•• IV - Nieprzewidziana wyprawa ••

240 12 3
                                    


••Xiao••

Lekcję minęły dziś dosyć szybko. Bez niezapowiedzianych pytań lub innych. Najlepiej aby było tak zawszę. Wszystkiego w życiu się mieć nie da.

Wychodziłem właśnie z terenu szkoły, gdy coś lub bardziej ktoś we mnie wbiegł. Spodziewałem się każdego innego niż tego blondyna z ADHD.

-- Aether? -- Spojrzałem na chłopaka ze zdziwieniem w oczach. On się na mnie jedynie spojrzał i uśmiechnął serdecznie. Nie mogę zaprzeczyć, że uśmiechał się cudnie. Zarażał dobrym humorem jak podczas szczytowego momentu pandemii.

Stał uśmiechnięty i zapatrzony we mnie, póki nie zobaczył chłopaka w związanych z tyłu włosach. Te dolne lekko opadały na kark. Biegł za Aether'em gdyż on schował się za mną. Użył mnie jako żywej tarczy chroniącej go od gniewu przyjaciela.

-- Jak mogłeś jej powiedzieć!? -- Podszedł do Aether'a, który dalej obracał mną w stronę wściekłego chłopaka.

-- Przecież nic nie powiedziała! -- Nie rozumiałem co się dzieje i czemu Aether się za mną wciąż chowa. -- Co z tego, że jej cokolwiek powiedziałem? -- Wychylił trochę głowę znad mego ramienia, a ja poczułem jego ciepły oddech na karku, który przyprawił mnie o dreszcze.

-- ALE POWIEDZIAŁEŚ! -- Znajomy tego co się chował za mną zaczął na niego szarżować. Ja byłem pierwszy, a jako, że Aether nie miał zamiaru mnie puścić, oboje upadliśmy na bruk. Nawet teraz, gdy podniosłem się do siadu, on dalej był do mnie przyczepiony jak rzep do psiego ogona.

-- Dobra spokojnie. -- Powiedziałem z niezwykłym spokojem jak na taki moment. -- Sami to rozwiążcie. Mnie w to nie wciągać. -- Podniosłem ręce w geście pokoju i wstałem.

Za sobą zostawiłem dwóch przyjaciół, którzy od razu skoczyli sobie do gardeł, a ja spokojnie szedłem do domu.

••Aether••

-- DOBRA! -- Krzyknąłem kiedy Albedo miał zamiar mnie udusić. -- Koniec... Przepraszam -- Ta. Teraz zauważyłem, że mogłem nic nie mówić Sucrose.

-- Jak tylko będę mógł to ci to wspomnę. -- Podał mi rękę abym mógł wstać z zimnej ziemi. -- A najwyżej ci wpierdole. -- Powiedział z uśmiechem psychopaty, na co ja się wystraszyłem i odszedłem kilka kroków od przyjaciela.

Szybko się pożegnałem i pognałem za Xiao. Chciałem go przeprosić za to nieporozumienie. W końcu on nie jest w temacie naszych kłótni. W ogóle nawet nie jest w naszej klasie.

Po kilku minutach biegu dogoniłem ciemnowłosego.

-- Przepraszam za to... -- Wydusiłem z siebie zdyszany. Moja kondycja leży.
-- Nie powinienem cię nijak w to wciągać. Jeszcze raz przepraszam... -- Spuściłem głowę.

-- Nic się nie stało. -- Spojrzał na mnie swoim typowym, obojętnym wzrokiem. Oczy miał lekko przymknięte. Delikatne worki pod oczami odznaczały się na pergaminowej skórze.

Kiedy już udało mi się złapać oddech, wolnym krokiem poszliśmy w stronę metra. Nie wiem gdzie mieszka Xiao, ale przynajmniej możemy pojechać razem. Szliśmy beztrosko napawając się jeszcze letnim słońcem. Przechodziliśmy właśnie obok muzeum. Niebieskowłosa kobieta, którą było widać przez przeszkoloną ścianę budynku, w tym momencie opowiadała coś grupie. Ludzie patrzyli się w różne strony, ale większość skupiała się na dziewczynie. Mówiła coś fascynującego, gdyż niektórzy zaparli dech w piersiach, a ona machała rękami dodając zdaniom emocji.

-- A może wejdziemy. Chyba uda nam się wbić do grupy? -- Raczej nie pytałem tylko od razu pociągnąłem zdezorientowanego chłopaka za nadgarstek, który drgnął.

Udało mam się dostać do grupy zwiedzających. Młoda kobieta właśnie mówiła o historii Liyue. -- Niegdyś, na całym świecie, byli ludzie wybrani przez bogów. Było ich mało, ale byli bardzo potężni. Bogowie dawali im moc, która zamknięta była w "Wizji". Było siedem elementów, którymi władali wybrańcy: Anemo, Pyro, Electro, Cryo, Dendro, Hydro i Geo. Nikt nie wie co stało się z tymi ludźmi. Może nie żyją. Może dalej są wśród nas. A może są gdzieś tu, ale o tym nie wiedzą. -- Niebieskowłosa uśmiechnęła się spoglądając na twarze ludzi. Wszyscy byli zainteresowani jak nie zaintrygowani wywodem przewodniczki. -- Z naszych źródeł wiemy, że ludzie z "wizją" mogli żyć nawet setki i tysiące lat. A bogowie żyli pośród nich. Walcząc, pomagając lub poprostu żyjąc i ciesząc się tym co dał im los. -- Dziewczyna zakończyła wypowiedź gestem ręki zapraszając grupę do następnej sali. Teraz opowiadała o dwójce podróżników, którzy ponoć przemierzali różne światy, aż ich jakiś Bóg rozdzielił i szukali się.

•••••••••••••

Bardzo przepraszam za nieaktywność, ale nie miałam siły aby cokolwiek tu zrobić. Postaram się tworzyć dłuższe rozdziały. I ciekawsze.

Jeżeli są jakieś błędy to piszcie. W końcu szkolny zmysł przewiduje zagrożenie z polaka 😍

Dziękuję, że ktoś to czyta ❤️

Flet - Xiao x AetherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz