••Aether••Po nieprzewidzianej wycieczcę po muzeum, która muszę przyznać, a muzeów nie lubię, była bardzo ciekawa. Chciałbym się zagłębić w temat ludzi, którzy niegdyś dzierżyli "Wizję". Pewnie tego nie zrobię. Zapomnę lub nie będę miał czasu. Gdy razem z Xiao wyszliśmy z metra udałem się w stronę swojego domu. Niestety, ale mieszkamy po różnych stronach miasta. Niby nie daleko ani nic, ale jednak blisko także nie jest.
Kupiłem sobie pączka w pierwszym lepszym sklepie idąc w odpowiednią uliczkę. Miejsce, w którym mieszkałem było ciche i zalesione. Było dużo kwiatów i zieleni. Niedaleko był park. Najwięcej jest tam Płaczących Wierzb. Moje ulubione drzewa.
Bardzo blisko też jest śliczna łąka. Nie jest mała, ale do największych, które widziałem się nie zalicza. Jest piękna gdyż jest poprostu dzika. Mało osób wie o tym miejscu, jest dobrze schowane i aby do niego dojść trzeba przeskoczyć kilka rowów z pól innych ludzi. Kilka razy wpadłem do jednego. Wróciłem do domu cały w błocie, odprowadzany krytycznym wzrokiem sąsiadów i przechodniów. Na łące jest idealne miejsce do pikniku. Jest tam stary dąb, pod którym jest dużo miejsca i cienia. A na samo drzewo bardzo łatwo się wchodzi i siedzi. Jak wejdzie się odpowiednio wysoko, można widzieć panoramę miasta. Niedaleko od dębu płynie strumyk. Nie da się w nim kąpać niestety, ale ma klimat.
Od razu, gdy doszedłem do uliczki gdzie stał mój dom, udałem się w lasek, z którego najłatwiej jest dojść na łąkę. Machnąłem jeszcze zaprzyjaźnionemu sąsiadowi i wszedłem w krzaki.
Po kilku minutach wędrowania i skakania nad rowami, doszedłem do upragnionego celu. Położyłem plecak obok i usiadłem pod dębem. Był tam przyjemny cień. W taki gorąc jaki jest dziś muszę przyznać, że cień bardzo się przydaje. Po dziesięciu minutach wstałem znudzony i zacząłem wspinać się na drzewo. Za pierwszym razem omal nie spadłem, ale koniec końców udało się wejść na najlepsze miejsce.
Rozsiadłem się wygodnie na grubej gałęzi i zapatrzyłem się na panoramę metropolii. Miasto nie było duże. Dużą część zajmował port. Jak na Liyue Harbor przystało. Łąka była na lekkiej górce, więc mogłem dostrzec Inazumę. Nad jedną z wysp, jak zawsze strzelały pioruny, a nad drugą bez zmian czatowała fioletowo-różowa chmura. Inazuma City rozświetlały światła domów i lamp. Tam zaraz będzie zmierzchać. Choć to nie zbyt daleko, różnica czasu jest. Delikatna, ale jest. Chciałbym kiedyś popłynąć do tej majestatycznej nacji. Podobno jest tam las pełen świecących, niebieskich roślin. Musi to wyglądać wspaniale na tle drzew i strumyków. Raiden Shogun dalej rządzi bezlitośnie, ale jak słyszałem, nie jest tak źle. Grand Narukami Shrine ukazuję swą piękność. Tam właśnie mieści się prestiżowe wydawnictwo książek. A może nowel? Nie pamiętam. Jedyne co wiem, to, że tam szefem jest Yae Miko. Podobno jest właśnie w Liyue.
Po godzinie wróciłem do domu. Chciałem zostać jeszcze chwilę, ale Lumine napisała mi, że przyjechała babcia i, że mam wracać. Przynajmniej coś zjem, gdyż tym pączkiem się nie najadłem.
Gdy wróciłem w progu zastała mnie babcia.
-- Aether! Jak ja cię dawno nie widziałam! -- Kobieta podeszła i mnie przytuliła mocno. Choć nie byłem wysoki, to ona jest odemnie niższa. Gdy odwzajemniłem uścisk poczułem woń mocnych perfum, które babcia używała od kąd pamiętam. -- Myślałam, że obciąłeś tę kłaki... -- Wymownie spojrzała na moje włosy robiąc urażoną minę. Za każdym razem kiedy się widzimy, ona uprzykrza mi się w ten sposób. Jak byłem młodszy, babcia robiła mi z włosów różne dziwne fryzury. Kiedyś była fryzjerką.-- Chodźcie na obiad! -- Lumine krzyknęła z jadalnio-salonu.
Kiedy usiedliśmy wszyscy powiedzieli sobie "smacznego" i zaczęliśmy jeść troche przypalonego kurczaka z sałatką.
Jak wszyscy już skończyli, pojawił się dziadek. Został okrzyczany przez żonę za to, że jest niepunktualny, i że tak nie wypada. Siostra podała mu resztę posiłku i reszta czasu upłynęła na rozmowach i wspominaniu dzieciństwa. Naszego jak i dziadków.
••Xiao••
Wróciłem już sam do pustego domu. Nie za bardzo uśmiecha mi się siedzenie tu, ale nic innego do roboty nie mam.
Udałem się do kuchni po jakieś resztki. Znalazłem kawałek pizzy. Nie mam pojęcia z kiedy, ale była dobra. Jak nie ma pleśni to można zjeść. Wróciłem do pokoju aby się przebrać. Nie miałem nic do robienia, więc zająłem się sprzątaniem. Niby dom jest czysty, ale trochę bardziej go wysprzątać nie zaszkodzi. Nie lubię tych czynności, ale tylko w tedy, kiedy ktoś mi każe lub poprostu mi się nie chcę. Tak to sprzątanie mnie uspokaja.
•••••••••••••
Witam ludków
Postaram się robić dłuższe rozdziały i mam nadzieję, że będę mieć wenę na ciekawsze. Narazie "butelka" emocji musi się odnowić, więc ciężko mi się skupić na wymyślaniu czegokolwiek.
Jeżeli jakieś błędy to zmieniajcie się w moją nauczycielkę (lub nauczyciela) i mówić. Z chęcią bym ją wymieniła na kogokolwiek.
Dziękuję wam dziewczęta, chłopczęta i niebinarne stworki ❤️
Florek żegna ❤️
CZYTASZ
Flet - Xiao x Aether
FanfictionJak zawsze wakacje kończą się za szybko. Aether jak wszyscy nie chcę aby się kończyły. W metrze widzi nieznajomego chłopaka. Może jednak ten rok nie będzie aż tak zły? •••••••••• Początek - 13.03.2023 Koniec - 16.06.2023 •••••••••