•• II - Płacząca wierzba ••

281 16 7
                                    


••Aether••

 
   Nie chciałem jeszcze wracać do mieszkania. Lumine jeszcze zapewne nie ma, a rodzice pracują do późna jak zawsze. Choć rzadko bywają w domu mamy dobry kontakt. Jesteśmy zżytą rodziną.

Szedłem przez park. Było bardzo ciepło. Chciałem iść na drugą stronę lasku, ale zobaczyłem choć trochę znaną mi osobę.

-- Część! To ty grałeś na flecie w szkole, tak? -- Podszedłem do chłopaka o ciemno-turkusowych włosach. Ten spojrzał na mnie z zdziwieniem, które przemieniło się w zakłopotanie.

-- ... Tak... -- Odpowiedział cicho uciskając wzrokiem na pobliski krzak.

-- Jestem Aether! -- Chciałem przełamać lody, bo widziałem jak zestresowany jest. -- A ty? -- Dodałem z jeszcze szerszym uśmiechem, kiedy nie usłyszałem odpowiedzi.

-- Xiao. -- Powiedział dalej nie patrząc na mnie.

-- Wiesz, że grasz przepięknie? -- Usiadłem na ławce obok chłopaka, a ten zainteresowany odwrócił głowę i wreszcie mogłem spokojnie mu się przyjrzeć. Miał jasną, wręcz porcelanową cere. Duże oczy z lekko pomalowanymi czerwonymi kreskami w kącikach oczu. Oczy niczym płynne złoto, w które mógłbym się wpatrywać jak złodziej, który chcę ukraść drogocenny kruszec. Ciemne włosy z turkusowymi pasemkami na końcach. Tak jak zauważyłem w metrze ma przy twarzy dłuższe kosmyki. Małe, czerwone usta, które idealnie odznaczają się na papierowej skórze. Zgrabny prosty nos. Czego chcieć więcej. Ładny jest. Znaczy, Aether chłopie o czym ty myślisz.

-- Dziękuję... -- Odrzekł zawstydzony. Miał delikatne rumieńce. Nie wiem czy od słońca, a może od otrzymanej pochwały.

   Siedzieliśmy pod drzewem, które okazało się " Płacząca wierzbą ". Rozmawialiśmy, choć to ja więcej mówiłem, a Xiao przytakiwał lub pytał krótko. Park był niesamowity. Szczególnie teraz, jak jeszcze jest lato. Pięknie pachniało różami, które rozkwitły niedaleko. Było cicho, a wiatr lekko szumiał, delikatnie muskając zielone liście. Na dodatek zapach żywicy, która musiała się wylać z kory drzewa. Krzaki, trawa, kwiaty i drzewa. Niesamowite połączenie. Siedzieliśmy w ten sposób dobre dziesięć minut wsłuchując się w odgłosy natury wokoło nas.

-- Ja... Muszę już iść. -- Chłopak szybko wstał, a ja za nim.

-- Jak musisz to musisz. Paa~! -- Pomachałem mu na dowidzenia, na co on delikatnie się uśmiechnął. Było to wręcz nie zauważalne, ale miłe.

Siadłem jeszcze na chwilę, aby napawać się naturą, po czym poszedłem do domu.

••Xiao••

   Szybko odszedłem od chłopaka. Chciałbym z nim spędzić więcej czasu, ale to niemożliwe. Niestety. Wygląda na miłego. Ma warkocz ze splecionych bląd włosów, który sięga do pasa. Delikatna cera, do której idealnie pasują duże, bursztynowe oczy. Mały i zgrabny nos i czerwone usta. Jest beztroski. Bynajmniej taki się wydaje, ale o nim tak naprawdę nic jeszcze nie wiem. Nie żeby mnie to interesowało, ale jednak.

   Wracałem do domu skrutami. Tak było o wiele szybciej. Niestety, aby szybko przyjść do domu musiałem przejść niedaleko cmentarza, na którym pochowano moją matkę.

Cisnące się do oczu słone łzy otarłem wierzchem dłoni. Nie mogę się rozkleić teraz. Wszędzie są ludzie. Co sobie pomyślą.

Wręcz przebiegłem obok miejsca pochówku wielu istnień, tylko po to, aby nie rozpłakać się. Dom już za chwilę. Dom już za chwilę. Dom ju... Nie mógł powstrzymać słonych jak kopalnia łez. Bezwładnie poleciały po bladym policzku. Dalej biegł przed siebie. Musiał być silny. Musiał wytrzymać. Kim bym był gdybym teraz ukazał swoje od jak dawna ukrywane emocję. Już nie byłby silny. Nie chciałem tego. I to bardzo.

   Po następnych pięciu minutach wbiegłem do małego domu. Ojca jak zawsze nie było. I to nawet lepiej. Spokój będzie.

Na blacie leżała karteczka.
" Wyjeżdżam służbowo. Nie będzie mnie około tygodnia. Zakupy są zrobione, ale jeżeli czegoś by brakowało wiesz gdzie iść.  Klucze do domu przełożyłem gdzie indziej. Są w szufladzie na końcu korytarza "

Zhongli

Jedynie prychnąłem. Po co przekładać klucz. Jedynie się zgubią. A co do wyjazdu. Ojciec ma dużą firmę, niby zarabia wystarczająca. Jemu pasuje. Mnie też. Nie jesteśmy jakimiś bogaczami. Obydwoje wolimy skromność w domu. Jeszcze specjalnie podkreślił miejsce, w którym znajdują się schowane klucze. Kartkę zabrałem, aby nie zapomnieć gdzie są.

•••••••••••••

Witam ponownie

Jest ciekawie bo wstawiłam dziś już drugi rozdział nie licząc prologa. Mam jakąś dziwną wenę, ale chyba to dobrze.

Jest 23:33 dokładnie, a ja dalej pisze i pisać będę. Jeżeli ktoś tu doczytał dziękuję, że nie uciekł*ś. Będzie lepiej obiecuję

Życzę miłej każdej pory dnia i nocy ❤️

Flet - Xiao x AetherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz