🦌🐺★9★🐺🦌

32 3 4
                                    

//Jacob//

- Do cholery jasnej nie jadłem nic od szóstej rano czy możesz mi powiedzieć jaki jest cel tej wędrówki!? Carl! Ty mnie wogóle słuchasz!?

- Co? A tak jesteś głodny. W sumie to możemy zajść do jakiegoś baru.

- Bosko!- Delta i ja skierowaliśmy się do jednego z moich ulubionych barów. Zamówiliśmy dwa kebsy w rozmiarze XXXXL i po dwie duże cole na osobę.

- Te, a jak ci się tam układa z tym twoim współlokatorem, oberwałeś już tosterem?

- Czym kurwa?

- No tosterem robisz w nim tosty to takie kanapki z serem, szynką i czym tam chcesz..

- Wiem czym jest toster, po prostu nie rozumiem czemu ktoś miałby we mnie rzucać tosterem.

- Chodzą plotki, że trafiłeś na pyskatego Jelonka.

- Skąd to podejrzenie?- Wziąłem łyk coli.

- Żaklin po opowiadała na jego temat to i owo.

- Czyli?- Przerwałem jedzenie, wyczekując odpowiedzi.

- No krótko mówiąc mówiła, że mu jeszcze się odpłaci za wywalenie jej z tego pokoju.

- Niech spróbuje go tknąć, a łapy jej z dupy powyrywam.- Młodszy brat zaczął dziwnie się na mnie gapić.- No co.

- Jacob ja nie wiedziałem, że ty umiesz być taki agresywny.

- Ty się ciesz, że jeszcze nie widziałeś prawdziwej agresji.- Wróciłem do kebsa z wołowiną i ostrym sosem.

- A co z tym twoim mate wiesz już jak się nazywa?

- ..Nie, jeszcze się tego nie dowiedziałem.

~ Łżesz jak pies.

A co mam mu powiedzieć przecież on zaraz ojcu wypapla.  

- Szkoda, chciałbym już go poznać.

To raczej prędko się nie stanie, co za ulga, że go nie było pod tym sklepem.- Delta zerknął na telefon i od razu się uśmiechnął, poczym odpisał.

- Z kim piszesz?

- Z..nikim!- Spojrzałem na niego przenikliwym wzrokiem.- Emm, jedz szybko bo musimy gdzieś jechać.

- Znowu?

- Przysięgam, że ci się spodoba.- Westchnąłem.

- No niech ci będzie.- Chwilę po zjedzeniu zapłaciliśmy i wsiedliśmy do auta.- Dokąd mam jechać.

- Na kampus.

- No to w drogę.- Odpaliłem silnik i półgodziny później byliśmy na miejscu.- Oświecisz mnie co tu robimy?

- Wysiadaj i dokładnie zawiąż oczy.

- A powiesz mi po co? Bo zaczynam się obawiać, że chcesz mnie zabić.

- Oj no zaufaj mi jak brat bratu i je zawiąż.

- Zapominasz, że w tej rodzinie nikomu nie ufam.

- Ale ten jeden raz zrób wyjątek, okej?- Przewróciłem oczami i pozwoliłem sobie zawiązać chustę na oczach.

//Cliff//

- Dobra wszystko gotowe!?- Wykrzyczał pytanie Daryl.

- Tak!- Odpowiedzieli chórem.

- Po prezencie od każdego jest!?- Przeliczył prezenty.- Cliff kupiłeś dla niego prezent?

- Dam mu go trochę później, po imprezie.

- No skoro tak mówisz.

- Ała!- Usłyszeliśmy krzyk z korytarza- Carl jak ty mnie prowadzisz!?

- Idą, szybko chowamy się.- Dwadzieścia osób, łącznie ze mną pochowało się w zakamarkach sali gimnastycznej.

Mnie serio zastanawia po chuj ta zabawa.

~ Bo taka jest tradycja, nie ciągnij tego tematu i się chowaj.- Westchnąłem i kucnąłem za stołem.

- Spokojnie jeszcze kawałek, okej stój.- Carl zapalił światło.

- Mogę to już zdjąć?

- Tak, tak spokojnie. Nie rzucaj się tak.

- A co tu się dzieje?

- Niespodzianka!- Wyskoczyliśmy, z kryjówek większość osób krzyknęło.

- Ale po co to?

- No jak to po co są dziś twoje urodziny.- Powiedział Daryl.

- Nie, są za miesiąc.- Te kilka minut ciszy było udręczeniem.

- Kayden!!- Wydarły się wilki.

- Tak wiem, wiem. Znowu nawaliłem z datą!

- Nie przejmuj się, nic co przygotowaliście się nie zmarnuje.- Skoczyłem szybko do pokoju obok po tort.

- Czyli nie obrazisz się jak rzucę ci tym tortem w twarz?- Spytałem, a Jacob spojrzał się na mnie jak na anioła. Co nie było dziwne w końcu przebrałem się na biało. Białe trampki, skarpety, dżinsowe spodnie z dziurami, biała bluzka, białą bluza i na to biała dżinsowa kurtka.

- No spróbuj.

- Okej.- Wzruszyłem ramionami i rzuciłem tortem o smaku białej czekolady prosto w jego buźkę.

 Bambi i WilkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz