Cześć nazywam się Lily Smith i mam 2 rodzeństwa oraz wspierających rodziców.
2 lata temu przeprowadziliśmy się z Miami do Nowego Jorku.Przyczyną wyprowadzki był awans mojego ojca. Był pracoholikiem przez co nie spędzaliśmy razem dużo czasu, lecz nie mam mu tego za złe, bo gdyby nie on nie mielibyśmy tego co mamy teraz.
Byłam na spacerze z moim psem Miss gdy zadzwonił do mnie telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i zauważyłam numer mamy szybko odebrałam i zaczęłam rozmowę.
-Halo? Mamo coś się stało?- zapytałam od razu gdy odebrałam
-Lily musisz szybko przyjść do domu musimy ci coś powiedzieć- zszokowana na odpowiedź matki. Rzuciłam szybkie zaraz będę, rozłączyłam się i ruszyłam w kierunku domu.
Po okolu 7 minutach stałam w salonie i czekałam na blondynkę. Była ubrana w czarną bluzę i tego samego koloru spodnie dresowe. Zdziwiłam się, ponieważ praktycznie codziennie wychodziła do pracy o godzinie 9 a wracała o 18. Zawsze włosy miała spięte w ciasną kitkę i ubierała się elegancko czyli zazwyczaj różne sukienki i spódnice.
Chodzenie w sukienkach nie było dla mnie. Zawsze mnie to drażniło jedynie na jakie okazję ubierałam sukienki to były różne imprezy,urodziny przyjaciół czy różne bale z pracy rodziców.
-Lily wracamy do domu- odpowiedziała gdy znalazła się na przeciwko mnie
-Co!? Ale jak to!? Dlaczego!?
-Tata awansował tam na prezesa firmy. A ta firma znajduje się nie daleko naszego domu.
-Ja zostaje. Ja tam nie wracam. Mamo wiesz jak tam było, jak przez Leona cierpiałam.
Tu jest mój dom. Tu mam przyjaciół. Nie chcę wracać do tamtego miejsca.-Lily ja cię rozumiem, ale w życiu trzeba zakończyć pewien rozdział i zacząć nowy.
-Mamo tu zaczęłam ten rozdział i jak narazie nie chce go kończyć.
-Skarbie...Musisz z nami jechać. Wszyscy jedziemy. Ja,tata,Martina,William i Lisa. Jeśli coś się będzie dziać pamiętaj żeby mnie o tym poinformować rozwiążemy to i będzie dobrze.- po tych słowach skierowała się w kierunku schodów
-Kiedy i o której wyjazd!?- krzyknęłam zanim zniknęła w zakręcie
-Jutro o 4:00 wyjeżdżamy- odkrzyknęła i zniknęła w zakręcie.
Jutro o 4:00!? Przecież ja się nie wyrobie jest 19:47 a muszę jeszcze spakować walizki z którymi zawsze ciężko mi idzie.
Weszłam do pokoju i od razu zabrałam się za pakowanie walizek. Zabrałam 4 walizki i spakowałam do nich ubrania. Później zabrałam się za kosmetyki i różne przedmioty do pielęgnacji twarzy oraz włosów. Wszytko zajęło mi około 5h.
Gdy wyszłam z łazienki było kilka minut po drugiej. Więc pomyślałam, że nie pójdę spać bo przecież i tak za godzinę znów będzie się musiała obudzić a wtedy już nie będzie mi się chciało nic. Poszłam na dół zrobić sobie herbatę. Zdziwieniem dla mnie było gdy usłyszałam z kuchni odgłosy mojego rodzeństwa.
-Will, ale musimy jej o tym powiedzieć! Co jeśli się dowie i nie będzie się do nas odzywać?
-Ciszej. Postaram się żeby się do niej nie zbliżał. Ona na to nie zasługuje, nie zasługuje na tego chłopaka. On jej zniszczył życie a teraz chce zrujnować go jej ponownie.
W tym momencie weszłam do kuchni spoglądając na dwójkę mojego rodzeństwa.
-H-hej Lily co tam? Skończyłaś się pakować? Nie idziesz spać?- zapytała zdenerwowana Martina
-Nie jest źle, tak skończyłam już jakaś godzinę temu i nie nie idę spać, ponieważ już jest...- spojrzałam na wyświetlacz telefonu- już jest 2:37 i pewnie za chwilę rodzice się obudzą i będą pakować walizki. A wy dlaczego nie śpicie?- zapytałam podejrzliwie
-Ja nie mogłem usnąć i gdy schodziłem zauważyłem, Martina też nie śpi więc przyszliśmy tutaj. Idziemy cos porobić?- zapytał wyluzowany Will
-T-to dobry pomysł Will chodź Lily- powiedziała Martina i chwyciła mnie za rękę i zaprowadziła do salonu. Usiadłam na fotelu na przeciwko tej dwójki i zapytałam wprost
-Słyszałam jak rozmawialiście o mnie. Kto ma się do mnie nie zbliżać i kto mi zrujnował życie? Chodzi wam o Leona? Leon to rozdział zamknięty nie musicie się o mnie martwić a tym bardziej o niego. Jeśli będzie chciał mi coś zrobić to sama sobie dam radę zapomnieliście o tym że przez praktycznie całe moje życie chodziłam na boks?
-Nie nie zapomnieliśmy ale nie chcemy żeby ci się coś stało lub tym bardziej żeby on ci coś zrobił. Jakby coś było nie tak pamiętaj, że możesz na mnie liczyć i zawsze ci pomogę bo od tego jest rodzeństwo. A ja nie mógłbym zostawić tak ciebie mojej malutkiej siostry- gdy to powiedział nie kontrolowanie unikałam kącik ust
-Wiem i będę pamiętać- przy tych słowach wstałam i na koniec rzuciłam- Pójdę sprawdzić czy wszystko spakowałam żeby w drodze nie okazało się, że czegoś zapomniałam co jest dla mnie ważne-przy tych słowach szybko rzuciłam się na schody i zamknęłam się w swoim pokoju.
A było tak dobrze. Zapomniałam o nim i o tym co mi robił każdego dnia. A teraz? A teraz tak poprostu wracam na stare śmieci.
Spotkam się z moimi starymi przyjaciółmi. Ciekawe czy będą chcieli ze mną rozmawiać po tym jak urwałam kontakt. Ale nie miałam wyboru gdybym go nie urwała cały czas myślami byłabym w Miami i o tym, że to ja ich zostawiłam. Ale jutro się wszystkiego przekonam. Jest listopad a ja w połowie semestru dołączę do mojej nowej szkoły.Mam skrytą nadzieję, że będzie tam ktoś kto mnie pamięta. Nie mogę ukryć tego, że przed wyjazdem cała szkoła huczała o tym co zrobiłam nauczycielce matematyki.
Tydzień przed przeprowadzka stwierdziłam, że przecież i tak tu nie wrócę ale muszę zostać jakoś zapamiętana. Więc gdy dostałam jedynkę zaczęłam dyskutować z panią dlaczego ona się na mnie uwzięła i daje jedynki tylko tym którzy nie przypadli jej do gustu. Zaczęła na mnie wrzeszczeć, że jak ja tak mogę mówić, że nie mam prawa ale taka prawda miała sowich pupilków którym wstawiała szóstki za nic.
I kiedy tak na mnie wrzeszczała zabrałam wodę odkręciłam ją i cała zawartość wylałam na nauczycielkę. Miałam przez to problemy i chcieli mi nawet postawić naganę ale moi rodzice wszytko ogarnęli.
A teraz powracam silniejsza. Teraz bardziej potrafię się komuś postawić niż 2 lata temu. Wtedy jeszcze siedziałabym cicho, ponieważ nie chciałabym mieć żadnych problemów. A teraz? Teraz mam w to wywalone i trzymam się swojego zdania.
Jutro ten dzień w którym będę musiała przeciwstawić się jemu. Temu jebanemu chłopakowi który zniszczył mi życie. Teraz tak się nie dam i będę walczyć o swoje.
*******
Hejka. 1 rozdział wleciał i mam nadzieję że nie jest jakiś kiepski w weekend może wpadnie 2 rozdział. Lisa to jest ich piesek rasy york :)Trzymajcie się, do następnego<3
Martini<3
CZYTASZ
We Met By Chance [W Trakcie Pisania]
Random~poznaliśmy się przypadkiem, ale ten przypadek był najlepszy w moim życiu~