🦌🐺12🐺🦌

29 4 1
                                    

//Cliff//

- Jelonek?- Zakpił wilk.- Chyba se ze mnie kpisz.

- Ten Jelonek powalił dorosłą Alfę w wieku 4 lat więc proszę zważać na słowa.- Wilk uniósł brwi zdziwiony moją postawą, spojrzał na syna, przytaknął po czym odszedł. Alfa złapał mnie w talii i zrobił pełen obrót wokół własnej osi.- Odstaw mnie na ziemię kretynie!- Po chwili to zrobił.- Czego się tak cieszysz?

- Po prostu mój ojciec cię zaakceptował Bambi.

- Nie miał wyjścia, myślisz, że nie wiem co masz w tej głowie. Błagam cię jesteś zbyt przewidywalny.- Powiedziałem odsuwając się od niego i odwracając do nie go tyłem.- Twój lęk o to czy mnie ktoś zaakceptuje jest kompletnie bezpodstawny, ponieważ mam to w dupie, że tak to ujmę.

- Naprawdę?- Powiedział kuszącym głosem, objął mnie jedną ręką w pasie, a drugą złapał za mój podbródek i zmusił do patrzenia mu w oczy.

- Co ty wyprawiasz? Wszyscy się na nas gapią.

- Powinieneś widzieć przecież jestem przewidywalny.- Wyszeptał mi w usta i patrząc głęboko w oczy złożył delikatny pocałunek na moich ustach. Pomimo krótkiego szoku wyrwałem się i przywaliłem mu w łeb.

- Jeszcze jeden taki numer, a przysięgam, że będziesz musiał sobie szukać nowego noclegu!- Powiedziałem i szybkim krokiem udałem się do swojego pokoju.

- Ał, przepraszam Bambi! No poczekaj!

- Nie, teraz trzymaj się odemnie z daleka!

- Bambi no przepraszam, poczekaj!- Zostawiając go w tyle wróciłem do pokoju, zamknąłem się na klucz .

- Bambi proszę wpuść mnie, przepraszam!

- Nie masz na co liczyć, idź lepiej kup coś na przeprosiny.- Oznajmij chyba jego kumpel.

- Chyba masz rację, zostań tu i poinformuj mnie gdyby zechciał wyjść.- Przewróciłem oczami i zająłem się lekcjami jakaś godzinę później na korytarzu zrobiło się nie małe zamieszanie.

Co tam się znowu dzieje!? Czy kurwa naprawdę nie można mieć chwili spokoju!?- Zirytowany wyszedłem z pokoju przed którym był nie mały tłum. Przepychając się pomiędzy nadprzyrodzonymi po dłuższej chwili dotarłem do źródła, którym okazał się Jacob i jakiś jeszcze Alfa, który okładał pięściami twarz mojego mate. Uniosłem dłoń w ich stronę, a zielone liany odciągnęły wrogą Alfę pod ścianę.

- Daryl niech ktoś wyniesie stąd tego agresora na zewnątrz i dobrze byłoby gdyby ktoś pomógł Jacobowi dojść do pokoju.- Beta przytaknął.- A wy czego tu szukacie!? Tu już nie ma co oglądać!- Oznajmiłem zgromadzonym i wróciłem do pokoju, a następnie wszedłem do łazienki po apteczkę, gdy z niej wyszedłem Daryl z jakąś dziewczyną wnosili Alfę do pokoju.- Dajcie go na krzesło i wyjmijcie z lodówki woreczek z lodem.- Oznajmiłem co odrazu zrobili, a ja usiadłem na przeciw Jacoba.- Przyłóż lód do oka, a ja w tym czasie dezynfekuje pozostałe rany.- Nasączyłem wacik w wodzie utlenionej i przyłożyłem do rozciętego łuku brwiowego po chwili przykleiłem tam plaster to samo zrobiłem z innymi pomniejszymi ranami.- Dobra, a teraz szczerze powiedz mi gdzie cię jeszcze boli.

- Nigdzie naprawdę.- Odpowiedział, a ja tylko ukradkiem spojrzałem na jego betę.

- Tamten alfa szarpnął jego prawy bok pazurami, a inny delta wskoczył mu na plecy.

- Chwila, widzieliście, że potrzebuje pomocy i nie zareagowaliście?

- Zabroniłem im.- Wtrącił się Jacob.

- Pomóżcie mu ściągnąć bluzkę ja idę po więcej opatrunków i maści.- Oznajmiłem i wróciłem po dwóch minutach.- Dobra pokaż to.- Z rany sączyła się czarna krew, a sama rana się parała.- To stara rana.

- Będzie tydzień jak ją ma.- Wtrąciła się dziewczyna.

- Wy se kurwa żartujecie.

 Bambi i WilkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz