Dojechaliśmy na parking szkolny. Szybko wbiegłam do szkoły, ponieważ na zewnątrz było bardzo zimno.
Szłam w kierunku szafek został mi ostatni korytarz na którego końcu był zakręt. Biegłam w jego kierunku gdy skręcałam uderzyłam głową w czyiś tors.
Myślałam, że upadnie i odruchowo przymknęłam powieki, lecz nic takiego się nie stało. Poczułam czyjeś dłonie na swojej tali i biodrze i oddech na twarzy.
Do mojego nosa dotarł zapach dymu papierosowego, gum miętowych oraz wody kolońskiej, która nie drażniła moich nozdrzy.
Otworzyłam oczy. Przed moją twarzą bardzo blisko była twarz nieznajomego chłopaka. Skanowałam jego twarz, a moje oczy zatrzymały sie na jego tęczówkach. Ich kolor był taki...niesamowity. Ich niebieski kolor przypominał błękit jakiego jeszcze nigdy nie widziałam. Jego oczy były takie...puste? Bez emocji? Nie wyrażały praktycznie niczego prócz lekkiego rozbawienia? Chłopak trzymał swoje dłonie na moim ciele. Zazwyczaj bym się speszyła i uciekła, ale w nim było coś niesamowitego i jego dotyk mi nie przeszkadzał.
Wtedy nie wiedziałam, że będę musiała dokonać wyboru między nieznajomym a ważna dla mnie osoba.
-Następnym razem kiedy będziesz chciała na mnie wpaść to mnie uprzedź.- usniósł kpiąco kącik ust.
-A będzie następny raz? Jeśli tak to będę bardziej czujna żeby się nie powtórzył.-, mrugnełam do niego na co prychnął pod nosem. Gdy wyprostowałam się chłopak nie zbadał swoich rąk. Chwyciłam jego dłonie próbując je ściągnąć z moich bioder i tali. Ale nadzieja bywa czasami złudna. Nieznajomy zwiększył nacisk, lecz wogule nie poczułam żeby coś mnie zabolało.
-Mógłbyś łaskawie zabrać swoje ręce z mojego ciała? Nie mam za dużo czasu na jakieś gierki czy jakieś inne bzdury. -bruknęłam dalej siłując się z jego dłońmi.
-Wiesz...nic w życiu nie jest za darmo.
-Słuchaj. Jak już wcześniej mówiłam nie mam za dużo czasu więc mnie puść albo powiedz co mam zrobić byle szybko.- chłopak zetknął na mnie z podziwem i zaczął myśleć.
-Dobra puszczę cię, ale będziesz wisieć mi przysługę na przyszłość.
-Okej. To chociaż powiedz mi twoje imię żeby wiedziała jak się do ciebie zwracać.
-Xavier- przerwał na chwilę i przyciągnął mnie bliżej do siebie- Xavier Sparrow. Teraz twoja kolej.
-Lily. Lily Evans.-odpowiedziałam- a teraz jeśli mógłbyś mnie puścić do szafki. Śpieszy mi się trochę a nie chce aby ta jędza z matematyki kazała mi zostać po lekcjach.- powiedziałam po czym chłopak prychnął pod nosem i schował swoje ręce do kieszeni spodni.
Zaczął iść w kierunku sali gimnastycznej, po czym na odchodne dodał.
-Do zobaczenia Evans.
-Do zobaczenia Sparrow.- powiedziałam po czym ruszył do swojego punktu docelowego.
***
Minęły dopiero 2 lekcje a ja już nie wytrzymywałam. Wszyscy cały czas plotkowali na temat mojego "występu" w poniedziałek.
Miałam to wszytko gdzieś, jeśli ludzie nie wytykali mnie palcami ani nie podeszli do mnie ani razu to nie miałam z tym problemu.
Lecz wszytko co piękne kiedyś się kończy
Szłam pod klasę chemiczną. Po drodze zauważyłam Mię z którą miałam chemię i poszłyśmy pod klasę.
-Poczekaj tu pójdę tylko odłożyć torbę i pójdziemy do automatu.-powiedziałam na co dziewczyna pokiwała głową. Otworzyłam drzwi i gdy przekroczyłam ich próg zostałam oblada lodowatą wodą.
CZYTASZ
We Met By Chance [W Trakcie Pisania]
Random~poznaliśmy się przypadkiem, ale ten przypadek był najlepszy w moim życiu~