🦌🐺24🐺🦌

23 3 0
                                    

//Cliff//

W dniu spotkania, pół godziny przed czasem razem z moim facetem i watahą do, której dołączył brat mojego mate, wyszliśmy z akademika kierując się do miejsca umówionego spotkania. "Wszyscy są gotowi?" Wysłałem SMS do Ricka szybko otrzymałem odpowiedź zwrotną."Tak, przygotowałem nawet małą niespodziankę"- Wysłał mi linka z kilkoma dodatkowymi informacjami.

- Co jest?- Spytał Jacob widząc moją niepewną twarz.

- Zastanawiam się czy wszystko pójdzie po mojej myśli.

- Wszystko pójdzie dobrze spokojnie.- Wkradliśmy się na teren parku i udaliśmy się pod skałę nieopodal rzeki wszyscy już na nas czekali, a atmosfera w powietrzu zdawała się być gęstsza niż skwaśniałe kokosowe mleko mojej siostry.

- Skoro już jesteście możemy zaczynać ten nikomu nie potrzebny cyrk?- Spytała Lola.

- Początkowo miał to być pretekst do powstrzymania waszej dalszej kłótni, ale miało ostatnio miejsce pewne zdarzenie, które nie powiem nie widzi mi się Otóż widzicie nie podoba mi się fakt, że Jacob ma pełno blizn po nie sprawiedliwych karach, ani to, że zostały wykonane przez kogoś spoza rodziny i trzeba jeszcze zaznaczyć, że ostatnio opatrywałem mu ranę blisko śmiertelnej, która też powstała w wyniku niesprawiedliwej kary.- Mówiłem bez mrugnięcia okiem.

- O czym ty mówisz? Ja na nic się nie zgadzałem.

- Wiem.- Skinąłem głową do Bety by rozdał teczki z kopią dokumentów, które zdobył Rick.- W tych teczkach są nie tylko dokumenty podpisaną przez Lolę od dnia gdy przyjęła stanowisko Luny do twojego ostatniego wyjazdu, ale znajdziecie tam również wydrukowany e-mail zlecający za konkretną sumkę morderstwo syna komendanta, Simona Davidsona oraz kilka innych wiadomości o zleceniu zatarcia śladów.

- To jakiś absurd.

- Prawie trzy miesiące temu byłaś jeszcze Luną nie chciałaś stracić tego stanowiska więc zleciłaś zamordowanie Simona z początku mięli to być moi rodzice, ale odmówili więc ich też zamordowałaś uszkadzając ich samochód, a następnie zleciłaś morderstwo komuś innemu mimo to wiedziałaś, że będą wnikać więc sprowokowałaś młodego, nieszczęśliwie zakochanego chłopaka do działania w efekcie podpalił szkołę. Policja jednak zrzuciła całą odpowiedzialność na mordercę, który prawdopodobnie próbował zatrzeć ślady, tym mordercą był brat podpalacza. Wiedziałaś, że weźmie winę na siebie by chronić braciszka więc zapłaciłaś jego kaucję w nadziei, że dalej będzie dla ciebie pracował niestety, a może stety powiesił się niedługo po wyjściu zza krat w swoim pokoju znalazła go jego najlepsza przyjaciółka, która po stracie dwóch ukochanych osób poderżnęła se gardło. Co z kolei odbiło się głośnym echem na młodym, zmanipulowanym podpalaczu, który uroił sobie związek i poszedł na dość długą terapię. Myślałaś, że twoje problemy się skończyły jednak okazje się, że Jacob odnalazł przeznaczonego i o ironio właśnie dzięki tobie bo to ty sparowałaś nas do jednego pokoju, co za tym idzie stał się zagrożeniem dla twojej posady, jednakże na twoje nieszczęście co nieco znam się na medycynie, ziołach i maściach więc szybko go postawiłem na nogi. Później dowiedziałem się o jego dzieciństwie, a potem byłem świadkiem waszej kłótni nie trudno było zauważyć kto kim przejmuje się tak naprawdę. Po prosiłem starego znajomego o dowiedzeniu się kilku faktów co przyszło mu z łatwością. Dowiedziałem się prawie wszystkiego co działo się od śmierci pierwotnej Luny i zdziwiła mnie jedna drobna rzecz to z jaką łatwością przyjęłaś posadę Luny. Postanowiłem się zagłębić w temat przed śmiercią Clarisy i zleciłem poznanie szczegółów jej śmierci. Jak się okazuje tego samego dnia gdy zmarła na konto ordynatora oddziału w szpitalu na którym leżała wpłynęła całkiem spora sumka w teczce powinniście znaleźć fakturę na okrągłe pięćdziesiąt tysięcy oraz prawidłowy akt zgonu Clarisy, jakimś sposobem w jej organizmie znalazł się jad żmiji prawdopodobnie przez podmianę kroplówek.

- Lola d..dlaczego?- Spytał Josh.

- To proste od zawsze nienawidziła swojej siostry, ponieważ od zawsze to ona była tą gorszą i mniej kochaną nawet po śmierci Clarisy.

- L..Lola..

- Japierdole tak masz rację i niczego nie żałuję.

- To była kurwa twoja siostra!- Wydarł się na nią Josh.

- Clarisa za grosz nie nadawała się na Lune i nie zasługiwała na ciebie! Od kurwa przedszkola się w tobie kochałam, ale ty widziałeś tylko ją! Potem okazało się, że to twoja bratnia dusza i zrobiliście se te obrzydliwe smarkacze, a Jacob jest najgorszy matka jeden do jednego! Byłeś w niego tak zapatrzony normalnie oczko w głowie tatusia! Więc pomyślałam, że jak się wszystkich pozbędę to wreszcie będziesz mój.

- Możliwe, że by ci się to udało, ale wtrąciłem się ja.

- Tch niestety, a zresztą jaka to różnica nikt wam nie uwierzy, a ja was pozwę za włamanie, naruszanie prywatności i fałszerstwo. Wszyscy mi uwierzą mam większe poparcie niż najwyższy z Alf.

- Nie wydaje mi się.- Wtrącił się Rick wychodzący z krzaków z kamerą w ręce.- Przywitaj się jesteś na gorącej wizji, cały świat poznał twój sekret.

- W tym i ja!- Oznajmił stający za jej plecami komendant.- Lola jesteś aresztowana za umyślne spowodowanie uszczerbku na zdrowiu fizycznym jak i psychicznym, morderstwa, fałszowanie dokumentów, przekupstwo, dojdą też przekręty finansowe bo nikt w tym mieście nie ma takich pieniędzy. Masz prawo zachować milczenie bo każde słowo zostanie użyte w procesie przeciwko tobie. Zabrać ją!- Rozkazał, a dwóch policjantów zabrało dawną Lunę do radiowozu, a inny policjant zaczął zbierać teczki z dokumentami oraz zabrał kamerę, którą nagrywał Rick.- Bardzo wam dziękuję za pomoc i przykro mi, że zostaliście w to wplątani.

- W porządku, ale pilnujcie jej.

- Bądź spokojny Cliff zadbam i to by zbyt prędko nie wyszła.- Odjechali.

- Dzięki za pomoc Rick bez ciebie nie dałbym rady.- Podaliśmy sobie dłoń.

- Spoko niezły byłeś ta kamienna mina coś niesamowitego.

- Dzięki, ale bez twoich informacji nie zamknęli by jej, może powinieneś zostać gliną z twoimi kontaktami po dwóch dniach sprawcy będą siedzieć.- Kontem oka dostrzegłem Jacoba obserwującego światła miastach z daleka.- Muszę iść powodzenia na nowej drodze życia.- Podszedłem do chłopaka i stanąłem obok.

- O sporej części, którą tu powiedziałeś nawet nie znałem.

- Dowiedziałem się tego na ostatnią chwilę i nie chciałem cię bardziej dobijać.

- Doceniam to naprawdę.- Objął mnie ramieniami.

- Przy mnie nie musisz udawać.- Na moje ramię zaczęły spadać łzy pełne bólu, który odczuwałem dwu krotnie bardziej niż mogło by się wydawać.

 Bambi i WilkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz