Rozdział 8: Coś się szykuje...

418 19 16
                                    

- Zmiana planów. - Powiedziała Anna podczas śniadania.


Młodzież czuła się już dobrze i mieli właśnie zmienić nauczycieli.


- Velkan, Gabriela przejmie cię dopiero po mnie. Mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza?


- Nie, skąd.


Chłopak popatrzył na kobietę o czarnych włosach. Ta jednak była niezwykle zainteresowana własnym talerzem.


- Dziwne... Dziwnie się ostatnio zachowuje.* - Zastanawiał się przez chwilę, ale zaraz zaczął zajęcia, więc zapomniał o tej sprawie.


Pięć miesięcy z Anną minęło niestety bardzo szybko. Lewitacja, która zajęła im miesiąc polegała, cóż za niespodzianka, na lewitacji.* Czyli swobodnym unoszeniu się w powietrzu, a konkretnie na opieraniu się grawitacji. Bardzo przydatna była umiejętność chodzenia po ścianach czy wiszenia pod sufitem. Najtrudniejsze okazało się kierowanie własnym ciałem przy pomocy umysłu, a że woleli ćwiczyć to w wieży, bo w Necronomiconie wciąż panowała zima i na dodatek bardzo mroźna, więc na początku Velkan obijał się o ściany, ale w końcu i to opanował. Teleportacja i teleportacja wampirza, czyli bezszelestne pojawianie się i znikanie, zajęły im tylko dwa miesiące, więc ostatnie trzy spędzili na nauce walki wręcz. Babka Velkana była w tym świetna i najczęściej rozkładała wnuka na łopatki, ale pod koniec nauki poziomy zaczęły się wyrównywać.


We wrześniu trzeciego roku nauki Velkan został sam, ponieważ jego przyjaciele zaczęli przemiany. Z lekkim smutkiem rozstał się z babką i przeszedł pod skrzydła Gabrieli. Znakomicie się z nią dogadywał. Choć ta miała dwadzieścia siedem lat, to wciąż wyglądała jak osiemnastolatka. Jej czarne włosy i jasna cera tworzyły z niej naprawdę piękną kobietę. Velkan kilka razy złapał się na tym, że zamiast ćwiczyć zaklęcia, wpatruje się w nią z zachwytem. Karcił się za to w duchu, nie dopuszczając do siebie tych myśli. W końcu ona była dużo starsza i jego nauczycielką. Nie zauważył jednak, że ona również zerka na niego ukradkiem.


Naukę zaczęli od magii bezróżdżkowej i niewerbalnej. Pierwsza z nich opierała się na silnej woli i umiejętności skupienia własnej mocy. Była trudna, więc nad nią spędzili całe dwa miesiące. Później zaczęli przerabiać magię niewerbalną, czyli zaklęcia bez wypowiadania na głos inkantacji. Takie zaklęcia wymagały wprawy i zużywały więcej energii czarodzieja. Nie były jednak tak trudne jak magia bezróżdżkowa.


Później przeszli do animagii. I tu się zaczęły schody. Chłopak za nic nie mógł się przemienić. Teorię znał świetnie, ale z praktyką było gorzej. Nikłe postępy pojawiły się dopiero po tygodniu. Pierwsze zaczęły przemieniać się uszy i włosy. Już wtedy zorientowali się, że jego formą będzie najprawdopodobniej koń. Na początku trzeciego tygodnia Velkan po częściowej przemianie wyglądał jak centaur.


- Nigdy się tego nie nauczę! - Mruknął.


Zrezygnowany powrócił do całkowicie ludzkiej postaci. Usiadł pod ścianą i ze zmęczenia przetarł oczy rękami.


- Nie przesadzaj. - Powiedziała Gabriela kucając obok niego. - Weź pod uwagę to, że zwykli czarodzieje uczą się tego latami.


Harry Potter i Necronomicon by EnigmaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz