••Prolog••

537 23 12
                                    

•Aether•

   Obudziłem się będąc bardziej zmęczonym niż wczoraj. Jeżeli to jest możliwe. Wczoraj mianowicie był ostatni dzień wakacji. Czyli szkoła się zaczyna.

-- O jasny... -- Wstałem, choć lepiej to ująć wyskoczyłem z łóżka stękając, że wczoraj nie uważałem. Z grupką znajomych byłem nad jeziorem. Była niezła impreza, ale za to cierpię dziś. Bolą mnie głównie plecy i głowa. Może dlatego, że byłem konkretnie nawalony i ponoć się  "wywaliłem na kamień". Nie wiem w co wierzyć, ale jedno wiem. Boli jak jeden skurwysyn.

   Doczołgałem się do łazienki jedyne po to, aby wystraszyć się własnego odbicia. Włosy były rozpuszczone przez co sterczały i były mega pokołtunione. Okazało się, że na plecach jednak mam mega siniaka. Czyli to co mówił rudy okazało się prawdą.

Umyłem zęby i zacząłem się ubierać. Na pierwszy dzień szkoły jeszcze jest luźno więc można się ubrać jak się żywnie podoba. Ja postawiłem na lekką koszule z kwiatami na plecach i lekkie, luźnie spodnie jeansowe z kilkoma dziurami na kolanach.

-- Część! -- Lumine od razu przywitała mnie robiąc nam śniadanie.

-- Hej, widzę, że jednak nic tym razem nie spaliłaś. -- Poszedłem do siostry, aby popatrzeć co kuchci. Były to gofry z bitą śmietaną. Kocham.

-- Ta. -- W odpowiedzi dostałem z łokcia w żołądek. Zgiąłem się w pół dzięki czemu mogłem wbić palca po między żebra dziewczyny, na co on pisnęła. Gdy odwróciła się, a ja ledwo uniknąłem uderzenia paletką, którą zdejmowała śniadanie z gofrownicy.

   Po zjedzeniu jednak przypalonego śniadania wyszliśmy do szkoły. Udało się wyjść dość wcześnie, a jako, że musimy dojeżdżać, trzeba iść na metro. Zeskanowaliśmy swoje karty i tym razem udało się wejść w miarę szybko.

Była masa ludzi. Pewnie dlatego, że dziś pierwszy dzień po wakacjach i ludzie się spieszą do szkół i prac. Poszczęściło nam się, choć tak naprawdę poszczęściło się Lumine bo jej udało się usiąść. Ja musiałem stać przy niej. Z nudów i strachu przed zgubieniem telefonu, rozglądałem się po pociągu. Zobaczyłem dziewczynę w maseczce z zielonymi włosami w wysokim kucyku. Nie kojarzyłem jej, ale wyglądała na chyba trochę starszą niż ja. Ciężko stwierdzić bo maska zasłania dość dużą część twarzy.
Trochę dalej stała różowowłosa, wysoka kobieta. Włosy miała związane na samym końcu gdzie się kończyły, a były długie bo sięgały do pasa. Rozmawiała z kimś przez telefon.
Odwróciłem się w drugą stronę i dalej rozglądałem. Znalazłem niewysokiego chłopaka o ciemno-turkusowych włosach z jaśniejszymi końcówkami. Bliżej twarzy chłopak miał dłuższe kosmyki, a z tyłu krótkie. Chyba się zamyślił bo wciąż patrzył przed siebie. Mógł być może w moim wieku.

Najwyraźniej ja także się zamyśliłem, gdyż nie zauważyłem jak pociąg zahamował, a ja prawię się wywaliłem. A moja kochająca siostrzyczka jedynie się śmiała, gdy ja walczyłem o życie próbując nie stracić równowagi.

  Kiedy wyszliśmy z metra od razu udaliśmy się do szkoły. Jednak byliśmy w różnych klasach, gdyż moja była już pełna. Jeszcze raz się obejrzałem za tamtym chłopakiem i podbiegłem do siostry, która z obawą przed spóźnieniem zaczęła biec.

   Weszliśmy do budynku i rozdzieliliśmy się idąc do różnych klas. Po drodze znalazłem znajomych. Albedo i Bennetta. Przeszliśmy się do pokoju, w którym mieliśmy mieć lekcję. Jednak zgubiliśmy się raz, ale w końcu dotarliśmy.

••••••••••••••••••••••••
A więc tak.

WITAM

Dobra wiem, że to jest krótkie i wgl, ale to prolog itd itd. Nie nastawiam się na to, że ktoś to przeczyta. Wiecznym pesymizm się dobija. Jeżeli ktoś to przeczyta to od razu mówię, że nie wiem czy to będę kontynuować bo nie będę umiała nic wymyśleć lub poprostu to usunę.

Jakby co to następne rozdziały będą ciekawsze ( jeżeli będą ) i dłuższe, ale jak na początek to te 530 słów to jednak dość dobrze. Chyba

Żegnam i pozdrawiam ❤️

•••••
 

Flet - Xiao x AetherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz