekać zbyt długo na blondyna, od razu skierowaliśmy się do Sali, gdzie wszystkiego miałam się dowiedzieć.

W głowie szumiało mi, moje myśli podpowiadały mi, że powinnam zemścić się na osobach, które mogły zrobić krzywdę mojemu bratu. Może i on nie był najlepszym przykładem cudownego rodzeństwa, ale zdarzało mu się mnie bronić, czułam, że powinnam zrobić to samo. Powinnam była wtedy pojechać zanim, może udałoby mi się go uratować? Może udałoby mi się powstrzymać mordercę? Może udałoby mi się to wszystko powstrzymać.

Ostatnim nad czym rozmyślałam przed wejściem do pokoju było miejsce, gdzie znajdowali się Aguni i Niragi. Nigdzie nie potrafiłam znaleźć ich, tak jakby unikali mnie lub ukrywali się. Albo może to ja nie potrafiłam ich odnaleźć.

Jeśli unikali mnie jest możliwość, że są z tym wszystkim jakoś powiązani. Obstawiam, że to właśnie jest prawda, inaczej na samym początku powiedzieliby mi, że taka sytuacja zaistniała. Zrobiliby cokolwiek. Jednak nic takiego się nie stało. Jakby zignorowali mnie.

Chishiya powiedział coś do jednego z wojskowych, którzy stali przed pokojem, później razem weszliśmy do pomieszczenia, gdzie zauważyłam dużo znanych i kilka nieznanych mi twarzy.

Moją uwagę przykuł Aguni, spojrzał na mnie. Najwidoczniej chciał coś powiedzieć, ponieważ otworzył usta, jednak później spojrzał na blondyna obok mnie i nawet nie pisnął słówka. Odwrócił ode mnie wzrok.

Drugą osobą, która zdecydowanie dobrze się bawiła był Niragi. Niragi, który chodził w tę i z powrotem cicho śmiejąc się lub patrząc na ciało lezące na stole. Słysząc, że ktoś jeszcze wchodzi do pokoju spojrzał, jakby przelotnie, jednak i jego wzrok ustał na mnie. Widziałam jak nagle jego twarz kamienieje, jak jego mimika nagle zmienia się i cichnie.

Ostatnim co przykuło mój wzrok było leżące ciało na stole, ciało Takeru przedziurawione kulką od pistoletu. 

____________

Ten rozdział wydaje mi się... Zapychaczem, niestety ale miałam na to lepszy pomysł, jednak zmieniłam koncepcję w innych rozdziałach więc i musiałam tutaj... Przepraszam za to.

Pamiętajcie, najważniejsze tutaj to rozmowa z Chishiyą i te kilka/kilkanaście ostatnich zdań.

Mam nadzieję, że wszystko podoba się i nie ma żadnych błędów czy innych takich.

Dzięki i do zobaczenia w następnych rozdziale! Pozdrawia was Kizziee_Chan<3

Słów: 1160 

𝙾𝚗𝚕𝚢 𝚈𝚘𝚞 | 𝚂𝚞𝚐𝚞𝚛𝚞 𝙽𝚒𝚛𝚊𝚐𝚒Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz