𝙰𝚗𝚐𝚛𝚢 𝚙𝚛𝚘𝚝𝚎𝚌𝚝𝚘𝚛.

247 11 6
                                    

TW! Krew, ciała i dalej nie pamiętam!
___________

Musiałam znaleźć Mirę i gościa w okularach.
To oni powinni znać odpowiedź, a jeśli nie to sama dowiem się prawdy. Muszę, od tego zależy moje życie.

Wytarłam raz jeszcze nos, z którego już dawno przestała płynąć szkarłatna ciecz, większość zaschła na moich ubraniach i twarzy, nie przejęłam się tym. Biegłam wszędzie, gdzie tylko poniosły mnie nogi. Nie mogłam skupić myśli abym mogła zachować trzeźwą świadomość, to wszystko było zbyt... Krwawe.

Wszędzie leżały ciała, krew rozlewała się i te okropne krzyki, jakby obdzierano kogoś ze skóry, ale skąd mogę wiedzieć, że właśnie tak nie było? To wszystko wydawało się mało śmiesznym snem, koszmarem na jawie, który nie chciał się skończyć.

Dotarłam w końcu do skrzydła, gdzie mieszali ekskluzywni, to właśnie tam było najciszej, nie podobało mi się to, jeśli w całym budynku aż huczało, a podłogi trzęsły się to powinno tak być wszędzie. Tutaj panował spokój, jednak metaliczny zapach unosił się w powietrzy jak trujący gaz. Nie słyszałam nawet strzałów. Bardzo możliwe, że to od tego miejsca zaczęli, nie dziwię się. Nikt na początku nie chciał zgodzić się na Aguniego w roli przywódcy, jednak po grożeniu musieli się zgodzić.

Powoli i cicho szłam przez korytarz, moje dłonie drżały, czułam nawet jak po jednej z dłoni spływa kropla zimnego potu, tak zimnego jak u chorego lub umierającego. Dreszcz przebiegł po moim kręgosłupie, gdy usłyszałam nagły ruch w jednym z pokoi. Ominęłam go i zaczęłam przeszukiwać inne pomieszczenia, szłam od tyłu by nie natknąć się na nikogo, choć z moim szczęściem i tutaj ktoś mógł mnie zastrzelić bez problemu.

W każdym z pokoi były plamy lub kałuże czerwonej cieczy, niektóre na lóżkach, niektóre na dywanach, a niektóre w łazienkach. Tylko kilka pokoi były czyste i jak nowe, idealnie przygotowane dla nowych ofiar tego burdelu. Najbardziej przeraziły mnie pokoje, w których zostały jakiekolwiek części ciała po ludziach. Zauważyłam w niektórych kawałki zębów, paznokcie czy nawet płaty skóry z mięsem. Tam chciało mi się wymiotować i właśnie z tych wychodziłam czym prędzej.

Weszłam do siódmego pokoju i właśnie tam zbiłam wazon, dźwięk tłuczonej porcelany rozbił się echem po korytarzach i innych pokojach, zacisnęłam oczy, ale niemal natychmiast zaczęłam rozglądać się za jakimikolwiek oznakami życia w tej części. Nic nie zauważyłam, do czasu.

Jeszcze chwilę przesiedziałam w pokoju patrząc na telefon, ile czasu zostało, a on upływał szybciej i szybciej, gdy chciałam wyjść z pokoju coś mi przeszkodziło.

Klamka była już naciśnięta, a drzwi powoli otwierały się, tak jakby ktoś już je pchał po drugiej stronie. Zatrzymałam się w miejscu i spojrzałam przez szparę otwieranych drzwi. Stał za nią jakiś mężczyzna, wysoki, dobrze zbudowany, jego wzrok świdrował po mnie, wyglądał jak obłąkany. Jego usta powoli uformowały kształt uśmiechu, jednak on jedynie pogarszał jego całą twarz. Gdy jego dłoń sięgnęła za plecy niemal od razu zatrzasnęłam drzwi przy okazji przytrzaskując jego palce. Wystraszona wzięłam pistolet i sprawdziłam naboje. Był tam tylko jeden.

Myślałam, czy skorzystać z niego, czy może zrezygnować i spróbować bronić się strzałami, jednak patrząc na jego wzrost i wagę nie dałabym rady z tak bliska.

Moje ręce zaczęły pocić się jeszcze mocniej, gdy przycisnęłam plecy do drzwi i usłyszałam głośne walenie ciałem o drewnianą powierzchnię. Nie mogłam się zakluczyć, a oknem nie dałabym rady wyjść, byłam tutaj zamknięta, dopóki nie zabiję go lub on sam zrezygnuje. Jednak wcale nie wydawał się skory do rozmowy czy rezygnacji z rozszarpania mojego ciała.

Łzy napłynęły mi do oczu, zaczęłam panikować i nie potrafiłam się opanować, zegar ścienny tykał głośno, jakby mówił mi, że za niedługo taki mogę usłyszeć na własnym pogrzebie.

Starałam wziąć się w garść, ale cała ta sytuacja, ta gra, ta osoba wywierała na mnie presję, a napływające bez ustanku łzy tylko przeszkadzały.

Wzięłam głęboki wdech i drżącymi rękami przeładowałam pistolet, gdy usłyszałam uderzenie w drzwi odsunęłam się po dźwięku. Wyprostowałam ręce w łokciach i czekałam na kolejny trzask, nastąpił kilka sekund później, a poirytowany mężczyzna dostał się do środka bez większego problemu. Jego oczy pokierowały się na moją zapłakaną, czerwoną twarz, nic nie zmyło tego uśmiechu z jego twarzy, nawet do tej pory. Ten szybko podniósł się, a ja wymierzyłam słabymi dłońmi w jego głowę.

Spróbowałam nacisnąć spust, jednak nie potrafiłam, był jakby zablokowany, chociaż byłam pewna, że odblokowałam go. Pot i łzy mieszały się na mojej twarzy, gdy mężczyzna zaczął śmiać się.

W dwóch krokach pokonał dzielący nas dystans. Jednym ciosem wyrzucił z mojej dłoni pistolet. Straciłam jakąkolwiek równowagę. Upadłam ciałem na materac łóżka. Mężczyzna złapał mnie za nadgarstek i brutalnie zacisnął na nim palce. Pisnęłam z bólu i zaskoczenia jaką posiadał siłę. Kopnęłam go w twarz, puścił mnie, a ja przeczołgałam się na koniec łóżka, poczułam jakieś pociągnięcie, jednak szybko ustało, upadłam za łóżko. Spróbowałam złapać za łuk lub strzały, niczego nie dotknęłam. Nic nie było za mną oprócz zimna ściana. Mężczyzna trzymał moje strzały jak i broń. Odrzucił je za siebie i znowu zmniejszył nasz dystans.

Tym razem nie bawił się. Od razu złapał za moje gardło i ściskając za nie podniósł mnie. Cały dech ulotnił się w jednej chwili, gdy spróbowałam krzyczeć. Wydałam jeden żałosny pisk, gdy zaczęłam dusić się. Próbowałam złapać oddech lub bronić się, zaatakować, jednak moje ciało było słabe bez tlenu, a wizja rozmazana przez płacz.

Wbiłam paznokcie w dłonie mężczyzny, wizja zaczęła tracić jakikolwiek kształt, czułam tylko pieczenie płuc.

- Dobranoc. – Wychrypiał mocniej ściskając moją szyję.

Wtedy usłyszałam zagłuszony śmiech, strzał i poczułam jak moje prawie bezwładne ciało spada na ziemię. Ostatnie co poczułam to ciepłą ciecz na mojej dłoni i głośne kroki.

- Yuna?!

____________

Hej, cześć i halo! Z tej strony Kizziee, a to rozdział z przeprosinami za nieobecność przez długi czas.
Dla ciekawskich, byłam w szpitalu i nie miałam czasu pisać rozdziałów, ale teraz już wracam.

No i ogłoszenie, bo uwielbiam was załamywać
Zostały 3 rozdziały do końca!!!
Możliwe, że wstawię drugi rozdział dziś, lub może dwa jutro, zależy od mojego tempa pisania.

Także chciałabym ogłosić drugą rzecz, ponieważ mogę, następną książka będzie najprawdopodobniej short story ale już nie z kdramy/jdramy a kpopu, tak, Kizziee przeszła na "złą" stronę mocy
(bez urazy, nie myślę tak...)

Podczas czytania tego rozdziału ciągnął on mi się, więc przepraszam za to!

Miłego dnia/nocy!! Pozdrawia was Kizziee_Chan!

Słów: 915

𝙾𝚗𝚕𝚢 𝚈𝚘𝚞 | 𝚂𝚞𝚐𝚞𝚛𝚞 𝙽𝚒𝚛𝚊𝚐𝚒Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz