Ocho

585 13 2
                                    

Po rozdaniu wszystkich nagród, poszliśmy do jeszcze większej sali. Było tam mnóstwo stołów, bar i strefa z przekąskami. Było też miejsce, gdzie dziennikarze przeprowadzali wywiady.

— Dobry wieczór. Nazywam się Riley Forlis, mogłabym przeprowadzić z panią wywiad?— zapytała jedna z dziennikarek, gdy oddaliłam się od Pedra.

— Tak, jasne. — Uśmiechnęłam się miło.

Poszłyśmy na miejsce, gdzie były już ustawione światła, kamery i na środku krzesło.

Dziennikarka powiedziała kilka wstępnych słów i w końcu rozpoczęła wywiad.

— Jest ze mną dzisiaj Aprilia Hernández. Córka trenera FC Barcelony. Dobry wieczór.

— Dobry wieczór. — Starałam się być jak najbardziej uśmiechnięta i miła.

Zadała pierwsze pytanie.

— Jak długo znasz się z naszym dzisiejszym Złotym Chłopcem?

— Około 2 miesiące. Po treningu zagadałam się z moją przyjaciółka, nie zauważyłam otwierających się drzwi, które otwierał Pedro, i tak się poznaliśmy.

Następnie pytania były takie zwykłe, typu: ile jesteśmy z Pedrem, do jakiej szkoły chce iść, jak czułam się po wypadku...

Po skończonym wywiadzie wybrałam się do baru. Poprosiłam o bezalkoholowego drinka, bo osiemnaste urodziny miałam za troszkę ponad miesiąc.

Usiadłam na fotelu i wyciągnęłam telefon z granatowej torebki. Weszłam na Instagrama i wybrałam  zdjęcie Pedra, oznaczając go pod postem z dopiskiem "My Golden Boy⚽️✨️❤️".  Przed wstawieniem postu miałam około 2 tysięcy obserwacji.

— Hej. Aprilia tak? — podszedł do mnie Kylian Mbappé.

— O hej, tak. — uśmiechnęłam się, chodź nie chciało mi się z nim rozmawiać.

— Pogratuluj swojemu chłopakowi, za tą Złotą Piłkę. — Mrugnął jednym okiem.

Jak na zawołanie pojawił się tu brunet.

— Hej, kochanie. — podszedł i pocałował mnie w policzek. — Witaj Kylian. — podał rękę Francuzowi.

— Witaj Pedro. — odwzajemnił uścisk. — właśnie o tobie rozmawialiśmy.

— Tak? — odwrócił głowę w moją stronę.

— Masz gratulacje od Kyliana.— pocałowałam go w policzek.

— Przepraszam Cię, Kylian, ale porywam moją przyszłą żonę do tańca...

— Przypominam ci, mój przyszły mężu , że mam kule nie mogę tańczyć.

— Nie zaszkodzi ci się trochę pobujać do muzyki. — uśmiechnął się, łapiąc mnie za rękę.

Wzięłam obie kule i ruszyłam za Pedrem.

— A czy ty możesz poczekać? — próbowałam  za nim nadążyć, ale się nie dało. — Ja nie mam dwóch sprawnych nóg, tylko jedną, więc proszę poczekaj.

— Ahh te twoje proszenie... — zatrzymał się i odwrócił się w moją stronę. — Boże, jak ja Cię kocham... — podszedł do mnie i mnie przytulił.

Muzyka, z szybkiej zmieniła się w wolną, idealną do tańca w parach.
Co prawda, nie mogłam tańczyć, trzymając się za ręce, ale tak też można.

Stanęliśmy na przeciwko siebie. Łapiąc za biodra, przyciągnął mnie do siebie. Szepnął mi do ucha: "Czekaj, zaraz przyjdę".

Zostałam sama na chwilę, bo zaraz pojawiła się Sira.

— I jak tam? Byłaś przy przekąskach? Są nasze ulubione pieguski! — podekscytowała się Sira.

— Serio!? I ja dopiero teraz się o tym dowiaduję? — zrobiłam wielkie oczy.

Zazwyczaj, gdy spotkamy się z Sirą na nocki, kupujemy właśnie pieguski.

Od razu poszłyśmy do tamtej strefy. Było dużo osób. Znowu zobaczyłam tam Kyliana, ale chyba mnie nie widział. Nagle usłyszałam przez mikrofon znajomy głos Pabla. Stał na niewielkim podwyższeniu.

— Zostałem poproszony, by powiedzieć wszystkim, że za 5 minut odbędzie się nieplanowany pokaz fajerwerków. — uśmiechnął się, schodząc z podwyższenia.

Odwróciłam głowę w stronę Siry, kiwnęłyśmy głowami, wzięłyśmy kilka ciasteczek i poszłyśmy na świeże powietrze. Było już tam kilka osób. Spojrzałam na złoty zegarek. Wskazówki pokazywały, że jest trochę po 23. Impreza miała trwać do rana.

Po chwili pojawił się przy moim boku González. Razem z nim przyszedł Ferran, Gavi, Alejandro i Ansu. Pokaz już się zaczął. Poprosiłam Sirę, by zrobiła mi zdjęcie z Pedrem, na tle fajerwerków. Pedro pocałował mnie w policzek i objął w pasie.

Zdjęcie wyszło pięknie! Gdy Sira je robiła, akurat rozprysnął na ciemnym niebie ogromny, żółty fajerwerk.

Całe show trwało 20 minut. Szczerze? Było warto! Wracając do budynku zauważyłam jedną, ważną osobę w moim kiedysiejszym życiu.

— Jude! — odkleiłam się od mojego chłopaka i od razu podeszłam do Anglika.

— Valerie! — Rozłożył ręce, a ja się do niego przytuliłam.

— Boże, jak ja się za tobą stęskniłam!

— Ja za tobą też! — wykrzyczał tak samo jak ja.

— Przepraszam bardzo, czy ja mam być zazdrosny? — przyszedł Pedro, podał rękę dziewiętnastolatkowi.

— Pedro, błagam Cię...— odkleiłam się od Jude'a, a on uścisnął dłoń bruneta.— Poznałam Jude'a gdy byłam na wyjeździe w Anglii, złapaliśmy bardzo dobry kontakt i jakoś tak wyszło. Długo się do siebie nie odzywaliśmy. A ty jakbyś zareagował gdybyś zobaczył swojego starego przyjaciela? — wyjaśniłam.

— Prawda! — potwierdził chłopak, na co roześmialiśmy się oboje.

Rozmawialiśmy jeszcze chwilę i wróciłam z Pedrem do budynku.
Zrobiło się zimno, jak na środek lipca.

Od wypadku minęły 3 tygodnie. Nie wiem kiedy to minęło. Jutro rano miałam wizytę u ortopedy, by zdjąć gips.

Impreza trwała na całego. DJ włączył skoczną muzykę, było strasznie głośno. Bawiłam się na parkiecie razem z Judem, Pablem i Alejandro.
Dołączył też do nas Kylian.

W pewnym momencie zrobiło mi się słabo. Przeprosiłam chłopaków i poszłam do łazienki.

Przez ściany dalej przebijał się dźwięk muzyki. Przechodząc przez drzwi, wbiegłam do pierwszej kabiny i zwymiotowałam. Siedziałam przy toalecie. Jedyny błąd jaki popełniłam, to to, że nie sprawdziłam, czy nie mam towarzystwa.

— Jejku kochana co się stało? — zapytała Bruna. Partnerka Neymara.

— Nie wiem, zrobiło mi się słabo. — odpowiedziałam. — Mogłabyś pójść po Pedri'ego?

— Tak, jasne, ale wszystko okej?

— Tak, spokojnie.

Bruna wyszła z łazienki, a ja wstałam, urwałam kawałek papieru toaletowego i wytarłam swoje usta. Wyszłam z kabiny i spojrzałam w lustro. Wyglądałam strasznie! Cała blada byłam! Nie nakładałam podkładu więc wszystko było widać. Mała ilość bronzera i różu nie przykrywała mojej bladej twarzy. Błyszczyk trochę się rozmazał, ale już go nie poprawiałam.

— Co się stało, kochanie? — wbiegł do łazienki Pedro, od razu do mnie podchodząc.

— Zawieź mnie do domu. Proszę.

//
Niespodzianka!! Rozdział miał być w piątek, a jest dzisiaj. Czy jestem z niego zadowolona? No tak średnio.
Miłego dnia, czy tam kiedy tam to czytacie. <333

Always with him | Pedri |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz