Once

509 13 0
                                    

— Czy ty właśnie pocałowałeś moją córkę?

Nie musiałam się odwracać, by wiedzieć, że to mój tata. Dobra trudno jakoś to przeżyje. Słyszałam, jak chłopacy śmiali się za moimi plecami

Cały czas trzymałam ręce na ramionach chłopaka.

— No to będzie cyrk, gwiazdeczko. — Szepnął do ucha brunet.

Dobra. Trzy, dwa, jeden... Mój rodziciel wyglądał, jakby co najmniej zobaczył ducha. Uśmiechnęłam się w jego stronę.

— Aprilia Hernández, czy możesz mi wytłumaczyć co tu się właśnie stało?

— Oczywiście. — pokazałam lekko zęby — Pedro pocałował swoją dziewczynę, czyli mnie. Co w tym dziwnego?

Miałam ochotę wybuchnąć tam śmiechem. Dosłownie. Myślałam, że tata oglądał galę, która odbyła się kilka dni temu i wie, że jestem z Pedrem. Ten to jednak jest zacofany.

— Okej, rozumiem. — podrapał się po czole. — Ale i tak mamy sobie do pogadania w domu.

Przewróciłam oczami i ruszyłam w stronę ławek. W międzyczasie Gavira razem z Balde coś tam się chichrali, na co w odpowiedzi dostali środkowego palca.

— Chcesz z nimi pograć? — zatrzymało mnie dziwne pytanie. Jeszcze jakbym umiała...

— Nie dzięki. — Może zabrzmiało to trochę chamsko, ale cóż. Życie.

Oglądałam, jak chłopacy trenowali. Od czasu do czasu uśmiechałam się w stronę mojego chłopaka. Pić mi się chce.

— Tato, daj kluczyki, idę po wodę do auta.

Tata wykonał polecenie, a ja wybrałam się w stronę Mercedesa.
Otworzyłam bagażnik, w którym tata, zawsze woził zgrzewkę wody. Wyciągnęłam butelkę, zamknęłam auto i wróciłam na boisko.

Piłkarze mieli chyba przerwę. Mój opiekun rozmawiał aktualnie z Pedrem. Oczywiście musiałam wkroczyć.

— Oddaje. —
podałam kluczyki czterdziestolatkowi. —
O czym rozmawialiście?

— Dowiesz się w swoim czasie, gwiazdeczko. — brunet mrugnął do mnie i wrócił do treningu. Ciekawe o co chodzi.

Wróciłam na swoje miejsce. Oglądałam trening, czasem zerkając na telefon.

Nudziłam się. Po ludzku się nudziłam. Oglądanie trenujących piłkarzy już mu się nudziło. Było strasznie gorąco. Gdy podeszłam do taty i zapytałam się, kiedy wrócimy do domu, odpowiedział, że już niedługo.

Zrobiło mi się słabo. Zakręciło mi się w głowie. Miałam mroczki przed oczami. Po chwili czułam na swoim ciele wbijającą się trawę. Słyszałam jakieś głosy ale nie zrozumiałam, co mówili.

Totalnie straciłam poczucie czasu. Nie wiem ile już tak leżałam. Głosy, które słyszałam były co raz intensywniejsze. Nagle otworzyłam oczy. Słońce raziło mnie jak nigdy. Przy mnie klęczał na pewno tata. I Pedro. Nademną stał Pablo, chyba Ansu i Alejandro. Powoli podparłam się rękami i usiadłam.

— Możecie tak nademną nie stać? — zwróciłam się głównie do wcześniej wspomnianych chłopaków. Jak na zawołanie odsunęli się. — Co się stało?

— Zemdalaś kochana. - powiedział tata, trzymając rękę na moich plecach. - Jak się czujesz?

- Jak na osobę, która przed chwilą straciła przytomność? Tragicznie.

- Chcesz jechać do szpitala?

Wszędzie tylko nie do szpitala.

- Nie, nie trzeba.

Xavi pomógł mi wstać i pomogł mi w drodze do auta. Powiedział piłkarzom, że dzisiejszy trening zakończy się trochę szybciej.

30 minut później, leżałam już w moim białym łóżku. Mama przyniosła mi tabletki na ból głowy i szklankę wody. Łyknęłam jedną pastylkę, popiłam przeźroczystym napojem i położyłam głowę na poduszcze.

Zanim zasnęłam sprawdziłam godzinę. Było po 20, więc bardzo wcześnie jak na mnie. Zazwyczaj chodzę spać po 22.

Gdy rano się obudziłam, poczułam na swoim ciele jakąś ciężką łapę. Gdy przewróciłam się na drugą stronę, zobaczyłam znajomą mi twarz Pedra.

- Dzień dobry. - próbowałam obudzić bruneta.

- Cześć - otworzył lekko oczy. - Jak się czujesz?

- Lepiej, o wiele lepiej.

- Gwiazdeczko musimy porozmawiać.

Mam się bać? Może chce już zerwać? Nie jesteśmy razem nawet miesiąca.

- Co ty na to, żebyś przeprowadziła się do mnie?

//
Ten rozdział to jedno wielkie nieporozumienie. Ale cóż. Kto widział już pierwszy rozdział "Te amo Aprilia!"? Kto nie, niech szybko to nadrobi.

Czytajcie i buziaczki!

Always with him | Pedri |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz