Tres

796 21 3
                                    

Pedri's pov

Zbliżała się 16³⁰, więc zacząłem się przygotowywać. Ubrałem lniane spodenki i niebieską koszulę z krótkim rękawem. Mieliśmy spotkać się w restauracji, na plaży. Napisałem  Aprilii, że po nią pojadę.

Wychodząc z domu pomyślałem, że kupię jej białe róże, i jej ulubione, białe Kinder Bueno.

Pod domem, a właściwie kilka metrów od domu, czekałem chyba 10 minut, aż łaskawca wyjdzie na podwórko.

Wyglądała pięknie, miała białą, cienką sukienkę, czarne okulary, I czarne Conversy.

— Hej sorka, że musiałeś czekać, ale mama wcisneła mi jeszcze owsiankę. — powiedziała tym swoim cudownym głosem.

—Spoko. — odpowiedziałem trochę jak idiota.

— Mogę wiedzieć jaki jest powód spotkania? — kochałem ten jej leciutki głos...

Kiwnąłem w odpowiedzi przecząco, na co ona odwróciła wzrok, w stronę okna. Jechaliśmy w ciszy przez około 15 minut. Zatrzymałem się na parkingu, obok restauracji na plaży.

— Romantycznie, ale nie pozwalaj sobie na za dużo.

— Spokojnie, zluzuj się, to jest takie zadośćuczynienie, za wszystko. — wymyśliłem szybką wymówkę i wysiadłem z auta. Wyciągnąłem z bagażnika bukiet i słodycze. Od razu wręczyłem jej prezent.

— Jeśli mogę wiedzieć, z kąd wiedziałeś, że moje ulubione kwiaty to białe róże i ulubiony słodycz, to białe Kinder Bueno? — zapytała przyjmując kwiaty z pytającą miną.

— Mam swoje wtyki...

Aprilia's pov

Zdziwiłam się, gdy Pedro wręczył mi bukiet ulubionych kwiatów. Tak samo ze słodyczem. Z kąd on wie takie rzeczy o mnie? Nie wiem, ale zadałam ponownie pytanie, które zadałam mu w aucie.

— Dlaczego chciałeś się spotkać? —  miałam milion pytań do niego, a jedno przewijało mi się cały czas.
Dlaczego dedykował mi gola? Nie byłam dla niego aż taka ważna. Chyba.

— A bo tak. — powiedział z tym swoim uśmieszkiem na twarzy.

— Mam jeszcze jedno pytanie, ale musisz na nie odpowiedzieć. —  zagrałam ryzykownie, mówiąc to na głos.

— Jakie? — zapytał z zaciekawioną miną.

Raz się żyje. Jak to mówią.

— Dlaczego... — zaczęłam wymieniać na palcach — ...dedykowałeś mi gola i pokazałeś mi serce?

— Serio myślałaś, że to było do ciebie? — serce mi stanęło. Jak on mógł? Powiedział przecież moje imię.

— Ale powiedziałeś moje imię? — zapytałam niepokojąco.

— Nie? Powiedziałem Valerina? —  wiedział co powiedział, a ja gwałtownie wstałam, i zostawiłam kwiaty, zrzucając je na ziemię.

Ja naprawdę coś do niego poczułam. 

Ty idiotko.

Pedri's pov

Jezu Chryste! Jaki ze mnie idiota! - pomyślałem w myślach. Nie miałem odwagi, by się przyznać, że było to do niej. Do osoby na, której na prawdę mi zależało...

Pobiegłem za nią. Nie zdążyłem, bo wsiadła do pierwszej, lepszej taksówki, więc ja pobiegłem do swojego Mini Coopera, i pojechałem pod dom rodziny Hernández.

Byłem pierwszy pod jej domem, więc chwile poczekałem. Gdy przyjechała, od razu wyszedłem z auta.

—  Aprilia, poczekaj! Porozmawiajmy! —  wołałem za nią.

— O czym chcesz rozmawiać!? No powiedz, bo ja nie mam Ci nic do powiedzenia. A nie czekaj mam! Jesteś idiotą! Największym jakiego poznałam! Zależało mi na tobie, a ty to wszystko zjebałeś! — zatkało mnie, ale ona nie przestała mówić. — To z zewnątrz cię nie lubiłam, bo w środku... coś do ciebie czułam. Innego niż przyjacielskie relacje. Ale teraz, to ja już nawet nie wiem, czy czuje  wobec ciebie  jakieś inne uczucie, niż tylko nienawiść. — skończyła, i weszła do domu.

Więc się poddałem. Wróciłem do samochodu, i pojechałem do domu.

Czuła coś do mnie.

Cholera! Coś do mnie czuła, a ja to spieprzyłem. Miała rację, jestem idiotą.

Aprilia's pov

Wbiegłam do domu, zdjęłam buty i pobiegłam do swojego pokoju. Po drodze potknęłam się na schodach, ale na szczęście się nie przewróciłam.

Gdy weszłam do pokoju, od razu się rozpłakałam. Zrzuciłam z siebie, tylko okulary, które wylądowały na biurku.
Nie miałam ochoty z nikim rozmawiać.

Ja pierdziele! Powiedziałam mu, że go kochałam! Idiotka!- przeklinałam siebie w myślach, jeszcze bardziej się dobijając, gdy uświadomiłam sobie, jak ważną rzecz mu wyznałam.

Po godzinie, płakania, łkania i wszystkich innych rzeczy, wstałam i przebrałam się w piżamę. Była godzina 18¹⁴. Zeszłam jeszcze do kuchni, by zrobić sobie kolację.

Po zrobieniu posiłku, wróciłam do pokoju i tam go zjadłam. Nie miałam siły dłużej siedzieć, więc o godzinie 19, poszłam spać.

Następnego dnia, miałam milion wiadomości od Siry.

sircia❤️🤟✨️
Hej!

Co tam?

Valerie?

Pedri u nas był cały schlany, wiesz coś o tym?

Mówił, że to przez ciebie, ale nie wiem o co chodziło

Val? Wszystko okej?

Weź bo zaraz wyślę do ciebie Ferrana!

Valerie Hernández, czy mogłabyś odpisać?

Zaczynam się martwić

Weź No

Napisałam krótkie wyjaśnienie:

aprilcia❤️🤭💅🏻

Hej, sorka, że nie odpisałam wczoraj, ale zasnęłam od razu jak przyjechałam do domu. Wszystko okej, ale dzięki za troskę.

Nie miałam siły nawet wstać do toalety, ale jakoś musiałam sobie poradzić, więc mimo wszystko, wstałam i po załatwieniu potrzeb, wróciłam do łóżka. Boże jak dobrze, że są wakacje —  pomyślałam.

Poleżałam tak jeszcze z 30 minut i stwierdziłam, że trzeba wstać. Tak też zrobiłam. Wstałam, przygotowałam ubrania i poszłam się umyć. Po zrobieniu czynności, postanowiłam, że na odświeżenie pójdę pobiegać.

Wyszłam z domu z nadzieją, że nie spotkam żadnego szkodnika, który rozwali mój trening, jeśli można to tak nazwać.

Po 30 minutach zadzwonił Tata. Powiedział, że zabiera mnie gdzieś, I mam mu powiedzieć gdzie jestem, by po mnie przyjechał.

Chwilkę później zauważyłam już, szarego, czystego Mercedesa taty.

— Hej Api! — powiedział zza kierownicy.

— Hej, gdzie jedziemy? — zapytałam z grzecznością.

— Nie powiem — uśmiechnął się chamsko trener FC Barcelony.

— Aha!? — powiedziałam, udając obrażoną.

No i w końcu się nie dowiedziałam gdzie jedziemy. Przeglądałam Instagrama, i niestety pojawił się post osoby, której nienawidziłam w tym momencie najbardziej. Post bardzo mnie zdziwił, i miałam wrażenie, że czułam się... Zazdrosna?

Pedro González, całował jakąś rudą wiewiórę, która wydawała się być chamska. Ale potem się uspokoiłam, gdy zobaczyłam, że data to 15 października 2020 roku.

Wyłączyłam telefon i spojrzałam, gdzie jedziemy. Znałam tą drogę bardzo, ale to bardzo dobrze.

— Serio? Jedziemy na trening?

Always with him | Pedri |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz